Walka z piractwem sposobem na biznes. Kancelarie prawnicze dogadują się z producentami i pozywają internautów

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. freeimages.com
Fot. freeimages.com

Walka z piractwem staje się biznesem. Zarówno dla ścigających, jak i dla broniących internautów - donosi dziennik.pl.

Kancelarie adwokackie mają w ostatnich tygodniach prawdziwe żniwa. Prawnicy mówią o wysypie klientów, którzy zasięgają porad dotyczących praw autorskich. Wszystko przez to, że niektóre firmy prawnicze postanowiły zarobić na walce z piractwem. Na internautów padł blady strach.

Przedstawiciele firm prawniczych w porozumieniu z producentami filmowymi składają zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa nielegalnego rozpowszechniania filmów. Przoduje w tym kancelaria Anny Łuczak z Warszawy, która w imieniu producentów „Obławy”, „Czarnego czwartku”, „Last minute”, „Drogówki” i „Być jak Kazimierz Deyna”, takich zawiadomień złożyła już ponad 100 tys.

W efekcie tych działań prokuratury zaczęły masowo prowadzić postępowania w sprawie łamania praw autorskich i ustalać dane internautów przypisanych do adresów IP, z których miały być udostępniane te filmy

— czytamy na dziennik.pl.

Jednocześnie internauci otrzymują propozycje zawarcia ugody. Wcześniej jednak muszą zapłacić odpowiednią karę, która w przypadku kancelarii mecenas Łuczak zazwyczaj wynosi 550 zł.

Internauci skarżą te praktyki w Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz w okręgowej radzie adwokackiej. Szukają też pomocy prawnej na własną rękę. Ale póki co płacą wyznaczane im kary.

bzm/dziennik.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych