Kilka dni temu zdjęcia zalanego Tolkmicka i Elbląga obiegły media. Okazuje się jednak, że prawdziwa katastrofa na Żuławach dopiero się zaczyna! W rejonie Świętego Gaju woda przerwała wały przeciwpowodziowe, zalewając pola tuż przed żniwami. Stało się to, przed czym od lat ostrzegali mieszkańcy. „Od 2023 roku składaliśmy wniosek do Wód Polskich o kontrolę rowów. Dopiero w 2025 dokonano szeregu lustracji, które potwierdziły ich bardzo zły stan” – mówi portalowi wPolityce.pl mieszkaniec zalanego terenu. Jakie będą skutki? Rolnicy już teraz mówią o potężnych stratach, jakie przyniesie powódź na kilka dni przed rozpoczęciem żniw. Pojawia się też coraz więcej opinii, że zaniedbania na Żuławach są celowe. „Usłyszałem od pracownika Wód Polskich w Elblągu, że kilka lat temu przyjechała jakaś komisja unijna i stwierdziła, że utrzymywanie Żuław jest nieopłacalne, że koszt czyszczenia rowów, kanałów, koszt pomp jest wyższy niż przychody z ziemi” – ujawnia portalowi wPolityce.pl mieszkaniec Żuław. Z kolei Fundacja Ochrony Zabytków Architektury Drewnianej wskazuje szereg czynników, które zaburzyły bezpieczeństwo przeciwpowodziowe Żuław. Wśród nich są farmy wiatrowe i odwierty przygotowywane pod budowę potężnej linii wysokiego napięcia. Obie inwestycje realizowane są wbrew woli mieszkańców.
W ostatnich dniach doszło do lokalnych podtopień w powiecie elbląskim. W samym Elblągu wprowadzono stan pogotowia przeciwpowodziowego. W Tolkmicku na ulicach woda sięgała do 1,5 metra, zalewając kilkadziesiąt domów przy kilku ulicach w pobliżu portu. To jednak nie koniec.
Nikt nie słuchał ostrzeżeń rolników
W rejonie Świętego Gaju (gmina Rychliki) oraz wzdłuż Kanału Modrego między Kępniewem a Brudzędami w kierunku Jasnej doszło do przerwania wałów przeciwpowodziowych. Woda zalała pobliskie pola, niszcząc uprawy zaledwie kilka dni przed rozpoczęciem żniw.
Rolnicy z Żuław od dawna alarmowali o złym stanie wałów przeciwpowodziowych. Ostrzegali, że konstrukcje mogą nie wytrzymać naporu wody, ale nie podjęto stosownych działań. Ich obawy właśnie się potwierdziły. Gwałtowne opady sprawiły, że wały zostały przerwane. Na wieli polach woda sięgała nawet pół metra. Dodatkowo silny wiatr zniszczył uprawy i już dziś wiadomo, że straty będą ogromne.
Na miejscu pracują służby. Strażacy próbują umocnić najbardziej newralgiczne odcinki, ale wysoki stan wód i ciągły napływ wody utrudniają opanowanie żywiołu. Sytuacja jest dramatyczna. Zdjęcia i nagrania publikuje w mediach społecznościowych miejscowy rolnik Damian Murawiec.
Zaniedbania i zignorowanie alertów
Brawo Wody Polskie za nieprzygotowanie się do zapowiadanego deszczu nawalnego, który w poniedziałek nawiedził Żuławy. Kolejny raz instytucja państwowa została zaskoczona warunkami atmosferycznymi a modele pogodowe przewidywały ten stan rzeczy
Utrzymywane do samego końca wysokie poziomy wód na pompach, stacje pomp pracujące w dzień ulewy z niepełną mocą, zespoły pompujące które się zapowietrzają i przestają pracować lub takie które mają o wiele za niską wydajność jak na polder który obsługują, niedrożne przepusty, niedrożne kanały, zaniedbań jest cała masa. Jako rolnicy nie odpuścimy tego tematu, że z winy instytucji która ma dbać o melioracje i zabezpieczenie przeciwpowodziowe na Żuławach to my rolnicy płacimy teraz rachunek i to bardzo wysoki
— napisał wczoraj Murawiec.
Dwie godziny później alarmował o kolejnym przerwanym wale – na Kanale Modrym między Kępniewem a Brudzędami. Przypomniał, że jesienią 2017 roku na Żuławach była sytuacja bliźniacza. „Tamta sytuacja uwypukliła wszystkie zaniedbania melioracyjne i przeciwpowodziowe. Co zrobiono od tamtego czasu??” – pyta.
Od wczoraj sytuacja nie uległa poprawie, a zalaniu ulegają kolejne obszary.
Sytuacja staje się coraz bardziej poważna. Okolice Starego Targu - Szropy Państwowa instytucja jaką są Wody Polskie dezinformują że nie odpowiadają za tą sytuację To jest kuriozum..
— napisał Damian Murawiec, dołączając dokumentację zdjęciową zalanych terenów.
Kto zawinił?
Rolnicy są załamani. Przewidują ogromne straty i obwiniają Wody Polskie. Ich zdaniem, mimo wielokrotnych apeli, instytucja nie podjęła działań, by zapobiec katastrofie.
Sprawę komentuje Fundacja Ochrony Zabytków Architektury Drewnianej, która od lat ratuje przed zniszczeniem nie tylko drewniane zabytki, ale także krajobraz Żuław, poddawany coraz silniejszej ingerencji i dewastacji. Władze Fundacji wskazują na liczne zaniedbania, do których dochodzi na wielu poziomach. Podkreślają także, że do powodziowej katastrofy przyczyniła się wybudowana na Żuławach jedna z największych farm wiatrowych w Polsce. Przerwała ona bowiem misterny system odpowiedzialny za bezpieczeństwo wodne i obecny na tych terenach od setek lat.
I tak oto woda się wylała. Setki milionów złotych wydawanych od 2017 roku nie mogły pomóc, jeśli większość pieniędzy pochłonęły projekty i opracowania, a nie praktyczne prace (https://www.zulawy.gda.pl/o-projekcie). To nie jest jedynie wina niedofinansowanych Wód Polskich. To jest wina dekad marnotrawstwa w skali budżetu całej Polski, czyli utrzymywanie kombinatów administracji lokalnych, głównie wojewódzkich i powiatowych. To jest wina niekompetencji urzędników gminnych, powiatowych i wojewódzkich. To jest też wina rolników nie dbających o własne rowy
— czytamy na profilu FOZAD na Facebooku.
Przede wszystkim jednak jest to zaburzenie systemów hydrotechnicznych na Żuławach, Pogórzu i Powiślu. Zaniedbanie rowów i zniszczenie tych części systemu, które są poza Żuławami lub pod ziemią. Budowa jednej z największych farm wiatrowych w Polsce przy południowej granicy Żuław, w gminie Dzierzgoń spowodowała przerwanie tysięcy nitek drenarskich, podziemnych cieków wodnych, zbiorników retencyjnych. System budowany od setek lat został zburzony.
Nasadzenia lasów tzw. dotacyjnych, czyli sadzonych na terenach podmokłych jedynie dla pozyskania wysokich dopłat również przyczyniają się znacznie do zatrzymania wód na polach.
Fundacja Ochrony Zabytków Architektury Drewnianej wskazuje na jeszcze jeden istotny czynnik, zagrażający bezpieczeństwu hydrologicznemu Żuław – przygotowanie budowy linii wysokiego napięcia.
Obecnie prowadzone są odwierty geologiczne na zlecenie Polskich Sieci Elektroenergetycznych S.A. i z nakazu Wojewody Warmińsko-Mazurskiego realizowana ma być linia wysokiego napięcia terenach żuławskich wzdłuż Jez. Druzno. Prowadzone i planowane prace dokończą zniszczenia hydrotechnicznego systemu Żuław, co doprowadzi do stopniowego zatapiania najniżej położonych terenów żuławskich.
Od przeszło pięciu lat, jako Fundacja zajmująca się także dziedzictwem agrokulturowym i przemysłowym protestowaliśmy przeciwko budowie farm wiatrowych wskazując, że właściwe dla terenów graniczących z Żuławami są elektrownie wodne.
Zgłaszamy protesty i blokujemy prace Polskich Sieci Elektroenergetycznych SA, które zagrażają prawidłowemu funkcjonowaniu Żuław
— alarmują władze Fundacji. Ujawniają także, że od lat wnioskują o przeprowadzenie kontroli infrastruktury przeciwpowodziowej i jej realne zabezpieczenie.
W 2021 i 2022 r. złożyliśmy wniosek do Gminy Markusy o kontrolę rowów we wsiach Rachowo, Wiśniewo, Stankowo, Topolno Małe, czyli w miejscowościach, gdzie Fundacja dba o układy krajobrazowe i systemy hydrotechniczne na polach prywatnych. Po wielu prośbach powołana komisja stwierdziła stan rowów na gruntach prywatnych, zarządzanych przez Fundację jako dobry lub bardzo dobry, a skandaliczny na działkach obsadzonych młodymi lasami oraz przy drogach powiatowych.
Od 2023 r. składaliśmy wniosek do Wód Polskich, na podstawie protokołu komisji Gminy Markusy, o kontrolę rowów przy drogach powiatowych w miejscowościach Topolno Małe, Marwica, Stankowo. Dopiero w 2025 r. pracownicy Wód Polskich dokonali szeregu lustracji, które potwierdziły bardzo zły stan rowów przy drogach powiatowych oraz rowów w młodych lasach na prywatnych terenach popolnych.
Wody Polskie z bardzo niskim budżetem nie są w stanie samodzielnie zadbać o kanały i wały, a i tak stan tych urządzeń jest dostateczny.
Winę za zaistniałą sytuację ponosi w pełni administracja samorządowa, która zaniedbuje powierzone jej rowy i grunty, nieudolnie nadzoruje tereny prywatne, a przede wszystkim pozwala na niszczenie systemów hydrotechnicznych poprzez stawianie farm wiatrowych, zalesianie terenów podmokłych, prowadzenie dużych inwestycji energetycznych na terenach zagrożonych powodziami.
Ktoś chce zniszczyć Żuławy?
Pojawiają się coraz liczniejsze opinie, że komuś zależy, by Żuławy zalać.
Usłyszałem od pracownika Wód Polskich w Elblągu, że kilka lat temu przyjechała jakaś komisja unijna i stwierdziła, że utrzymywanie Żuław jest nieopłacalne, że koszt czyszczenia rowów, kanałów, koszt pomp jest wyższy niż przychody z ziemi
— mówi nam jeden z mieszkańców Żuław.
I choć może to wyglądać na teorię spiskową, sprawa nabiera realizmu, gdy spojrzy się na szerokie działania prowadzone na Żuławach. Teren na którym znajdują się jedne z najbardziej żyznych ziem w Polsce, powinny podlegać szczególnej ochronie. Tymczasem to tam powstała jedna z największych farm wiatrowych w Polsce i tamtędy ma przebiegać potężna linia wysokiego napięcia. Obie inwestycje realizowane są wbrew woli mieszkańców i pomimo licznych protestów.
O te niepokojące doniesienia portal wPolityce.pl zapytał prezesa FOZAD, Filipa Gawlińskiego. Potwierdza, że mamy do czynienia z działaniami zmierzającymi do zrujnowania krajobrazu Żuław i zablokowania ich naturalnego potencjału.
Przez 300 lat Żuławy były regionem, który przynosił I Rzeczypospolitej największe zyski. Po I rozbiorze Fryderyk, król pruski, zadowolił się jedynie Gdańskiem i Żuławami, bo wiedział że to jest równowartość wielkich obszarów zagarniętych przez Rosję i Austrię. A teraz nagle staje się to nieopłacalne
— mówi portalowi wPolityce.pl prezes FOZAD. Jego zdaniem, obstawianie Żuław wiatrakami także jest symptomatyczne. „Komuś zależy, żeby Żuławy obudować, zalać, wyrugować ludzi z ziemi, a potem przejąć” – dodaje.
Póki co, mieszkańcy Żuław walczą z żywiołem. Rolnicy liczą się ze stratami, ministerstwo zapowiada pomoc. Konieczne jest jednak podjęcie całościowych działań, których wbrew ostrzeżeniom i apelom, dotąd nie zrealizowano.
mall
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kraj/736512-powodz-na-zulawach-przerwane-walyzalane-pola-kto-zawinil
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.