Prawomocny jest już wyrok sześciu miesięcy ograniczenia wolności - 30 godzin prac społecznych w miesiącu - dla nieformalnego przywódcy pseudokibiców Legii Warszawa Piotra C., ps. Staruch, za uderzenie w twarz piłkarza klubu Jakuba Rzeźniczaka.
W piątek Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił jako „oczywiście bezzasadną” apelację obrony C. (poprzednio nazywał się S. - przyjął nazwisko żony) od takiego wyroku sądu rejonowego. SO uznał, że wyrok SR był „zbyt łagodny, zważywszy na uprzednią karalność oskarżonego”.
Prokuratura oskarżyła C. o naruszenie nietykalności cielesnej Rzeźniczaka przez uderzenie go otwartą dłonią w twarz w 2011 r. (grozi za to kara grzywny, ograniczenia wolności lub do roku więzienia). Do zdarzenia doszło po porażce Legii z Ruchem Chorzów, gdy niektórzy kibice zwymyślali i opluli piłkarzy Legii. Rzeźniczak ostro im odpowiedział. Kiedy potem piłkarze wyszli na pomeczowy trening, C. miał wdać się w sprzeczkę i uderzyć piłkarza.
W 2013 r. piłkarz zeznał w sądzie, że nie pamięta, by wcześniej w śledztwie mówił, iż został uderzony. Powiedział sądowi, że C. przeprosił go, a „incydent jest już dla niego zamknięty”.
Prokuratura zażądała dla C. kary pół roku więzienia w zawieszeniu, 2 lat zakazu stadionowego i 2 tys. zł nawiązki dla piłkarza. Obrońca mec. Krzysztof Wąsowski wnosił o uniewinnienie C.; nazwał go „kozłem ofiarnym”, którego sprawę „rozdmuchały media”.
W marcu br. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia skazał C.; nakazał mu też wypłacenie Rzeźniczakowi 500 zł nawiązki. Nie zasądzono zaś zakazu stadionowego.
SR nie miał „cienia wątpliwości”, że C. celowo i z błahego powodu uderzył piłkarza, wobec którego wyrażał wcześniej pretensje.
Uderzenie było wyraźne
— mówiła sędzia Justyna Dałkowska.
Za wiarygodny dowód sąd uznał dokumentację foto i audio zdarzenia. Sąd nie dał wiary zeznaniom Rzeźniczaka z sądu, gdyż były one „jaskrawo sprzeczne” z tą dokumentacją.
Zeznania pokrzywdzonego z sądu to wyraz jego postawy po pojednaniu z oskarżonym; stara się on zapobiec ponoszeniu przez niego odpowiedzialności
— dodała sędzia.
Podkreśliła, że naruszenie nietykalności jest wprawdzie ścigane z oskarżenia prywatnego, ale prokuratura uznała, że musi ścigać ten „precedensowy akt agresji na meczu”. Dodała, że czyn odbił się szerokim echem i „zaburzył poczucie bezpieczeństwa uczestników imprez masowych”.
Obrońca złożył apelację, domagając się uniewinnienia albo zwrotu sprawy do SR. Mec. Wąsowski uznał, że dowody nie pozwalały na ustalenia, jakich dokonał SR. Mówił dziennikarzom, że monitoring nie pokazuje samego momentu uderzenia. Według adwokata nie bez znaczenia jest też fakt, że doszło do pojednania C. i piłkarza.
SO uznał, że apelacja jest jedynie „nieuprawnioną polemiką z prawidłowymi ustaleniami SR”. Według SO sąd I instancji wskazał, dlaczego jednym dowodom dał wiarę, a innym nie. Za „bezsporne” SO uznał, że piłkarz został uderzony przez C., po czym „nastąpiło jego odciągnięcie, aby nie doszło do dalszych zdarzeń”.
W 2011 r. „Staruch” poddał się karze 2 lat więzienia w zawieszeniu na 5 lat za rozbój, a także za udział w bójce i pobiciu. Sąd uznał go za winnego pobicia sympatyka klubu Polonia Warszawa i zabrania mu torby z odzieżą wartą 500 zł.
Trwa inny proces C. oskarżonego o handel amfetaminą. Nie przyznaje się on do zarzutów (za które grozi do 10 lat więzienia), opartych głównie na zeznaniach świadka koronnego. Obrona podkreśla, że zeznań świadka koronnego nikt nie potwierdza. C. przebywał w areszcie od maja 2012 r. W styczniu 2013 r., gdy wpłynął akt oskarżenia, warszawski sąd uchylił areszt za 80 tys. zł kaucji. Sąd zakazał mu zarazem opuszczania kraju.
MG/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/214548-szesc-miesiecy-ograniczenia-wolnosci-dla-starucha