Dziwne są meandry zielonej polityki Brukseli i naszych rodzimych organizacji. UE wyasygnuje na prośbę polskich biologów i ekologów ponad 8 mln euro na… wycięcie drzew i krzewów różanych na nadbałtyckich wydmach. „Wiem, że wycinka drzew na wybrzeżu jest czymś kontrowersyjnym, ale dla siedlisk wydmowych usunięcie części drzew (nie wszystkich!) jest ważne z punktu widzenia przyrodniczego” - powiedziała dr Magdalena Lazarus z Katedry Taksonomii Roślin i Ochrony Przyrody, Wydziału Biologii Uniwersytetu Gdańskiego.
Dr Magdalena Lazarus z Uniwersytetu Gdańskiego przekonuje w „Gazecie Wyborczej”, że wielkim problemem dla nadmorskiego krajobrazu bałtyckiego jest jej zdaniem występowanie na wydmach wierzb i róży pomarszczonej. Ma to jej zdaniem poważnie naruszać stan zachowania nadmorskich siedlisk wydmowych.
W związku z tym, dr Lazarus podjęła inicjatywę, która ma się zacząć jesienią b.r ., w wyniku której Uniwersytet Gdański otrzymał od Komisji Europejskiej fundusze na renaturyzację siedlisk wydmowych i badania naukowe w tym kontekście. Poza wsparciem unijnym, proces będzie też finansowany przez środki krajowe, a całkowita jego wartość wyniesie ok. 13 mln euro (ok. 8,6 ma mln euro ma wyłożyć UE).
Co przeszkadza nad morzem?
Głównym problemem wg. dr Lazarus są mocno zadrzewione wierzbami i różami pomarszczonymi tereny wydmowe, które nie są gatunkiem autochtonicznym w tym miejscu i nie powinny tam w ogóle rosnąć. Znalazły się tam dlatego, że wprowadzono je tam niegdyś w sposób sztuczny celem ustabilizowania wydm. Są to gatunki inwazyjne, przez co bardzo intensywnie się rozrosły, a to z kolei ma skutkować zanikiem tradycyjnego dla tego miejsca ekosystemu nadmorskiego, na który składają się przede wszystkim nieleśne, piaszczyste wydmy.
Jak zaznacza dr Magdalena Lazarus, wierzby i róże wypierają rodzime dla tego miejsca gatunki jak np. mikołajka nadmorskiego czy lnica wonna, która - według biolog - stała się niezwykle rzadkim okazem w Europie i dlatego powinna znaleźć się pod szczególną ochroną.
Prace renaturyzacyjne na wałach wydmowych, a także - co ważne - badania naukowe będą prowadzone w obrębie sześciu specjalnych obszarów siedliskowych europejskiej sieci Natura 2000 w województwie pomorskim: Ostoja Słowińska (Słowiński Park Narodowy), Mierzeja Sarbska, Piaśnickie Łąki, Zatoka Pucka i Półwysep Helski, Zalew Wiślany, Mierzeja Wiślana
— napisała w „Gazecie Wyborczej” dr Lazarus.
Projekt renaturyzacji obliczony jest na sześć lat, ale to w pierwszych czterech mają nastąpić najważniejsze zmiany.
Kampania przekonywania
Jak obiecuje autorka artykułu, zaangażowani w nadbałtyckie przedsięwzięcie będą prowadzić kampanię edukacyjną dla wyjaśnienia tego procesu. Lazarus zapewnia, że wszyscy są otwarci na rozmowę i dialog z władzami samorządowymi, organizacjami pozarządowymi, turystami oraz mieszkańcami nadmorskich miejscowości.
A obaw i wątpliwości jest niemało, zwłaszcza w kontekście wycinania drzew i krzewów różanych.
Zdaję sobie sprawę z tego, że wycinka drzew na wybrzeżu jest czymś kontrowersyjnym. Najlepiej pokazała to dyskusja wokół Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, w którego obronie stawali mieszkańcy Gdańska, Sopotu i Gdyni. Ale dla siedlisk wydmowych usunięcie części drzew jest czymś ważnym z punktu widzenia przyrodniczego. Oczywiście nie wszystkich!
— zapewnia dr Lazarus.
Biolog zaznacza, że prócz rekultywacji wydm i typowych dla terenów nadmorskich gatunków flory, celem programu jest również ochrona gatunków zwierząt, które wymagają dla przeżycia i prawidłowego rozwoju tradycyjnych, piaszczystych wydm. Mają to być przede wszystkim ptaki migrujące, które zakładają swoje gniazda na polskim wybrzeżu, jak również rozmaite gady, które na plażach i wydmach się wygrzewają.
Nie jest jednak na razie wiadome z pewnością na ile wierzby i róże przeszkadzają w rozwoju różnorodności fauny na tym terenie, gdyż zoologowie zostali dopiero zaangażowani do włączenia się w projekt i wydania naukowych opinii.
Jak to wygląda gdzie indziej?
Dr Magdalena Lazarus stwierdza w „Gazecie Wyborczej”, że inwazyjne gatunki roślin na terenach nadbrzeżnych to problem powszechnie występujący w całej Europie. Za przykład podała Szwecję, gdzie naukowcy z Uniwersytetu Gdańskiego oglądać mieli tamtejsze wysiłki rekultywacyjne na południowym wybrzeżu kraju. Obawiano się tam przed rozpoczęciem usuwania inwazyjnych gatunków, że wydmy mogą się po prostu rozsypać, ale jak stwierdza Lazarus - nic takiego się nie wydarzyło.
Dziś Szwedzi obserwują u siebie wzrost bioróżnorodności. Liczą też na to, że odrodzą się populacje pewnych gatunków ptaków. Tam także równolegle z działaniami renaturyzacyjnymi przeprowadzono kampanię edukacyjną
— zaznacza dr Lazarus.
Jej zdaniem, w polski projekt rekultywacji wydm mają zostać zaangażowani eksperci z bardzo różnych dziedzin nauki jak geomorfolodzy, bioinformatycy i inni, których zadaniem będzie dokładne zbadanie terenu nadmorskiego jeszcze przed rozpoczęciem zasadniczych prac.
Naukowiec z UG wskazuje, że intencją zespołu nie jest usuwanie wszędzie i wszystkiego - prace mają zostać podjęte tylko tam, gdzie pozwala na to ukształtowanie terenu i występuje możliwość zwiększenia poziomu bioróżnorodności przy zachowaniu jednak wałów wydmowych.
Co więc znajdzie się na „odświeżonych” wydmach nadbałtyckich? Mają być to gatunki rodzime dla tego miejsca, które - według dr Magdaleny Lazarus - również przyczynią się do skutecznego ustabilizowania wydm nadmorskich.
Będą to m.in. bałtyckie trawy wydmowe: piaskownica zwyczajna, wydmuszyca piaskowa. Pozostałe gatunki roślin powinny pojawić się spontanicznie, A równolegle z nimi również szereg gatunków bezkręgowców i kręgowców, np. jaszczurek
— zaznacza.
Dr Lazarus podkreśla w swoim tekście, że UE jest zdecydowanie przekonana co do zasadności działań odtwarzających naturalny ekosystem, co składać się ma na „wspólne dziedzictwo europejskie”. W tym celu polski zespół ma współdziałać ze swoimi odpowiednikami z Niemiec i Litwy.
Jeśli planeta ginie i płonie - jak przekonuje Bruksela - to chyba zbrodnią byłoby wycięcie drzew i krzewów. Prawda? No chyba, że w grę wchodzą unijne fundusze i kilka lat dobrze płatnej pracy dla ekologów, biologów, naukowców.
CZYTAJ TEŻ:
— Ostatnie sztormy na Bałtyku spowodowały szkody na plażach i wałach wydmowych
maz/”Gazeta Wyborcza”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kraj/699486-dostana-miliony-od-ue-by-wyciac-drzewa-i-roze-nad-baltykiem