Zarzut spowodowania wypadku samochodowego ze skutkiem śmiertelnym usłyszał 15 listopada Łukasz Ż. Podejrzany o spowodowanie wypadku na Trasie Łazienkowskiej w stolicy przyznał się do zarzucanego czynu. Grozi mu do 12 lat więzienia. Jego dziewczyna przerwała milczenie na temat wypadku. „Wobec mnie był w porządku i tak samo zachowywał się wobec moich bliskich, a teraz okazuje się, że go nie znałam” - podkreśliła na łamach „Faktu” Paulina K.
Do tragicznego w skutkach wypadku doszło w nocy z 14 na 15 września. Volkswagen arteon, za którego kierownicą siedział Łukasz Ż., najechał na tył forda, który następnie uderzył w barierki energochłonne. W zderzeniu zginął 37-letni pasażer tego auta; do szpitala trafiła jego żona i dzieci w wieku czterech i ośmiu lat. Do szpitala przewieziono także kobietę z volkswagena.
Według opinii biegłych, którymi dysponuje prokuratura, tuż przed wypadkiem samochód kierowany przez Łukasza Ż. jechał z prędkością nawet 226 km na godzinę, a kierowca na chwilę przed zdarzeniem, trzymał w ręku telefon komórkowy, którym nagrywał swoją jazdę. Nie ma jeszcze opinii pozwalających stwierdzić, czy Ż. był pod wpływem alkoholu.
„Dla nich byłam zwykłym śmieciem”
Ponadto, jak ustalili dziennikarze „Faktu”, oprócz tego Ż. i jego koledzy mieli zostawić na miejscu konającą 22-latkę. Zachodzi też podejrzenie, że mogli specjalnie uniemożliwiać jej ratowanie, aby w razie jej śmierci, to jej przypisać prowadzenie samochodu.
Naprawdę, gdy o tym usłyszałam, nie dowierzałam. Dla nich byłam nikim, zwykłym śmieciem, który podróżował samochodem
— wskazała Paulina.
Młoda dziewczyna przyznała również, że nie do końca pamięta moment wypadku.
Nie pamiętam, kto gdzie siedział i z kim wchodziłam do auta
— stwierdziła i wyjaśniła, że świadomość odzyskała dopiero po wybudzeniu się ze śpiączki.
„Obudziłam się w wielkim strachu”
Obudziłam się w wielkim strachu i krzyku. Pielęgniarki nie mogły mnie uspokoić. Związali mnie. Podczas śpiączki miałam ciągle dziwne sny, jakby cały czas odbywała się scena, powiązana z tym wypadkiem
— wyjaśniła.
Paulina odniosła w wypadku bardzo poważne obrażenia i przeszła m.in. siedmiogodzinną operację twarzoczaszki.
Miałam złamane oczodoły i całą szczękę wklęśniętą do tyłu. Oprócz tego krwiak wewnątrzczaszkowy. Przeszłam siedmiogodzinną operację twarzoczaszki. Czeka mnie jeszcze operacja nosa, plastyka dziąseł
— wyliczała.
22-latka nie ukrywa, że cała sytuacja odbiła się mocno nie tylko na jej zdrowiu fizycznym, ale również psychicznym.
Nie mogę zbyt długo czasu przebywać sama, bo mam ataki paniki. Cały czas jest przy mnie mama, rodzina i moje najbliższe przyjaciółki
— powiedziała.
CZYTAJ WIĘCEJ:
nt/”Fakt”/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kraj/713209-dziewczyna-lukasza-z-przerwala-milczenie-bylam-smieciem