Powódź na południu Polski rozpoczęła się w pierwszej połowie września. Objęła województwa: dolnośląskie, opolskie, małopolskie, śląskie i lubuskie. W jej wyniku rząd wprowadził stan klęski żywiołowej. Lądek-Zdrój, jedno z najbardziej poszkodowanych miast w wyniku kataklizmu, odwiedził reporter Telewizji wPolsce24 Stanisław Pyrzanowski, który porozmawiał z mieszkańcami. „Jeżeli wał przeciwpowodziowy nie będzie zrobiony, to my tutaj będziemy po prostu dalej zalewani przez podniesiony stan rzeki” – przyznał pan Igor.
Wrześniowa powódź największe straty wyrządziła w miejscowościach Dolnego Śląska i Opolszczyzny. Przy czym straty tylko w woj. dolnośląskim, według szacunków z połowy października, wyceniono na kwotę co najmniej 5 mld zł. W regionie uszkodzonych lub zniszczonych zostało ponad 5,2 tys. budynków mieszkalnych, a powódź bezpośrednio dotknęła ponad 162 tys. mieszkańców Dolnego Śląska.
„Będziemy zalewani”
Powodzianie zostali zostawieni samym sobie. Z mieszkańcami Lądka-Zdroju rozmawiał reporter Telewizji wPolsce24 Stanisław Pyrzanowski. Pani Agnieszka i Pan Igor przyznali, że wału przeciwpowodziowego nie ma.
Brzeg rzeki jest rozmyty przy ulicy Langiewicza. Jesteśmy tym bardzo zaniepokojeni. Interweniowaliśmy w Wodach Polskich i urzędzie gminy. Okazuje się, że to finansowanie nie zostało przeznaczone. Mimo że na konsultacjach społecznych 12 marca z dyrektorami z Wód Polskich zapewniono mnie, że te prace na Białej Lądeckiej będą sukcesywnie wykonywane i są dodatkowe środki na to i będą zabezpieczane te brzegi rzek. Okazuje się, że naszej ulicy nie ujęto w ogóle w tym projekcie
— wskazała pani Agnieszka.
To oznacza, że jeśli mieszkańcy przy ulicy Langiewicza się odbudują, cała ich praca może nie dać efektów w związku z nie odbudowanym wałem przeciwpowodziowym.
Jesteśmy teraz w sytuacji autentycznego zagrożenia powodziowego ze względu na podniesiony stan rzeki, nawet nie do poziomu alarmowego, to wszystko jest rozmyte na całej długości tutaj rzeki od naszej strony. Od ulicy Langiewicza sprawa wygląda bardzo nieciekawie. Jeżeli wał przeciwpowodziowy nie będzie zrobiony, to my tutaj będziemy po prostu dalej zalewani przez podniesiony stan rzeki
— wyjaśnił pan Igor.
„To jest kuriozalne”
Pani Agnieszka opowiedziała również, jak wygląda pomoc.
Na początku, jak 12 września to wszystko się wydarzyło, byliśmy odcięci od świata bez żadnej pomocy. Potem na początku była pomoc tak naprawdę ludzi dobrej woli, Polaków, którzy się organizowali. Przyjeżdżali tutaj wyciągać wszystko z domu, uporządkować. Zasiłki celowe zostały sukcesywnie wypłacone, z tym że te domy muszą najpierw wyschnąć. Nie walczyłam o to, żeby mi jak najszybciej wypłacono ten zasiłek celowy, dlatego że ten dom musi wyschnąć. Na pokrycie kosztów prądu dostaliśmy 1 tys. zł. I przyszła zima i u mnie akurat zostało zniszczone centralne ogrzewanie, bo osuszacze powietrza mogą chodzić, jak jest ciepło. Ten dom nie jest jeszcze do końca suchy. A termin wydania zasiłku celowego jest do października, co jest kuriozalne i nie wiem, kto to wymyślił
— podkreśliła.
Potrzebujemy więcej czasu. Ponadto mieszkamy przy granicy, ekip budowlanych jest mało. Tutaj wiadomo, że przyjeżdżają ekipy praktycznie z całej Polski. Jest też taka trochę walka, ponieważ ceny zostały podniesione też tych usług budowlanych i troszeczkę musimy się zmagać z tym, żeby znaleźć odpowiednią ekipę, żeby po prostu wystarczyło nam tych pieniędzy, które nie pokrywają oczywiście kosztów tych wszystkich zniszczeń. Jest to jasno powiedziane, że to jest zapomoga i to nie pokryje wszystkich kosztów. Dlatego musimy szukać jak najtańszej ekipy, żeby tutaj móc zamieszkać w ogóle
— dodała pani Agnieszka.
nt/Telewizja wPolsce24
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kraj/729771-klopot-z-walem-przeciwpowodziowym-ladku-zdroju-kuriozalne
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.