Lekarz oskarżony o przyjmowanie łapówek prawomocnie uniewinniony. Sprawa ciągnęła się przez 5 lat

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. freeimages.com
Fot. freeimages.com

Sąd Okręgowy w Białymstoku uniewinnił emerytowanego obecnie lekarza, oskarżonego o przyjęcie kilkanaście lat temu łapówek od pacjentów. Utrzymał tym samym orzeczenie sądu pierwszej instancji. Wyrok jest prawomocny.

Chodzi o sprawę znanego w mieście lekarza Stanisława G., w przeszłości kierownika kliniki chirurgii naczyń i transplantacji Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.

Prokuratura Okręgowa w Olsztynie oskarżyła go, że w latach 1997-2000, w związku z pełnieniem funkcji publicznej, przyjął czterokrotnie pieniądze od pacjentów lub ich rodzin, czyli o tzw. płatną protekcję. Miały to być kwoty od 350 zł do 3,5 tys. zł.

Lekarz miał żądać pieniędzy od pacjentów i ich rodzin za przyjmowanie lub szybsze leczenie w szpitalu.

Lekarz do zarzutów nie przyznał się. Wyjaśniał, że jeśli na oddziale były brane od pacjentów pieniądze, to wyłącznie na leczenie nowatorskimi lekami, które nie były wówczas refundowane i za które pacjenci, którzy zgadzali się na taką terapię, musieli zapłacić sami.

Pod koniec 2011 roku Sąd Rejonowy w Białymstoku lekarza uniewinnił po raz pierwszy, ale po apelacji prokuratury białostocki sąd okręgowy wyrok uchylił i sprawę cofnął do ponownego rozpoznania. W ponownym procesie sąd pierwszej instancji znowu lekarza uniewinnił, a w poniedziałek sąd okręgowy wyrok ten utrzymał, oddalając ponowną apelację prokuratury.

Uzasadniając wyrok sędzia Marzanna Chojnowska przypomniała, że cała sprawa rozpoczęła się od listu, który Stanisław G. otrzymał w lutym 2009 roku, z żądaniem zapłaty na wskazane konto 15 tys. zł. Miała to być suma łapówek (z odsetkami), które miał rzekomo przyjąć w trakcie pracy na stanowisku ordynatora. Gdyby nie zapłacił, autor listu groził zawiadomieniem policji, prokuratury czy CBA.

Lekarz od razu sam zawiadomił prokuraturę (sprawa w tym wątku zakończyła się prawomocnym skazaniem szantażysty), ale ta równolegle prowadziła śledztwo, w którym oskarżyła Stanisława G. o kilkukrotne przyjęcie łapówek.

W długim procesie zarzuty nie potwierdziły się jednak.

Żeby kogoś skazać, winę należy udowodnić

— mówiła sędzia Chojnowska. Dodała, że w ocenie sądu odwoławczego materiał dowodowy nie wskazuje na to, że można było „w sposób pewny, niepowtarzalny i zgodny ze wszystkimi zasadami, którymi powinien kierować się sąd”, uznać oskarżonego za winnego.

AM/PAP

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych