Antifa usiłowała zabić narodowca

Maciej Witzberg, szef Wielkopolskich Patriotów, został zaatakowanych przez grupę anarchistów kostkami brukowymi. Do ataku doszło w środę kilka minut przed północą w poznańskim pubie Brogans. Tylko szczęście i refleks mężczyzny sprawiły, że nie doszło do tragedii.

Maciej Witzberg nie ma wątpliwości, że atak został zaplanowany i to on był głównym celem anarchistów. Grupa zamaskowanych sprawców wtargnęła do środka pubu, wykrzykując nazwisko Witzberga. Na tym się nie skończyło. Bandyci zaczęli rzucać 2,6 kilogramowymi kamieniami w stronę mężczyzny. W ostatniej chwili szef Wielkopolskich Patriotów zrobił unik, a jedna z kostek wbiła się w ścianę na wysokości, gdzie przed sekundą znajdowała się jego głowa.

To była próba zabójstwa z premedytacją. Z premedytacją, bo było to zaplanowane. Próba, bo tylko cud mnie uratował przed śmiercią. Trzeba być chorym z nienawiści, żeby z zimną krwią próbować kogoś zabić. Zresztą nie tylko ja mogłem być wczoraj ofiarą śmiertelną. Kiedy próbowałem się wycofać, kamienie poleciały w ślad za mną na ludzi siedzących przy stolikach. To naprawdę był cud, że wszyscy wyszli z tego cało -

mówi w rozmowie z Głosem Wielkopolskim.

Istnieje podejrzenie, że atak przeprowadzony kilka dni temu, którego celem byli uczestnicy zjazdu Ruchu Narodowego, rozzuchwalił sprawców. Anarchiści wybili szybę w drzwiach wejściowych do Wyższej Szkoły Handlu i Usług, przez którą wrzucili słoiki ze zgniłymi jajami. Dwie osoby zostały ranione odłamkami szkła, w tym jedna w twarz. Współorganizatorem imprezy był właśnie Maciej Witzberg.

Poszkodowany złożył zawiadomienie na policję. Świadkowie, którzy byli tego dnia klientami pubu, postanowili zeznawać w sprawie. Na razie wiadomo, że policja zabezpieczyła dowody.

Ciekawe, co na to powie minister Sienkiewicz, który dzielnie rusza na krucjatę przeciw zmasowanym siłom ciemnogrodu, podczas gdy Antifa, delikatnie mówiąc, rozrabia i hula sobie w najlepsze.

CZ/Głos Wielkopolski