Rusza proces dwóch młodych satanistów, którzy w czerwcu ubiegłego roku bestialsko zamordowali czeskiego taksówkarza

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Facebook/Bellatrix Lestrange
Fot. Facebook/Bellatrix Lestrange

W Niemczech właśnie rusza proces dwóch młodych satanistów, którzy w czerwcu ubiegłego roku bestialsko zamordowali czeskiego taksówkarza. Zalany krwią mężczyzna leżał skulony przed bramą cmentarza, a ubrani na czarno sprawcy wyżywali się na nim, zadając mu kilkadziesiąt ciosów siekierą. Obaj mają obsesję na punkcie zabijania, wampirów i złej wiedźmy z „Harrego Pottera”.

Szczegóły tego rytualnego mordu, który wstrząsnął całymi Czechami, opisuje dziennik „Bild”.

Jan D. (16) i Hendrik M. (21) przyjechali do Pragi z Rottenburga w Badenii-Württembergii. Przywieźli ze sobą topór i płaski klucz. Wieczorem około godz. 22 udali się na postój taksówek, wsiedli do należącego do 38-letniego Jana K. Peugeota 304 i kazali się zawieźć na położny na obrzeżach miasta cmentarz.

Po dotarciu na miejsce Czech wysiada z samochodu i zapala papierosa. W tym momencie Hendrik M. łapie go od tyłu za gardło i zaczyna dusić. Jego młodszy kolega wyciąga z torby topór. Pierwsze uderzenie trafia w drzwi taksówki. Kierowca wyrywa się, próbuje uciekać, ale upada. Wtedy dosięga go ostrze topora. Mężczyzna otrzymuje 42 straszliwe ciosy w plecy, nogi, głowę i szyję. Samo prawe ramię, którym próbował się zasłonić, zostało ugodzone dziesięciokrotnie. Po ciosie w tętnicę szyjną kierowca umiera.

Sprawcy zaciągnęli zwłoki w krzaki, przy okazji rabując zegarek, telefon komórkowy i kilka tysięcy czeskich koron. Potem, jak gdyby nigdy nic, pojechali taksówką na znajdujący się kilkaset metrów dalej parking i tam śpiąc w aucie spędzili noc. Zanim po dwóch dniach wsiedli do pociągu do Niemiec, Hendrik M. udał się jeszcze do jednej z czeskich klinik, gdzie zszyto mu rękę, którą jego młodszy kompan rozciął mu przypadkowo w czasie masakry.

Sześć dni później zostali zatrzymani przez policję. Jan D. przez nieuwagę zostawił w samochodzie swojej ofiary list, na którym znajdowało się jego nazwisko.

Przed sądem w Tybindze rusza właśnie proces młodych morderców. 16-latkowi grozi kara 10  lat w zakładzie poprawczym, natomiast jego starszy wspólnik może spędzić za kratami resztę swojego życia. Według aktu oskarżenia zabili z premedytacją, kierując się żądzą krwi i chciwością. Obaj przyznali się do winy.

Przy okazji wyszło na jaw, że kilka miesięcy przed dokonaniem bestialskiego mordu w stolicy Czech, próbowali zabić kierowcę samochodu w Metzingen. Mężczyźnie udało się uciec.

Prokuratura ustaliła, że  Jan D. i Hendrik M. „wykazują spore zainteresowanie satanizmem i wampiryzmem” oraz gustują w muzyce i filmach z dużą dozą brutalności.

Mordercy poznali się w jednej z klinik psychologicznych, gdzie od dziecka byli leczeni z powodu problemów z agresją. Lekarze zdiagnozowali u nich poważne zaburzenia rozwojowe (zespół Aspergera).

Hendrik M. opowiadał opiekującej się nim psycholog, że tkwi w nim potwór. Śledczy ustalili również, że uważał się za złą czarodziejkę Bellatrix Lestrange z „Harrego Pottera” i życzył sobie, aby w ten sposób się do niego zwracano.

Z kolei Jan D. dopuszczał się aktów przemocy domowej, m.in. groził swojemu opiekunowi, że ściśnie jego głowę w imadle i zmiażdży ją młotkiem.

Zamordowany taksówkarz zostawił troje dzieci z pierwszego małżeństwa. Gdy umierał, jego partnerka była w ciąży. Dziecko, które się urodziło, otrzymało imię ojca, którego nigdy nie będzie miało szansy poznać.

zz/”Bild”

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych