Niepokój i niepewność – to najczęściej wymieniane emocje w codziennych rozmowach. Czujemy, że pogarszająca się sytuacja polityczna będzie miała bardzo poważne konsekwencje. Ale przecież były w historii Polski znacznie trudniejsze momenty. I choć sztandar niepodległości nie zawsze był atrakcyjny dla większości, zjednoczona przy nim mniejszość wygrywała. W takich chwilach wraca krzepiące przesłanie tych, którzy przeszli polską drogę przed nami. Jest wśród nich „Pieśń o Narodzeniu Pańskim” Franciszka Karpińskiego.
Kolęda na czasy kryzysów
„Bóg się rodzi, moc truchleje” – od blisko 240 lat śpiewamy tę piękną, patriotyczną kolędę. Była w naszych domach i kościołach obecna w wielu kryzysowych momentach. Franciszek Karpiński napisał ją w 1787 roku – po pierwszym rozbiorze Polski, w czasie przygotowań do Sejmu Wielkiego, w czasie gdy w sercach patriotów rosła potrzeba odnowy państwa i ratowania niepodległości. Część elit była jednak ślepa na zagrożenia. Ostatnia zwrotka kolędy nie jest więc przypadkowa:
„Podnieś rękę Boże Dziecię, błogosław Ojczyznę miłą,
w dobrych radach w dobrym bycie, wspieraj jej siłę Swą siłą
Mimo starań, nie udało się ocalić kraju. Wmówiono elitom, że polską nieudolność i przaśność musi ratować zagranica. Franciszek Karpiński bardzo ciężko to przeżył. Na wieść o podpisaniu trzeciego rozbioru Polski, osiwiał w jedną noc. Wyjechał z Warszawy, osiadł na Białostocczyźnie, zajął się pracą fizyczną i na zawsze przestał tworzyć. Ale jego pieśni towarzyszą Polakom przez stulecia. Kolęda „Bóg się rodzi” stała się symbolem narodowej tożsamości. Momentami pełniła funkcję nieformalnego hymnu państwowego. Podczas II wojny światowej śpiewano ją zamiast „Mazurka Dąbrowskiego”, surowo zakazanego przez Niemców.
Powracające chwile próby
Interwał próby wybrzmiewa także dzisiaj. Naciski i ingerencje zewnętrzne, chęć podporządkowania Polski obcym interesom, siłowe wdrażanie szkodliwych umów międzynarodowych, ideologizacja polskich szkół, indoktrynacja i rozbijanie społeczeństwa. W coraz większym stopniu naruszane jest bezpieczeństwo państwowe, energetyczne, militarne, żywnościowe, kulturowe. „Demokracja walcząca” bezczelnie zamienia się dyktaturę. „Rozliczenia” oponentów politycznych i ich zwolenników, mające formę otwartych prześladowań, wpisane są jawnie w program wyborczy władzy. Stajemy się społeczeństwem ogłupiałych, wykorzenionych, nieszczęśliwych samotników, zakażonych neomarksistowską ideologią nicości.
Ostrzeżenie Prymasa Tysiąclecia
Trudno w tych okolicznościach nie przywołać proroczego ostrzeżenia Prymasa Tysiąclecia, kard. Stefana Wyszyńskiego, który w Boże Narodzenie 1959 roku, apelował w archikatedrze św. Jana do podnoszącej się z gruzów Warszawy, o szacunek dla życia, ostrzegając przed demograficzną zapaścią. Często zresztą zwracał uwagę, że aby Polska odzyskała swoją siłę, powinna liczyć co najmniej 60 milionów obywateli.
Dziś przy żłóbku, w obliczu Matki z Dziecięciem, wobec rodzącego się Życia, które jest Światłością ludzi, musimy wołać: Obudźcie się, otrzeźwiejcie! Wyzwólcie się z obłędu! To jest obłęd samobójczy! Kościół podnosi potężny głos w obronie życia Polaków. I tego głosu nie obniży! Będzie wołał coraz głośniej, coraz potężniej, coraz nieustępliwiej: Otrzeźwiejcie! Aby ziemia nasza nie stała się krainą Herodów i herodowych zbrodni!Pasterz tej Stolicy woła dziś do was, woła do Stolicy i Diecezji, woła do całego Narodu: obudźcie się! Ratujcie życie! Wszak tu chodzi o życie Narodu!
— apelował Prymas Tysiąclecia. Być może dziś Polska potrzebuje tego napomnienia jeszcze bardziej niż wtedy.
Życzenia nadziei i otuchy
Były prezydent Andrzej Duda w świątecznym wywiadzie dla portalu wPolityce.pl podkreśla, że „Polska potrzebuje innych władz, żeby się rozwijać”. Życzył nam wszystkim nadziei na dobre zmiany, bo przecież nawet kryzys można przekuć w wygraną:
„To są święta Narodzenia Pańskiego, a więc wielkiej radości, która cicho w stajence betlejemskiej powstaje po to, żeby przynieść nam zbawienie. I mam nadzieję, że taka cicha nadzieja też gdzieś się rodzi, nawet jeżeli nie zawsze ją dostrzegamy. Ta nadzieja na lepsze jutro, lepszą Polskę. Bardzo głęboko w to wierzę. A może właśnie teraz – mówię to z uśmiechem – rodzi się gdzieś mały Polak czy Polka, który w przyszłości będzie naszym wielkim przywódcą, genialnym strategiem i będzie znakomicie prowadzić polskie sprawy? Oby tak było. Oby Polska trwała. Myślę, że to jest marzenie nas wszystkich – jak najsilniejsza, jak najlepiej funkcjonująca, jak najzamożniejsza Polska, w której będziemy mogli wieść godne, bezpieczne i dobre życie”.
CZYTAJ WIĘCEJ: NASZ WYWIAD. Andrzej Duda: Polska potrzebuje innych władz, żeby się rozwijać. Kto zawróci nas z drogi bezpieczeństwa, ten jest zdrajcą!
Życzmy więc sobie, by ten czas kryzysu stał się okazją do zjednoczenia we wspólnej obronie polskich spraw. Niech Ten, przed Którym „moc truchleje”, pomoże rozwiązać wszystko, co po ludzku nierozwiązywalne. Pokoju, mądrości, siły, otuchy, nadziei, jedności, miłości i wszelkiej pomyślności. Błogosławionych Świąt Narodzenia Pańskiego!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kraj/749013-pokoju-madrosci-i-jednosci-niech-boze-dziecie-blogoslawi
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.