Zjawisko „churchingu” traktowane było do tej pory w kręgach kościelnych przywiązanych do tradycji jako fanaberia rozpieszczonych katolików. Czym jest wspomniany „churching”? Chodzi o „turystykę religijną” polegającą na odwiedzaniu przez wiernych w niedzielę różnych kościołów w poszukiwaniu lepszych kazań, piękniejszej oprawy liturgicznej czy bardziej wzniosłej atmosfery duchowej niż we własnej macierzystej parafii.
Opisywany fenomen przez wieki był nie do pomyślenia. Stał się możliwy dopiero po masowym exodusie ludności ze wsi do miast, w których istnieje obok siebie wiele kościołów. Liczni biskupi, księża i teologowie wyrażają się nieprzychylnie o „churchingu”. Ostrzegają, że rozpowszechnienie się tego zjawiska oznaczać będzie kres tradycyjnej parafii terytorialnej opartej na miejscu zamieszkania. Część z nich dodaje, że za „turystyką religijną” kryje się niezrozumienie tajemnicy Eucharystii. Podkreślają, że katolik powinien brać udział we Mszy nie dla świetnego kazania czy pięknego śpiewu, lecz po to, by spotkać Chrystusa w Słowie Bożym i Najświętszym Sakramencie. A przecież liturgia niedzielna – jak zauważają – jest taka sama we wszystkich kościołach.
Zmiany w kościele
Stanowisko to jeszcze niedawno można byłoby uznać za w pełni uzasadnione, gdyby nie zmiany, do jakich doszło w ostatnim czasie w Kościele, zwłaszcza na Zachodzie. Dziś w wielu krajach głównym motywem „churchingu” nie jest wybór między lepszym a gorszym kazaniem czy między lubianym a nielubianym proboszczem, lecz między wiarą a herezją. W jednej parafii ksiądz może głosić, że Jezus naprawdę zmartwychwstał, a w drugiej parafii inny ksiądz może utrzymywać, że ciało Chrystusa uległo rozkładowi w grobie, a Jezus po swojej śmierci pojawił się jedynie w sercach uczniów. W jednym kościele kaznodzieja może twierdzić, że wszystkie religie są równoprawnymi drogami do Boga i każdy człowiek zostanie zbawiony, a w innym kościele kapłan na kazaniu może mówić, że piekło i wieczne potępienie istnieją, a jedynym zbawicielem ludzkości jest Chrystus.
Taka sytuacja sprawia, że wielu wiernych wybiera dziś kościół głównie ze względu na treść głoszonej nauki. Coraz częściej więc liberałowie wybierają parafie modernistyczne, a konserwatyści – ortodoksyjne. Z tego samego powodu coraz więcej katolików, zamiast angażować się w życie parafialne woli udział w różnego rodzaju ruchach i wspólnotach, które zapewniają im formację duchową zgodną z ich oczekiwaniami.
W Polsce takiego problemu nie mamy, natomiast jest on coraz powszechniejszy na Zachodzie, gdzie funkcjonują obok siebie de facto dwa Kościoły. To kolejny przejaw pełzającej schizmy, która toczy katolicyzm od kilkudziesięciu lat.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/738516-koniec-tradycyjnego-modelu-parafii
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.