Aktor i satyryk Jacek Borusiński, znany głównie z kabaretu Mumio, otwarcie opowiada o swojej wierze i o tym, jak rozumie szczęście. Wyznaje, że gdy znalazł się na zakręcie, właściwą drogę wskazał mu Bóg.
O rzeczach dla siebie najważniejszych mówi w wywiadzie udzielonym portalowi fronda.pl.
To, co jest dla mnie najważniejsze w wierze, to zasmakowanie w osobistym kontakcie z Bogiem, że to była i jest dla mnie konkretna Osoba! -mówi satyryk.
Borusiński należy do wspólnoty neokatechumenalnej i od czasu do czasu wygłasza katechezy w kościele. Ale nie zawsze tak było.
Przyszedł taki moment, że kariera była dla mnie czymś najważniejszym, a Kościół był tylko na „przystawkę”. Czasami jest tak, że człowiek czuje jakby trafił do „piekła” i Pan Bóg go stamtąd wyciągnął
-opowiada.
W przeszłości miał poczucie, że mimo iż ma rewelacyjny zawód, żonę i trójkę dzieci, brakuje mu radości i głębokiego szczęścia, nie w nim ma "rzeki życia". Dziś dziękuje Bogu, że nie pozwolił mu zejść na manowce.
Dzisiaj myślę, że Pan Bóg przez to uchronił mnie od „mocnych” rzeczy i zejścia na niewłaściwą drogę
-przyznaje.
Satyryk dzieli się również przemyśleniami na temat szczęścia. Twierdzi, że nie można być w pełni szczęśliwym bez Boga.
Człowiek ma w sobie zaprogramowane pragnienie szczęścia i ciągle szuka go, ale to jest taka przestrzeń w człowieku, że co byśmy w nią nie wrzucali to ta dziura pozostaje pusta. I nagle widzimy, że tylko z Nim możemy dotknąć pełni.
-stwierdza.
Modlitwę rozumie jako osobistą rozmowę z Bogiem o rzeczach ważnych, ale i zupełnie błahych.
Bo ja chciałem mieć takiego ojca, że nie ma takich tematów, których nie mógłbym poruszyć z nim. Myślę, że Pan Bóg tak naprawdę z tego się bardzo cieszy, kiedy my idziemy do Niego także z tymi „pierdołami”.
Przestrzega, aby w czasie narastającej nagonki na Kościół nie odwracać się od niego i od jego pasterzy.
Kościół jest mój, to nie jest ich Kościół, i jeżeli coś mnie w tym Kościele irytuje to pierwsze powinienem popatrzeć na siebie. Żyjemy w czasach ostatecznych, gdy ten Kościół na pewno będzie bardzo atakowany, bo taka jest strategia tego, któremu najbardziej zależy, aby ten Kościół upadł. Myślę, że on też chce rozwalać Kościół od środka, tak jak jest napisane: „Uderz w pasterza, a rozproszą się owce”. Jest wielkie niebezpieczeństwo, że obrazimy się na Kościół, a to jest tak, jakbyśmy obrazili się na swoją rodzinę.
Jak podkreśla Jacek Borusiński, Jezus jest zawsze wierny i nigdy się od nas nie odwraca.
Widziałem ludzi dla których ta wiadomość była niesamowitym przeżyciem, dopiero ta nowina odmieniała ich życie, nie moralizowanie, napominanie, ale wyznanie: Kocham Cię takim jakim jesteś, Kocham Cię
-podsumowuje.
Przeczytaj też Babiarz w obronie Kościoła
BR/fronda.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/79732-warto-ryzykowac-dla-boga
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.