Wiceszef MON Cezary Tomczyk podkreślił, że użycie syren alarmowych wczoraj rano w Lubartowie było „wypadkiem przy pracy”. Według niego, takie sytuacje zdarzają się rzadko i za każdym razem, kiedy taka sytuacja ma miejsce, społeczeństwo staje się mądrzejsze, gdyż ludzie dostrzegają jak ważne są alarmy.
Wczoraj nad ranem w Lubartowie (Lubelskie) zawyły syreny alarmowe. Alarm niedługo potem odwołano, bo nie potwierdzono zagrożenia. Miało to związek porannym operowaniem sił powietrznych w polskiej przestrzeni związanym z atakami rakietowymi Rosji na Ukrainę.
Tomczyk pytany w TVN24 czy syreny te zostały uruchomione słusznie, podkreślił, że „był to wypadek przy pracy”, dodał również, że „lepiej dwa razy włączyć syrenę w taki sposób, niż raz nie włączyć, kiedy naprawdę będzie zagrożenie z powietrza”.
Dopytywany, czy taki fałszywy alarm może wpłynąć na wiarygodność następnych potencjalnych alarmów, odparł, że takie sytuacje „zdarzają się dość rzadko”, i - jak mówił - „dzięki temu dzisiaj do miliona widzów możem powiedzieć, jak ważne są te alarmy”.
Za każdym razem, kiedy pojawia się tego typu sytuacja, myślę, że w ogóle jako społeczeństwo jesteśmy mądrzejsi. Trzeba do alarmów, do syren, czyli do modulowanego dźwięku, podchodzić bardzo poważnie, bo on dotyczy możliwego zagrożenia z powietrza
— zaznaczył wiceszef MON.
Dodał, że kierownictwo resortu obrony narodowej jest podzielone dyżurami nocnymi, by w razie zagrożenia zareagować i tej nocy.
Nas oficerowie budzą po to, żeby móc wspomóc, zareagować, uruchomić inne elementy państwa, i dzisiaj rzeczywiście wszyscy byliśmy postawieni na nogi bardzo wcześnie, łącznie z wicepremierem, szefem MON Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem
— tłumaczył Tomczyk.
Zresztą dwukrotnie, bo najpierw w nocy nalot na Lwów, a później w godzinach porannych poderwanie się rosyjskich myśliwców z hipersonicznymi pociskami, które też mogły zagrozić Polsce
— sprecyzował.
Operowanie polskiego lotnictwa
Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało wczoraj po godz. 4 o rozpoczęciu operowania lotnictwa wojskowego w polskiej przestrzeni powietrznej w związku z aktywnością lotnictwa dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej wykonującego uderzenia na terytorium Ukrainy.
Poderwane zostały myśliwce, a naziemne systemy obrony powietrznej oraz rozpoznania radiolokacyjnego osiągnęły stan gotowości
-– napisano.
Po godz. 8.00 poinformowano, że operowanie lotnictwa wojskowego w polskiej przestrzeni powietrznej zostało zakończone i nie zaobserwowano naruszenia przestrzeni powietrznej RP.
Siły rosyjskie przypuściły w nocy z piątku na sobotę zmasowany atak rakietowo-dronowy na większość obwodów Ukrainy. W obwodzie kijowskim co najmniej trzy osoby zostały ranne - przekazała w Telegramie ukraińska administracja wojskowa. Alarm przeciwlotniczy ogłoszono na całym terytorium tego kraju.
CZYTAJ TAKŻE: Poderwano polskie i sojusznicze samoloty w związku z atakiem Rosji na Ukrainę! „Działania te mają charakter prewencyjny”
Adam Stankiewicz/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kraj/747677-w-lubartowie-zawyly-syreny-alarmowe-wypadek-przy-pracy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.