Gestem podniesionej ręki rankiem w Poniedziałek Wielkanocny Papież Franciszek pożegnał się ze swym osobistym asystentem medycznym, potem zapadł w śpiączkę i odszedł. Nie cierpiał – relacjonują osoby, które były do ostatnich chwil przy Franciszku w momencie jego śmierci. Wcześniej dziękował za powrót na Plac Świętego Piotra. „Dziękuję, że zabrałeś mnie z powrotem na Plac” – powiedział Franciszek, dziękując Massimiliano Strappettiemu. Te słowa skierowane do pielęgniarza były jednymi z ostatnich, które wypowiedział papież.
Wśród ostatnich słów Ojca Świętego znalazło się podziękowanie dla osobistego asystenta medycznego, Massimiliano Strappettiego, za to, że zachęcił go do odbycia ostatniego przejazdu papamobile, w niedzielę, po błogosławieństwie Urbi et Orbi. „Dziękuję, że zabrałeś mnie z powrotem na Plac” – powiedział Franciszek.
CZYTAJ TAKŻE: Pogrzeb Franciszka 26 kwietnia o godz. 10! Przeniesienie trumny z ciałem papieża do Bazyliki nastąpi jutro o godz. 9 rano
Uścisk wiernych
Niedzielnego poranka – po udzieleniu błogosławieństwa Urbi et Orbi z balkonu w środku fasady Bazyliki Watykańskiej, gdy liczba wiernych wzrosła z 35 do 50 tysięcy, Papież postanowił sprawić wszystkim ostatnią, znaczącą niespodziankę: przejechał przez Plac św. Piotra w papamobile. Nie obyło się bez pewnych obaw: „Myślisz, że dam radę?”, zapytał Strappettiego, który go uspokoił. I tak doszło do „uścisku” z rzeszą wiernych, a szczególnie z dziećmi – był to pierwszy przejazd od czasu wypisania z Kliniki Gemelli i zarazem ostatni w jego życiu.
Zmęczony, lecz szczęśliwy, Papież podziękował swojemu asystentowi: „Dziękuję, że zabrałeś mnie z powrotem na Plac”.
Strappetti towarzyszył Papieżowi przez wszystkie 38 dni hospitalizacji w Klinice Gemelli oraz 24 godziny na dobę w czasie rekonwalescencji w Domu św. Marty.
Był u boku Ojca Świętego również w Niedzielę Wielkanocną, podczas błogosławieństwa Urbi et Orbi. Dzień wcześniej razem odwiedzili Bazylikę św. Piotra, by sprawdzić trasę, którą Papież miał przejść przed ukazaniem się z Loggii Błogosławieństw.
Ostatnie godziny
W Niedzielę Wielkanocną Franciszek odpoczął po południu i zjadł spokojnie kolację. Około godziny 5:30 rano następnego dnia pojawiły się pierwsze objawy pogorszenia stanu zdrowia. Natychmiast zareagowali ci, którzy przy nim czuwali. Ponad godzinę później, leżąc na łóżku w swoim apartamencie na drugim piętrze Domu św. Marty, Papież uniósł rękę w geście pożegnania do Strappettiego i zapadł w śpiączkę. Nie cierpiał – wszystko odbyło się szybko, jak relacjonują ci, którzy byli przy nim w ostatnich chwilach.
Dyskretna śmierć, niemal nagła, bez długiego oczekiwania i rozgłosu – jakby w duchu skromności, z jaką Papież zawsze odnosił się do swojego stanu zdrowia. Zmarł dzień po Wielkanocy, dzień po błogosławieństwie dla miasta i świata, dzień po tym, jak po raz pierwszy od dłuższego czasu znów objął swój lud. Lud, któremu od pierwszych chwil swojego pontyfikatu, 13 marca 2013 roku, obiecał iść razem.
Przygotowania do przejazdu
W Wielką Sobotę, przypomina się również, papież przybył do bazyliki Świętego Piotra na dwie godziny przed Mszą Wigilii Paschalnej i tam również pozdrawiał wiernych.
Wtedy, jak ujawnił pielęgniarz Massimiliano Strappetti, Franciszek chciał zobaczyć ponownie drogę, jaką musi przebyć na wózku, by dostać się na Loggię Błogosławieństw.
Papież zapytał pielęgniarza:
Myślisz, że mogę to zrobić?
— i otrzymał od niego twierdzącą odpowiedź.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/727361-tak-wygladaly-ostatnie-godziny-papieza-dziekuje
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.