Ojciec zaplanował zabójstwo rodziny. Nowe fakty w sprawie zbrodni we Wrocławiu

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Aleksander Koźmiński
Fot. PAP/Aleksander Koźmiński

Adam G. po zamordowaniu żony i dwóch nastoletnich córek próbował zatuszować ślady zbrodni. Nagle przestał robić porządki, puścił głośno muzykę i się powiesił.

Policja zjawiła się na miejscu tragedii zaalarmowana przez sąsiadów, że z mieszkania 39-latka dobiega hałas. Gdy razem ze strażakami weszli do środka, ich oczom ukazał się potworny widok. Całe mieszkanie było we krwi, a w pokojach leżały zwłoki 14-letniej Emmy, 17-letniej Doroty i ich 38-letniej mamy Barbary. Adam G. wisiał natomiast na drzwiach do jadalni. Na stole paliły się także świece.

Wstępnie zakładamy, że mężczyzna popełnił samobójstwo. Bierzemy pod uwagę wersję z tzw. samobójstwem rozszerzonym, czyli że najpierw zabił bliskich, a potem siebie

— mówi „Faktowi” nadkom. Krzysztof Zaporowski (40 l.) z dolnośląskiej policji.

Prawdopodobnie mężczyzna swój mord zaczął od starszej córek.

Morderstwem zszokowani są sąsiedzi ofiar.

Oni niemal wszystko robili razem. Wyjeżdżali, chodzili do kościoła, a teraz, w maju, wspólnie uczęszczali na nabożeństwa majowe. To była wzorcowa rodzina, mama i tata pracowali, ona jako kucharka w przedszkolu, on transportował przenośne toalety, dziewczynki dobrze się uczyły. Moje wnuki znały się dziewczynkami, bawili się razem

— mówi sąsiadka

Widziałam Adama w poniedziałek rano. Był bardzo zdenerwowany, strasznie spięty, nieswój. Widać było, że coś go gnębi. Chciałam go zapytać, co się dzieje. Ale nie zapytałam…

— dodała znajoma rodziny.

MG/”Fakt”

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych