Na Śląsku mogło dojść do katastrofy kolejowej, która pochłonęłaby wiele ofiar. W nocy ktoś odłączył ważący 20 ton pusty wagon węglarki i przełożył oznaczenia końca składu na kolejny wagon. Z tego powodu maszynista prowadzący pociąg o braku odłączonego wagonu dowiedział się dopiero na stacji docelowej. Wiele wskazuje, na to, że było to działanie celowe, obliczone na spowodowanie zderzenia z węglarką pociągów pasażerskich i towarowych na jednym z największych węzłów kolejowych w Polsce. „W swojej karierze zawodowej nie spotkałem się z takim przypadkiem” – mówi „Rzeczpospolitej” Piotr Skolasiński, ekspert ds. bezpieczeństwa kolejowego.
O zdarzeniu informowały regionalne media.
W nocy z 2 na 3 września 2025 r., o godzinie 01:32, na szlaku kolejowym Katowice – Katowice Ligota ujawniono pusty wagon-węglarkę, który w nieustalonych okolicznościach został odłączony od składu relacji Dąbrowa Górnicza – KWK Szczygłowice. Maszynista zauważył brak wagonu dopiero na stacji końcowej. Oznaczenia końca składu zostały przełożone na przedostatni wagon. W wyniku zdarzenia wystąpiły poważne utrudnienia w ruchu kolejowym w Katowicach. Cztery pociągi pasażerskie miały opóźnienia sięgające 60 minut, a trzy składy Kolei Śląskich skierowano objazdem przez Brynów i Katowice Ligotę. Ruch został przywrócony dopiero o godzinie 12:28
— relacjonował portal mojekatowice.pl.
Wagon nie mógł się odpiąć sam
Jak informuje „Rzeczpospolita” dwudziestotonową węglarkę „pozostawiono na torach nr 141, przez które – z powodu trwającej właśnie największej inwestycji kolejowej na Śląsku, jaka ma miejsce w Katowicach – puszczane są nie tylko pociągi towarowe, ale także pasażerskie dalekobieżne i lokalne”. Ze względu na potrójne zabezpieczenia nie jest możliwe, aby wagon odłączył się samoczynnie w sposób niezauważony przez drużynę pociągu.
To wygląda na zaplanowany atak
— wskazują rozmówcy „Rzeczpospolitej”. Niezwykłą przytomnością wykazał się maszynista nadjeżdżającego pociągu, na którego torze znajdował się wagon-widmo.
To, że stało się o tej porze, kiedy ruch jest mniejszy i że maszynista zorientował się w miarę szybko, uchroniło nas cudem od ogromnej katastrofy kolejowej
— mówi „Rzeczpospolitej” pracownik kolei.
Sprawą zajmuje się prokuratura, która nie chce na razie udzielać szczegółowych informacji.
Śledztwo toczy się w sprawie i do tej pory nie przedstawiono nikomu zarzutów
— odpowiada „Rz” prok. Mariola Banasińska, szefowa Prokuratury Rejonowej Katowice-Zachód.
W swojej karierze zawodowej nie spotkałem się z takim przypadkiem
— mówi „Rz” Piotr Skolasiński, ekspert ds. bezpieczeństwa kolejowego, w przeszłości dyrektor biura bezpieczeństwa PKP PLK.
koal/Rzeczpospolita
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kraj/742091-o-wlos-od-katastrofy-kolejowej-na-slasku-mozliwy-sabotaz
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.