Straszenie przez kierownictwo zwolnieniem czy procesami sądowymi stało się ostatnio niemal codziennością protestujących pracowników zakładu francuskiej firmy Valeo w Chrzanowie. Jak relacjonuje reporter Telewizji wPolsce24, sytuacja zaczyna się zaogniać. „Jakieś 10 minut temu z zakładu Valeo wyszła inna grupa pracowników, którzy domagali się tego, żeby strajkujący zwolnili przejazd do zakładu i żeby ci mogli dalej pracować” - mówił Rafał Jarząbek. Są to głównie pracownicy biurowi, zarabiający znacznie więcej niż protestujący. Reporter wPolsce24 poinformował, że w pewnym momencie w strajkujących wjechała na pełnym gazie ciężarówka - na przejściu dla pieszych!
CZYTAJ TAKŻE: TYLKO U NAS. Strajk w Valeo. „Nie mogę powiedzieć, że odsyłają nas z kwitkiem, ponieważ nie nawiązują z nami żadnego kontaktu”
W zakładach francuskiej firmy Valeo w Chrzanowie oraz oddziałach w Trzebini i Mysłowicach od 20 listopada trwa strajk generalny. Dziś, jak relacjonuje od rana telewizja wPolsce24, doszło do niepokojącej eskalacji sytuacji, która zaczyna wyglądać tak, jakby kierownictwo próbowało podburzać niektóre grupy pracowników przeciwko innym.
Jakieś 10 minut temu z zakładu Valeo wyszła inna grupa pracowników, którzy domagali się tego, żeby strajkujący zwolnili przejazd do zakładu i żeby ci mogli dalej pracować
— relacjonował reporter Telewizji wPolsce24.
Ta druga grupa to - jak mówił dziennikarz - w większości pracownicy z Ukrainy, ale również np. z Pakistanu. Co więcej, są to po prostu pracownicy biurowi, osoby zatrudnione na stanowiskach opłacanych znacznie lepiej niż protestujący.
Na froncie stali pracownicy biurowi, którzy bardzo dobrze zarabiają i oni się domagali tego, aby strajkujący po prostu zeszli z pasów i przepuścili ciężarówki. Następnie doszło do przepychanki. W pewnym momencie na pełnym gazie ta ciężarówka wjechała w tłum osób, które znajdowały się na pasach. Teraz tutaj osoby z „Sierpnia 80’”. Wszystko przy bierności polskiej policji
— wskazał reporter Rafał Jarząbek.
Kierowca wyhamował w ostatniej chwili, ponieważ zareagowali strajkujący. Jeden z protestujących usiadł na pasach i był szarpany przez przedstawicieli przeciwnej grupy.
Kierownictwo groziło protestującym zwolnieniami?
Dziennikarz Telewizji wPolsce24 pytał obecnych na miejscu funkcjonariuszy policji, kiedy podejmą interwencję.
Właśnie to robimy. Rozdzielamy jednych pracowników od drugich. Proszę nie przeszkadzać
— odpowiedziała policjantka.
Okazuje się również, że kierownictwo wystosowało pismo do protestujących, w którym grożono im zwolnieniami, pozwami czy karami.
Pracownicy biurowi fabryki mają dostęp do pewnych udogodnień, których pozbawieni są pracownicy fizyczni (np. stołówki) oraz, oczywiście, do wyższych zarobków. Strajkujący próbują natomiast wywalczyć choćby minimalne podwyżki.
Jeśli chodzi o kontrmanifestantów, to – jak wskazuje redaktor Jarząbek – są to osoby, które wyszły, ponieważ kierownictwo powiedziało: „Ej, chodźcie, i tak nie mamy co robić. Wyjdźmy do nich, pokażmy, że oni nam po prostu tutaj przeszkadzają, a my chcemy dalej pracować”.
Sytuacja jest dynamiczna. Dziennikarz zwrócił uwagę na konfrontacyjną postawę jednego z przedstawicieli kierownictwa. „Z jego ust padały otwarte groźby, również przekleństwa”.
Premia za łamanie strajku?
Nie chcemy, żeby ten zakład był zamknięty. Nie zabraniam wam strajkować Nie blokujcie wjazdu. Nie utrudniajcie pracy. Możecie sobie strajkować, ale nie blokujcie zakładu . To jest nielegalne, co robicie teraz
— zwracał się do strajkujących wyraźnie zdenerwowany przedstawiciel kierownictwa.
Grupa pracowników biurowych skandowała „Chcemy pracować”.
Właśnie dyrekcja teraz ściągnęła kierownictwo, administrację, żeby łamać tutaj strajk. Takie zachowanie bardzo niepoważne. Ściągają pracowników agencyjnych. Oczywiście, my chcemy, żeby wszyscy pracowali. Tylko tutaj są ludzie, którzy zarabiają płacę minimalną, a tam stoją ludzie którzy mają po 10 tys. na rękę
— mówi jeden z protestujących mężczyzn.
Mają bardzo dobrze płacone, dlatego zostali tam. Im na życie nie brakuje. Mało tego, dyrekcja im zaproponowała premię i dlatego wyszli tutaj. Takie mamy sygnały
— wtóruje mu inna pracownica.
Telewizja wPolsce24 zapytała także przedstawiciela kadry zarządzającej, czy straszenie w pismach pracowników jest jego zdaniem odpowiednią metodą.
Nikt nikogo nie straszy. Chcemy po prostu poinformować ludzi, że mogą strajkować, to jest ich prawo, ale nie mogą blokować wjazdu do zakładu
— odpowiada.
Na uwagę reportera, że znana jest mu treść pism i wskazano w nich wyraźnie, że osoby protestujące zostaną zwolnione, kierownik odparł:
Ja nic takiego nie wiem i nic takiego nie powiem. Nie wiem nic na ten temat.
„My też chcemy pracować. Ale w godnych warunkach!”
Dwie pracownice fabryki odniosły obrażenia. Zostały opatrzone przez sanitariuszy, którzy na miejsce protestu przyjechali karetką.
Myśmy chciały zejść z pasów, jak zaczęli się szamotać, przepychać. Ktoś mnie złapał za rękę i wykręcił mi tę rękę do tyłu. Nie chcieli mnie puścić, wyciągnął mnie dopiero mój narzeczony, pomógł mi wyjść. Czekam do karetki na zastrzyk przeciwbólowy. Na razie jest tam koleżanka z urazem nogi. Ktoś ją gdzieś szarpnął, pociągnęli ją i coś się stało z biodrem
— mówi jedna z kobiet, która doznała urazu ręki.
To było wtedy, gdy zaczęli nas taranować, żebyśmy opuścili pasy. Nie podoba mi się to zachowanie. To jest brak szacunku dla nas. Bo my też chcemy pracować. Na godnych warunkach i z godnym wynagrodzeniem. A po tylu latach, co ja tu pracuję, dostać 4 tys. wynagrodzenia to jest śmiech na sali
— podkreśliła.
CZYTAJ TAKŻE: Strajk generalny we francuskich zakładach Valeo! Pracownicy domagają się poprawy warunków pracy i wzrostu wynagrodzeń
jj/TV wPolsce24
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kraj/746534-pracownikow-valeo-probowano-staranowac-ciezarowka
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.