Zatrzymali szaleńca z Sopotu. Teraz mogą stanąć przed sądem

fot. youtube
fot. youtube

Od kiedy w lipcu tego roku Michał L. odbył swój szaleńczy rajd po sopockim „Monciaku” cała Polska czeka na wyrok skazujący wariata.

Okazuje się jednak, że on sam może uniknąć kary, a spotka ona ludzi, którzy go zatrzymali.

Marcin L. zakończył swój rajd po sopockich ulicach, wjeżdżając na drzewo. W tym momencie dopadła go grupa ludzi, którzy wcześniej uniknęli śmierci pod kołami jego samochodu. Tłum zatrzymał mężczyznę i wymierzył mu karę. Marcin L. został poturbowany przez rozwścieczonych ludzi, ale nic poważnego mu się nie stało. W odróżnieniu od potrąconych przez niego przechodniów.

Biegli sądowi orzekli, że szaleniec jest niepoczytalny, nie był świadom tego co robi, rozjeżdżając 23 osoby. Najgorszą rzeczą jaka ma spotkać bandytę, to pobyt w ośrodku zamkniętym.

Co innego może czekać przechodniów, którzy go poturbowali. Prokuratura bada okoliczności sprawy i może postawić im zarzuty.

Potwierdzam, że badamy w tej sprawie także i ten wątek, jednak jest jeszcze za wcześnie, by mówić o jakichkolwiek zarzutach

— powiedziała Grażyna Wawryniuk, prokurator z Gdańska.

Czekamy na rozwój sprawy i liczymy, że prokuratura zachowa zdrowy rozsądek i ludzie, którzy zatrzymali szaleńca z Sopotu, nie staną przed sądem

Fakt”/tk

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych