Proces rodziców Szymona z Cieszyna

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot.sxc.hu
Fot.sxc.hu

Przed sądem w Katowicach odbyła się dziś kolejna rozprawa w sprawie śmierci dwuletniego Szymona. O jej przebiegu pisze portal dziennikzachodni.pl. Oskarżeni o zabicie syna Szymona i porzucenie jego ciała w Cieszynie Beata Ch. i Jarosław R. próbują zastraszyć opiekunkę swoich córek. Anna S. złożyła przed sądem zeznania niekorzystne dla oskarżonych.

Jeszcze pani nie wie, na co mnie stać –

napisała z aresztu oskarżona Beata Ch., matka zamordowanego Szymona do opiekunki swoich dwóch córek, Wiktorii i Natalii. Kobieta chce odzyskać opiekę nad córkami. Dziewczynki od chwili aresztowania rodziców w 2012 roku są pod opieką rodziny zastępczej.

Ojciec dziewczynek - Jarosław R. napisał do sądu rodzinnego i do prokuratury w Będzinie oraz do Sądu Okręgowego w Katowicach, żeby sprawdzili rodzinę zastępczą Anny S.

Bo ona kłamie i zastrasza moje córki –

tłumaczył Jarosław R.

Policja zajęła się sprawą i odwiedza dom Anny S. o różnych porach dnia, by sprawdzić ,  co  tam się dzieje. Kobieta czuje się zastraszona i gnębiona. Przed sądem unikała odpowiedzi na pytania dotyczące zachowania dziewczynek.

Żeby nie przeżywać tego zastraszania –

tłumaczyła.

Opiekunka dzieci słyszała, jak w czasie zabawy starsza z córek oskarżonych Wiktoria powiedziała, że:

była bita i siedziała pod stołem.

Chwaliła się też, że ma brata Szymona, ale on jest w szpitalu, tak mówiła jej mama. Gdy Szymek zmarł,  a jego ciało wrzucono do stawu w Cieszynie w 2010 roku, Wiktoria miała tylko cztery lata. Dziewczynki przeżyły dramat i są zdezorientowane, potrzebny jest im spokój. Po aresztowaniu rodziców przez wiele miesięcy płakały całymi nocami i nie chciały same spać.

Dlatego nigdy nie podejmowałyśmy rozmowy na temat tego, co działo się w ich domu. Zwłaszcza Wiktoria patrzyła wtedy gdzieś daleko w zamyśleniu –

zeznała kobieta.

Biegła sądowa z Bielska-Białej, psycholog, która w śledztwie przygotowywała opinię m.in. na temat skali agresywności rodziców Szymona i ich wzajemnych relacji stwierdziła , że Jarosław R., ojciec „chłopczyka z Cieszyna” :

jest osobą impulsywną, gwałtowną, skłonną do zachowań niestosownych, nieobliczalną w działaniu. W czasie testów mocno kontrolował poziom swojej agresji. Surowy ojciec, krzyczał na dzieci, choć czasami był też spokojny i opiekuńczy.

Do badań psychologicznych ojciec chłopca był nastawiony nieufnie i niechętnie.

Uważam, że opinia na mój temat została sporządzona na podstawie zeznań świadków i akt sprawy, a jadąc na te badania wiedziałem, że opinia o mnie została już sporządzona –

stwierdził Jarosław R.

Rodzice Szymona wzajemnie się oskarżają, które z nich uderzył dziecko tak mocno, że pękło mu jelito, wdała się sepsa i chłopczyk w konsekwencji zmarł w wieku 22 miesięcy.

ann/dziennikzachodni.pl

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych