„Mamy „Ministerstwo Obserwacji Narodowej”: lecą rakiety, patrzymy, obserwujemy, konsultujemy”. „Ileż razy można potykać się o ten sam kamień?” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl generał Roman Polko, były dowódca GROM, komentując pojawienie się obiektu zza wschodniej granicy w polskiej przestrzeni powietrznej.
Gen. Polko odniósł się do kwestii poszukiwanego wciąż przez wojsko obiektu, który wleciał do Polski. Najprawdopodobniej był to dron typu Shahed.
CZYTAJ WIĘCEJ: Obiekt, który wleciał na polskie terytorium, to prawdopodobnie dron Shahed! Błaszczak: Oczekuję komunikatu ze strony szefa MON
Ileż razy można się potykać o ten sam kamień? Kolejny raz słyszę jakąś absurdalną wypowiedź, że: „konsultowałem za ministrem”, „podjęliśmy działania”, „bo nam nie szkodziło”. Przepraszam, ale w takiej sytuacji, gdy - czy to rakieta manewrująca, czy jakiś dron bojowy - śledziliśmy tego typu cel, to dlaczego, skoro go śledziliśmy, dopuszczamy, że to coś wlatuje na terytorium Polski? Przecież do środka nikt nie zajrzał i nie sprawdził, co to poszukiwane „coś” ma w środku
— mówi wojskowy i przypomina:
Każdy, kto ma trochę do czynienia z armią, doskonale wie, że to nie na szczeblu politycznym czy generalskim podejmuje się decyzję o zestrzeleniu, w chwili, gdy coś się pojawi. Na takie sytuacje, bardzo przewidywalne, nie niespodziewane, bo miały już miejsce, przygotowuje się procedury, które powinny pozwolić czy to kapralowi, czy podoficerowi, czy komuś, kto jest na stanowisku wykonawczym, odpowiednio i zgodnie z procedurą reagować.
Gen. Polko w rozmowie z wPolityce.pl zaznacza, że reakcja powinna być natychmiastowa.
Nie przewidziano tego, że dron może wlecieć w polską przestrzeń powietrzną? Generał musi to konsultować z ministrem obrony narodowej? Przecież w takiej sytuacji ktoś, kto bezpośrednio jest na stanowisku wykonawczym, powinien powiedzieć, że zbliża się środek napadu powietrznego przeciwnika - Rosji, groźny i uruchomić procedurę - albo nawet sztuczna inteligencja ją uruchamia - i niszczy ten obiekt, a nie pozwalamy, żeby to „coś” wleciało na nasze terytorium i stwarzało zagrożenie bojowe
— podkreśla i dodaje:
Skoro już to „coś” żeśmy wpuścili, to jakie procedury obrona cywilna uruchomiła? Czy uruchomiono alarmy? Ludzi schowano do schronów? Przecież nie wiemy co ten środek napadu powietrznego miał na pokładzie.
Zauważa też, że nie są wyciągane wnioski z wcześniejszych tego typu sytuacji.
Najwyższa pora, po kolejnym tego typu zdarzeniu, właściwie reagować. A jeśli nie, to zmienić nazwę na Ministerstwo Obserwacji Narodowej, zamiast Ministerstwa Obrony Narodowej i niech tak zostanie.
— mówi i podkreśla:
Mamy „Ministerstwo Obserwacji Narodowej”: lecą rakiety, patrzymy, obserwujemy, konsultujemy.
Zmasowany atak na Ukrainę
Do zdarzenia na terenie Polski doszło w czasie zmasowanego ataku powietrznego na Ukrainę. To największy nalot przeprowadzony przez Rosjan od dłuższego czasu.
Nie było to coś nieoczekiwanego, niespodziewanego i przede wszystkim należy podkreślić, że uzasadnia to starania kolegów z Ukrainy o prawo do symetrycznej odpowiedzi, czyli krótko mówiąc: Ukraina musi mieć zdolność uderzenia na dużych odległościach, po to, żeby to strategiczne lotnictwo, systemy rakietowe, które niszczą infrastrukturę krytyczną, blokować. Tak, jak udało się zablokować flotę czarnomorską, która musiała zrezygnować z ataków, ponieważ Ukraina zaczęła sięgać w jej kierunku i mogła skutecznie niszczyć rosyjskie okręty
— uważa generał Polko.
Tak samo trzeba doprowadzić do sytuacji, żeby również i to rosyjskie lotnictwo, rakiety, wyrzutnie, które strzelają rakietami dalekiego zasięgu, nie mogły się czuć na swoich stanowiskach bezpiecznie
— dodaje w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
Generał odpowiada także na pytanie, czy dzisiejszy atak może być rewanżem za ukraińską ofensywę w obwodzie kurskim:
Nie doszukiwałbym się w tym (zmasowanym ataku) niczego przełomowego, nowego. Po prostu Putin cały czas morduje i jak tylko uda mu się wyprodukować czy pozyskać dodatkowe rakiety, to morduje na Ukrainie. Nikt nie ma wątpliwości, że jemu chodzi o to, żeby Ukraina tak naprawdę zniknęła. On nie uznaje Ukrainy jako państwa i w ten sposób oczywiście, jeżeli chodzi o własne społeczeństwo, chce zatrzeć to upokorzenie, które przeżył, bo jednak ta ofensywa w obwodzie kurskim, ten rajd zaczepny, pokazuje słabość samej Rosji i jej struktur wewnętrznych. Najpierw pokazał to Prigożin podczas rajdu wagnerowców w kierunku Moskwy, to udało się wynegocjować za pośrednictwem Łukaszenki i nie doszło do skutku Z Ukraińcami tak łatwo nie będzie. Jeżeli (Rosjanie) będą chcieli odbić te tereny, to będą musieli przerzucić wojska z obwodu donieckiego.
CZYTAJ WIĘCEJ: Nieznany obiekt wleciał na teren Polski. Trwają jego poszukiwania. Mowa najprawdopodobniej o bezpilotowym statku powietrznym
jw
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kraj/703679-gen-polko-najwyzsza-pora-zaczac-wlasciwie-reagowac