„Niezatartym wspomnieniem pontyfikatu Franciszka będzie oczywiście jego niezwykłe otwarcie na drugiego człowieka, które było także charakterystyczne dla św. Jana Pawła II” - mówi rozmowie z portalem wPolityce.pl proboszcz Parafii Archikatedralnej św. Jana Chrzciciela w Warszawie ks. prał. Bogdan Bartołd. Duchowny podkreśla, że Franciszek pokazywał nam niesłychaną wrażliwość na ludzi biednych i odrzuconych. „Te słowa papieża Franciszka - wy macie ich szukać, wy macie z nimi być – były dla mnie mocnym sygnałem” - podkreśla nasz rozmówca.
wPolityce.pl: Jak ksiądz prałat podsumowałby pontyfikat papieża Franciszka?
Ks. prał. Bogdan Bartołd: Patrząc z pewnej perspektywy, mogę powiedzieć, że papież Franciszek był człowiekiem niesłychanie otwartym na innych i to nie ulega wątpliwości. Jako duszpasterz muszę także powiedzieć, że Franciszek pokazywał nam taką niesłychaną wrażliwość na ludzi biednych i odrzuconych, tych żyjących gdzieś na marginesie. Papież był na to bardzo wrażliwy i zawsze to podkreślał. Myślę, że to było takie ewangeliczne wołanie Pana Jezusa, który zapraszał do siebie wszystkich tych, którzy się źle mają. Papież Franciszek postępował w duchu takiej prostej otwartości i serdeczności, to było dla nas uderzające.
Imię Franciszek, które przybrał kard. Jorge Mario Bergoglio było bardzo wyraźnym znakiem, który wskazywał w jaki sposób zamierza służyć Kościołowi.
Używając pięknych słów można by mówić o wspaniałych rzeczach, ale jeśli się tymi sprawami nie żyje na co dzień i nie daje w tym świadectwa życia, to te słowa pozostają jedynie mało przekonującymi słowami. Papież Franciszek rzeczywiście zaskakiwał nas różnymi rzeczami. Nie chciał zamieszkać w apartamentach watykańskich, czyli tam gdzie papieże zawsze mieszkali. Zdecydował się na skromne mieszkanie w Domu Św. Marty i tam znalazł dla siebie miejsce. Był także bardzo wrażliwy na to, aby wokół niego nie było jakiegoś splendoru, chciał być po ludzku zwyczajny. Do kronik przeszły już jego niespodziewane telefony do zwykłych ludzi oraz jego wizyty. Dla nas to było coś w jakiejś mierze trochę szokującego. Będąc papieżem, który stoi przecież na czele Kościoła, zachował w tym wszystkim własną oryginalność. Jeśli mielibyśmy się zastanawiać nad tym, skąd papież Franciszek miał to w swojej ludzkiej naturze, to myślę, że to chyba pewna specyfika Ameryki Południowej, kontynentu, z którego pochodził, gdzie się urodził i wychowywał. Tam doświadczał na co dzień takiego życia, a wiemy, że to nie jest najbogatszy kontynent i być może to wszystko uformowało jego wrażliwość.
Franciszek potrafił być także bardzo konkretny. Co w sposób szczególny utkwiło księdzu prałatowi w pamięci jako duszpasterzowi?
Do nas księży mówił bardzo stanowcze i konkretne słowa. W mojej pamięci bardzo mocno zapadły jego słowa, że my, szczególnie tu w Polsce żyjemy trochę w warunkach cieplarnianych, jeśli chodzi o wiarę. Większość ludzi jest u nas wierząca, choć oczywiście doświadczamy także raz na jakiś czas jakiegoś ataku na Kościół i kapłanów. Generalnie można powiedzieć, że mamy warunki w pewnym sensie komfortowe. Papież Franciszek powiedział, że zamiast czekać, aż ludzie do nas przyjdą i z tego się cieszyć, sami musimy do nich wyjść. Powiedział: wy macie wyjść do nich, wyjść do tych, którzy są zagubieni i nie słyszeli o Panu Bogu. Bardzo mocno wziąłem sobie te słowa do serca i zrobiłem coś nowego. W czasie duszpasterskiej kolędy odwiedzałem do tej pory tych, którzy minie na kolędę zaprosili. Po tych słowach papieża i zainspirowany jego myślą, postanowiłem, że będę pukał do wszystkich. Jeśli ktoś mi podziękuje i nie przyjmie to trudno, a jeśli ktoś mnie zaprosi i przyjmie, to wejdę. Zapukam nie tylko do tych, którzy chcieli przyjąć księdza, ale do wszystkich, także tych, którzy się mnie nie spodziewali i być może będą zaskoczeni, ale zdecydują się mnie przyjąć. Przyniosło to piękne i niezwykłe owoce działania Ducha Świętego. Okazało się, że gdzieś potem udało się ochrzcić dziecko, czy uregulować jakieś sprawy małżeństwie. Powiem, że rzeczywiście było to dla mnie bardzo wymownym znakiem. Te słowa papieża Franciszka - wy macie ich szukać, wy macie z nimi być – były dla mnie mocnym sygnałem.
A czym papież mocno zaskakiwał?
Myślę, że nie jest żadną tajemnicą, że w wielu sprawach, dla nas bardzo mocno wychowanych na nauczaniu Jana Pawła II i później Benedykta XVI, niektóre sytuacje były dla nas zaskakujące. Nie bardzo wiedzieliśmy jak przyjąć niektóre sformułowania papieża Franciszka, jak je rozumieć i jak w ogóle odczytać. Taką trudną sytuacją dla nas był pomysł udzielania Komunii świętej osobom żyjącym w następnym związku. To była sytuacja, muszę powiedzieć, szokująca, bo dotychczas te zasady były jasno określone, żyjący w takim związku nie mogą przystępować do sakramentów świętych. Papież rzucił taki pomysł, który, nie ukrywam, był dla nas dosyć dużym zaskoczeniem i takim dużym wyzwaniem, jak go mamy realizować. Dodatkowo papież mówił, że ma to zależeć od odpowiedniego rozeznania duchownych, czyli od naszego rozeznania.
Franciszek przeprowadził także szereg reform.
Papież Franciszek zreformował Kurię Rzymską, w której obok kardynałów i prałatów pojawili się świeccy, a nawet kobiety. Niektórzy wszczęli także dyskusję na temat kapłaństwa kobiet, ale to była tylko jakaś tam dyskusja. Papież się temu sprzeciwił. Kolejną sprawą była Droga Synodalna i pytania, w jakim kierunku to ma pójść, co mamy uczynić? Oczywiście w zamyśle papieża nie było to, aby na tej Drodze Synodalnej, kapłani wraz z wiernymi kościołów lokalnych zmieniali doktrynę całego Kościoła. Niestety jednak, w niektórych kościołach lokalnych – pomińmy tu, w jakich - zaczęto myśleć właśnie o zmianie tej doktryny. A chodziło po prostu o rzeczywisty dialog i wzajemne wsłuchiwanie się, wyciąganie wniosków. Ta Droga Synodalna to przede wszystkim kwestia komunii, wspólnoty i misji oraz pytania, w jakiej formie to robić? Kontrowersyjną sprawą z ostatnich lat było także to, że papież nie zabrał wyraźnego głosu w sprawie wojny. Słyszałem głosy ludzi, którzy patrzyli na to z pewnym niedowierzaniem. Ludzie byli zdezorientowani, że nie pada jasne określenie tego, kto jest agresorem, a kto ofiarą. Dlaczego papież nie wypowie się jasno, kto rzeczywiście czyni zło, a kto się broni, dlaczego nie potępi zła. To było dla nas po prostu zaskakujące. Często tłumaczono sobie, że Franciszek nie zna pewnych europejskich realów.
A ksiądz prałat jak to tłumaczy?
Myślę, że prawdopodobnie nie chciał sobie zamykać drogi do mediacji z Putinem, bo wysyłał przecież swoich przedstawicieli na rozmowy. W Polsce mamy dużo Ukraińców, którzy często są grekokatolikami i podlegają Ojcu Świętemu. Oni mają pewien żal do papieża, że jednak nie przyjechał do Kijowa. Zdarzały mu się także pewne niejednoznaczne wypowiedzi, na przykład w rozmowie z dziennikarzami, które później były jakoś tam tłumaczone. Ludzie nie wiedzieli czasami, czy te słowa traktować jak oficjalne nauczanie, czy raczej jako swobodną wypowiedź. Często tłumaczono to jego naturą południowca i musieliśmy się do tego jakoś przyzwyczajać.
Papież Franciszek niezwykle ciepło wypowiadał się o św. Janie Pawle II, bronił go kiedy było trzeba i nazywał „darem Boga dla Kościoła.
Niezatartym wspomnieniem pontyfikatu Franciszka będzie oczywiście jego niezwykłe otwarcie na drugiego człowieka, które było także charakterystyczne dla św. Jana Pawła II. Trzeba tu mocno powiedzieć o miłosierdziu i przebaczeniu, których ludzkość ciągle potrzebuje. Papież Franciszek miał ogromne przekonanie co do tego, aby wśród ludzi obecne było braterstwo, żeby ludzie nie podnosili ręki jeden na drugiego. Na tym dążeniu do pokoju bardzo mu zależało. Trzeba powiedzieć jasno, że to było coś, co niezwykle chwytało wszystkich serce.
Jakie przesłanie niosą nam ostatnie chwile życia papieża Franciszka?
Spójrzmy na to, w jakim czasie odchodził papież Franciszek, to przecież Wielkanoc. On do ostatnich swoich dni starał się być aktywny, chciał być ludźmi i rzeczywiście im służyć. Ostatnie chwile jego odchodzenia były cudowną, piękną, konkretną katechezą, pokazującą, że życie tak naprawdę się nie kończy, ono się tylko zmienia. Papież Franciszek nam to w sposób dobitny ukazał.
Dziękuję za rozmowę.
CZYTAJ TAKŻE: Pogrzeb Franciszka 26 kwietnia o godz. 10! Przeniesienie trumny z ciałem papieża do Bazyliki nastąpi jutro o godz. 9 rano
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/727397-ks-bartold-ostatnie-chwile-franciszka-to-piekna-katecheza
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.