Człowiek jest bytem społecznym, ma prawa i zobowiązania wobec społeczności i Ojczyzny. Jednym z nich jest obowiązek obrony, gdy Ojczyzna zostanie zaatakowana niesłusznie. Trzeba go traktować jako obronę konieczną na wielką skalę – powiedział PAP ks. Mateusz Markiewicz, sekretarz generalny Instytutu Dobrego Pasterza.
PAP: Czy istnieje moralny, etyczny obowiązek obrony Ojczyzny?
Ks. Mateusz Markiewicz: Taki obowiązek występuje, gdyż człowiek nie jest jednostką odizolowaną od reszty społeczeństwa. Gdzieś się narodził, gdzieś umrze, ma jakieś więzi. Te relacje powodują, że mamy też pewne zobowiązania wobec innych ludzi, wobec wspólnoty i Ojczyzny, a nie tylko same prawa. Jeżeli nie przyjmujemy indywidualistycznej wizji osoby ludzkiej, to widząc człowieka, który z natury jest bytem społecznym, widzimy także, że ma pewne obowiązki wobec swojej społeczności. A tym samym również obowiązek jej bronienia, kiedy zostanie zaatakowana niesłusznie.
Z czego – według doktryny katolickiej – wynika obowiązek obrony Ojczyzny?
Nakazuje ją czwarte przykazanie: „Czcij ojca swego i matkę swoją”, które w sposób szczególny wskazuje na więź między Bogiem a resztą społeczności. Już rodzice są tymi, którzy współpowołują do życia osobę ludzką. Tym samym w sposób dosyć delikatny zostało podkreślone to, iż człowiek ma szczególne zobowiązania wobec tych jednostek, tych najbliższych członków społeczności, którym zawdzięcza życie. Zobowiązania te dotyczą nie tylko rodziców, ale też większej wspólnoty naturalnej, której jako ludzie jesteśmy częścią, czyli Ojczyzny właśnie. Tak więc konieczność obrony Ojczyzny wynika z tego też, iż uznajemy fakt, że nie wzięliśmy się znikąd, tylko jesteśmy wpisani w daną społeczność.
Piąte zawarte w Dekalogu przykazanie mówi jednak: „Nie zabijaj”. Jak je odnieść do obowiązku obrony ojczyzny?
Z punktu widzenia nauki Kościoła piąte przykazanie brzmi bardziej: nie morduj – w sensie nie zadawaj śmierci w sposób intencjonalny komuś, kto nie stanowi zagrożenia. Bo na przykład tak samo można by było powiedzieć, że nie można spowodować czyjejś śmierci, na przykład w wyniku obrony koniecznej. Wojna jest przypadkiem obrony koniecznej, ale na wielką skalę.
A co z osobami, które z powodu np. własnych przekonań po prostu nie chcą wstąpić do wojska, nie chcą walczyć na froncie i w imię obrony ojczyzny pozbawiać kogoś życia?
Czymś innym jest indywidualne podejście, w którym ktoś z różnych przyczyn – może być to na przykład jakaś osobista trauma związana z różnymi wydarzeniami – nie czuje się na siłach, żeby walczyć z bronią w ręku. Jednak nie oznacza to, że ma prawo do całkowitego zwolnienia z obowiązku obrony Ojczyzny. Tym bardziej że ten obowiązek obejmuje szereg różnego typu zadań. Niekoniecznie oznacza tylko walkę na froncie.
To uznaje również Konstytucja RP, więc w tym przypadku zarówno Kościół, jak i Państwo myślą podobnie. Sądzę też, że zwłaszcza od strony Państwa jest to myślenie po części praktyczne. Żołnierz, który nie jest oddany, czy też wbrew sobie samemu ma służyć, nie jest najwydajniejszym żołnierzem. I też sądzę, zwłaszcza przy dzisiejszych środkach walki, że nie tyle liczy się liczba żołnierzy, co raczej ich motywacja do działania. Tak więc uważam, że tego typu rozterki moralne są znacznie mniejsze i realnie mogą się znacznie rzadziej zrealizować niż w czasach, kiedy mieliśmy jeszcze wojny totalne, dekady temu.
A czy są jakieś granice obrony, zakładając, że już jesteśmy na tej wojnie, już bierzemy w niej udział?
Jest kilka powodów, dla których należy wręcz odmówić walki z wrogiem. Na przykład jeżeli sama wojna została spowodowana działaniami własnego państwa. Jeżeli na przykład jest to niesłuszna agresja w celu zaboru mienia czy też zaboru terytorium innego państwa. Ponadto należy odmówić posługi w armii, jeżeli to, co jest nam nakazane, nie dotyczy bezpośrednio zwalczania armii wroga czy też jego bezpośredniego zaplecza, lecz raczej koncentruje się na gnębieniu i mordowaniu ludności cywilnej. Wtedy wojna taka jest określona mianem wojny niesprawiedliwej.
Czy istnieje coś takiego jak wojna sprawiedliwa?
Na ten temat toczyło się wiele debat. Klasyczna filozofia i teologia uważały, że wojna sprawiedliwa istnieje. Po pierwsze jednym z rzadkich przypadków wojny sprawiedliwej jest wojna obrończa wobec niesłusznej agresji i wpisująca się w nią obrona uniwersalnych wartości, jak odwaga, obrona słabszych albo bunt przeciwko niesprawiedliwości.
Wojna sprawiedliwa to też wojna, która ma na celu odbudowanie stosunku sprawiedliwości między narodami, jeżeli wszelkie inne metody okazały się bezskuteczne z powodu niechęci jednego z zaangażowanych państw. Możemy dać jako przykład sąsiada, który wbrew traktatowi międzynarodowemu, pomimo licznych negocjacji i postanowień właściwych organów międzynarodowych, czyni swojemu sąsiadowi dostęp do jedynego źródła wody pitnej niemożliwym. Wskutek jednostronnego zerwania ważnej umowy życie i zdrowie ludności jednego kraju jest w niebezpieczeństwie. Jego władze mają więc prawo dokonania precyzyjnej interwencji w celu zmuszenia sąsiada do poszanowania zobowiązań międzynarodowych.
Nie ma jednak całej, gotowej listy przykładów wojen sprawiedliwych, gdyż tu chodzi raczej o roztropne rozważenie, czy wojna jest rzeczywiście jedynym dostępnym rozwiązaniem w danej sytuacji, gdyż wszystkie inne okazały się nieskuteczne. Nawet moralnie dopuszczalna wojna jest jednak zawsze ostatecznością.
Badania sondażowe pokazują, że znaczna część Polaków nie stawiłaby się do obrony kraju w razie zagrożenia wojną. Jak bardzo postawy wobec własnej Ojczyzny zmieniły się na przestrzeni dekad? Czy dawniej pojęcie Ojczyzny miało inne znaczenie?
Dzisiejsze czasy, w których możemy doświadczać świata ze wszystkich stron, owszem, mają dobre strony, ale też powodują pewnego rodzaju wynarodowienie. Tak zwana kultura masowa, nie tylko w Polsce, ale i w innych krajach, nie przekazuje wartości – czy to ogólnoludzkich, czy też wartości narodowych; nie pokazuje Ojczyzny jako czegoś dobrego, czegoś odziedziczonego, co trzeba przekazać następnym pokoleniom.
Jest to też odpowiedzialność i, niestety, ogromna wina kultury masowej, która nie tworzy ludzi kulturalnych, w sensie posiadających zasób bogactwa intelektualnego, artystycznego; tylko tworzy konsumentów produktów kulturopodobnych. Jest mało prawdopodobne, że ktoś, kto nie postrzega Ojczyzny i kultury jako swojego dziedzictwa, będzie chciał stanąć w jej obronie.
tkwl/Ewelina Krajczyńska-Wujec (PAP)
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/745291-wywiad-ks-markiewicz-mamy-obowiazek-obrony-ojczyzny
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.