Policjant, który znalazł wyziębionego 2-latka: "Oczyściłem twarz Adasia z liści i rozpocząłem, biegnąc już, reanimację"

Lekarze opiekujący się dwuletnim Adasiem, który skrajnie wyziębiony został znaleziony w niedzielę małopolskich Racławicach zdecydują dziś, kiedy rozpocząć wybudzanie go ze śpiączki farmakologicznej. Wczoraj chłopca udał się wyprowadzić z głębokiej hipotermii.

2-latek wyszedł z domu w niedzielę nad ranem ubrany tylko w piżamę. Policjant, który znalazł wyziębionego chłopca, mówi:

Dziecko przebywało wraz z kuzynami u babci. Chłopiec prawdopodobnie był niespokojny. Zbudził się w nocy, przez przypadek dom nie był zamknięty i po prostu Adaś sobie wyszedł. Jak wynika z trasy jego przejścia kierował się w stronę swojego miejsca zamieszkania. Prawdopodobnie tak to wyglądało. W odległości około 650 metrów od domu, po drugiej stronie rzeki, znalazłem Adasia. Oczyściłem jego twarz z liści i rozpocząłem, biegnąc już, reanimację. Dziecka nie rozgrzewaliśmy, nie okrywaliśmy gdyż tak to miało wyglądać, aby niezbyt szybko załapało temperaturę.

Dwulatek, ubrany tylko w koszulkę, przebywał na zewnątrz kilka godzin. Temperatura jego ciała spadła do 12 stopni Celsjusza.

Podkom. Michał Godyń, który znalazł Adasia cały czas ma nadzieję, że od chwili znalezienia chłopca ma nadzieję, że będzie dobrze.

Czułem, że jeszcze jest szansa, ponieważ gdy go niosłem, czułem tak, jakby on spał. Miałem taką nadzieję, że będzie dobrze i ta nadzieja cały czas we mnie tkwi, że będzie z Adasiem bardzo dobrze i wszystko się ułoży

—podkreślał policjant.

Na pewno z kolegami odwiedzimy Adasia

—dodał Godyń.

Zastępca komendanta komisariatu policji w Krzeszowicach podkreślił, że nie widzi zaniechania ze strony babci w opiece nad dzieckiem. Według jego opinii, to, że chłopiec wyszedł w nocy z domu, to zbieg tragicznych okoliczności. Babcia Adasia trafiła na oddział psychiatryczny i nie można jej na razie przesłuchać. Pod opieką psychologów są również rodzice chłopczyka.

ann/tvp.info/rmf24.pl/poranny.pl