Warmińsko-mazurskie od lat zmaga się z blokowaniem kluczowych inwestycji przez osoby mieszkające poza regionem. Park rozrywki, droga do baz NATO czy ekologiczne zakłady - wszystko to wstrzymują organizacje społeczne i właściciele działek. Samorządowcy biją na alarm: „Chcemy tu normalnie żyć, nie tylko latem.”
Jako jedyne województwo w Polsce nie mamy w regionie spółki notowanej na giełdzie. Mamy swoje kłopoty związane z bezpieczeństwem, geopolityką. A do tego jeszcze mamy ludzi z zewnątrz, którzy mają u nas działki
— powiedział PAP marszałek województwa Marcin Kuchciński, pytany o blokowanie inwestycji w regionie przez ludzi mieszkających na co dzień poza Warmią i Mazurami. Dodał, że od kilku lat w regionie nie pojawił się żaden znaczący inwestor.
Ponad połowa powierzchni naszego regionu albo jest objęta jakąś formą ochrony krajobrazu, albo jest wodą. Mamy u nas i obszary Natura 2000, parki krajobrazowe, rezerwaty. Z tego powodu nie zabiegamy o ciężki przemysł, który by zanieczyszczał środowisko. Zależy nam na inwestycjach drogowych czy firmach, które nie prowadzą uciążliwej dla natury działalności. Mimo to, kiedy takie inwestycje się pojawiają, są blokowane
— powiedział PAP Kuchciński. Wskazał, że koronnym dowodem na to jest przebieg drogi krajowej nr 16 od Mrągowa do Ełku przez Orzysz, gdzie znajdują się bazy NATO i wojsk USA. Przebieg drogi przez obszar Wielkich Jezior Mazurskich jest uzgadniany od kilkunastu lat - na razie nie ma decyzji, którędy ta droga przebiegnie.
Organizacje z zewnątrz blokują rozwój
Remont drogi Kętrzyn-Giżycko, który właśnie trwa, uzgadnialiśmy przez 10 lat. Właśnie z powodu licznych obstrukcji
— powiedział marszałek Kuchciński.
Jest to dla nas trudne i niezrozumiałe, gdy organizacje z zewnątrz dyktują nam, jak powinniśmy dbać o nasz region, a tak naprawdę robią to tylko w pewnym momencie, a później znikają
— dodał.
Większość samorządowców z regionu ma doświadczenia z blokowaniem inwestycji. Burmistrz Olsztynka Robert Waraksa i jego urzędnicy od 4 lat uzgadniają, czy we wsi Łutynówko, gdzie przez wiele lat był PGR, może powstać park rozrywki. I miastu, i regionowi, który walczy o wydłużenie sezonu turystycznego i zapewnienie rozrywek turystom w niepogodę, na tej inwestycji bardzo zależy.
Inwestor od tych czterech lat nie wie, czy będzie mógł budować, czy nie. Ostatnio dostaliśmy decyzję z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, że jest ona możliwa, ale organizacje społeczne, jedna z Warszawy, druga z Ciechocinka, napisały, że dopatrzyły się w Łutynówku kilkunastu kolejnych gatunków ptaków. I znowu trzeba pytać RDOŚ o ocenę, i znowu procedura się wydłuży
— przyznał PAP Waraksa.
Gmina Nidzica bez centrum logistycznego
Burmistrz Nidzicy Jacek Kosmala powiedział PAP, że „czuje się zakładnikiem ludzi, którzy na co dzień nie mieszkają w regionie, a manipulują mieszkańcami” i blokują inwestycje. W gminie Nidzica z powodu tego typu protestów nie doszło do zbudowania centrum logistycznego we wsi Rączki.
Przyjezdni sąsiedzi wmówili ludziom, że to będzie spalarnia śmieci, co nie miało nic wspólnego z prawdą
— stwierdził burmistrz. Kolejna odwołana inwestycja to zakład stawiający domy z bali.
Przyjezdni sąsiedzi mówili miejscowym, że powstanie wielki tartak i wytną wszystkie lasy
— powiedział PAP burmistrz i dodał, że zakład ten powstał w zachodniopomorskim. Do skutku nie doszła też budowa zakładu, który ze ścinek papieru miał robić doniczki do rozsad warzyw i owoców. Ten zakład chciał zbudować mieszkaniec Nidzicy, ale na skutek protestów przeniósł inwestycję do województwa mazowieckiego. Trwa też walka z budową farmy fotowoltaicznej w okolicach Łyny.
Burmistrz Kosmala zapytany przez PAP, dlaczego miejscowi dają się podburzać przyjezdnym sąsiadom, odpowiedział bez wahania.
Przyjezdni manipulują ludźmi słabo orientującymi się w przepisach, zasadach. Są słabo wykształceni, zawsze w opozycji do rządzących, ktokolwiek to nie jest. A obyci warszawiacy kupują domek, ziemię na skraju lasu i im zależy na tym, żeby wkoło cały czas był las, biegały sarny i jelenie, żeby nic się nie działo. Tyle tylko, że oni spędzają u nas kilka tygodni w roku
— ocenił Kosmala.
Lobby deweloperskie w Mikołajkach?
Burmistrz Mikołajek Piotr Jakubowski także od lat ma problem z inwestorem z Warszawy, który - jak twierdzi samorządowiec - bez pozwoleń, w nocy, postawił taras przy swojej restauracji.
Gdy urzędnicy gminy nakazali mu rozebrać ten taras, on przyczepił baner, że ja walczę z tanimi obiadami w Mikołajkach. Tyle tylko, że te tanie obiady są tylko latem, teraz już ten bar jest zamknięty. A nielegalny taras stoi
— powiedział PAP Jakubowski. W ostatnich wyborach nagrał i upublicznił film, w którym zarzucił kontrkandydatce, że jest finansowana przez lobby deweloperów z Warszawy, którzy chcieli zabudować malowniczy Półwysep Kusnort między jeziorami Mikołajskim a Śniardwami. Do dziś burmistrz to stwierdzenie podtrzymuje.
Nie tylko o Kusnort z nimi walczę. Oni też chcą stawiać przy naszej promenadzie barki restauracyjne. My jako samorząd się na to nie godzimy, bo i zasłoni to nadbrzeże, i będzie formą nieuczciwej konkurencji dla restauratorów, którzy płacą podatek od nieruchomości. Na wodzie takiego podatku nie mieliby
— powiedział Jakubowski.
Marszałek Kuchciński powiedział PAP, że jako gospodarz regionu nie chce na Warmię i Mazury patrzeć „jak na miejsce dla kogoś, kto przyjedzie do nas na kilka czy kilkanaście dni”.
My tu żyjemy cały czas, mamy inną perspektywę patrzenia. Martwi mnie to, że blokują nas ludzie, którzy patrzą na swój czubek nosa, na tę swoją kilkudniową czy kilkutygodniową perspektywę w kontekście całego roku, a nie mają na uwadze tego, że my tu po prostu chcemy żyć. Chcemy godnie żyć
— podkreślił.
xyz/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kraj/743531-przyjezdni-blokuja-wazne-inwestycje-warmii-i-mazur
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.