Aż trudno w to uwierzyć! Starszy mężczyzna śmiertelnie zadławił się posiłkiem w szpitalu. Lekarz laryngolog jest oskarżany o jazdę na rowerze w czasie dyżuru. Medyk twierdzi, że to pomówienie.
Pacjent sanockiego szpitala zmarł, bo lekarz z oddziału laryngologicznego w godzinach pracy jeździł na rowerze -
informuje portal nowiny24.pl.
Tragedia miała miejsce w Sanoku podczas dyżuru z 9 na 10 maja. Starszy mężczyzna śmiertelnie zadławił się posiłkiem. Pielęgniarka wezwała natychmiast zespół reanimacyjny, ale na oddziale intensywnej terapii nie udało się przywrócić akcji serca.
Rozmawiałem z panem doktorem, jednoznacznie zaprzeczył, by w godzinach pracy jeździł na rowerze, stwierdził, że to pomówienie. Moje dementi może zostać uznane za niewiarygodne, więc najrozsądniej będzie, jeśli to zgłoszenie przekażę do prokuratury –
mówi Adama Siembab, dyrektor Samodzielnego Publicznego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Sanoku.
Dyrektor potwierdza też okoliczności śmierci pacjenta. Mówi, że pacjent miał skłonność do łapczywego jedzenia, zadławił się kawałkiem mięsa.
Można mieć do nas pretensje, ale proszę zwrócić uwagę, że nie jesteśmy w stanie posadzić personelu podczas każdego posiłku przy każdym pacjencie, który jest przytomny, sam je i połyka dużymi kęsami.
Sprawa ma trafić do prokuratury.
ann/nowiny24.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/197436-niewiarygodne-gdy-chory-sie-dusil-lekarz-jezdzil-na-rowerze-sprawa-ma-trafic-do-prokuratury