Przedwczoraj Stolica Apostolska opublikowała list papieża Franciszka do biskupów amerykańskich w sprawie nowej polityki imigracyjnej Białego Domu. Część watykanistów zauważa, że jest to pismo bezprecedensowe, ponieważ nigdy do tej pory żaden zwierzchnik Kościoła katolickiego nie próbował wtrącać się tak mocno w wewnętrzne sprawy Stanów Zjednoczonych.
Papieże byli w tych kwestiach bardzo ostrożni, ponieważ przez długie dziesięciolecia klasa polityczna w USA, zdominowana przez protestantów, była bardzo nieufnie nastawiona do Watykanu. Amerykańskich katolików podejrzewano, że mogą być nielojalnymi obywatelami, ponieważ uznają nad sobą zwierzchnictwo zewnętrznego ośrodka politycznego, jakim była Stolica Apostolska. Przełamywanie barier i uprzedzeń trwało bardzo długo. Dopiero w 1984 roku – za pontyfikatu Jana Pawła II i prezydentury Ronalda Reagana – nawiązano oficjalne stosunki dyplomatyczne między Waszyngtonem a Watykanem.
Co napisał Franciszek?
W swym liście Franciszek napisał:
Uważnie śledzę wielki kryzys, który rozgrywa się w Stanach Zjednoczonych w związku z uruchomieniem programu masowych deportacji. Prawidłowo uformowane sumienie nie może powstrzymać się od krytycznego osądu i wyrażenia sprzeciwu wobec jakichkolwiek działań, które w sposób dorozumiany bądź wyraźny utożsamiają nielegalny status niektórych migrantów z przestępczością. Jednocześnie musimy uznać prawo narodu do obrony i zapewnienia bezpieczeństwa społecznościom przed osobami, które dopuściły się poważnych przestępstw lub przestępstw z użyciem przemocy podczas pobytu w kraju lub przed przybyciem do niego.
Franciszek uważa, że państwo ma prawo prowadzić politykę regulującą migrację, zaraz jednak dodaje:
Jednakże taki rozwój nie może nastąpić poprzez przywileje jednych i poświęcenie innych. To, co opiera się na sile, a nie na prawdzie o równej godności każdego człowieka, zaczyna się źle i źle się skończy.
Kontynuując, Franciszek pisze:
Jednakże troska o tożsamość osobistą, wspólnotową czy narodową, abstrahując od tych rozważań, łatwo wprowadza kryterium ideologiczne, które wypacza życie społeczne i narzuca wolę silniejszego jako kryterium prawdy.
Dlatego apeluje on do amerykańskich katolików:
Wzywam wszystkich wiernych Kościoła katolickiego, a także wszystkich ludzi dobrej woli, aby nie ulegali narracjom, które dyskryminują i powodują niepotrzebne cierpienia naszym braciom i siostrom będącym migrantami i uchodźcami.
Katolicy za Trumpem
W obecnym kontekście politycznym list Franciszka do biskupów amerykańskich został powszechnie odebrany jako krytyka polityki imigracyjnej Białego Domu i wezwanie skierowane do katolików, by się jej sprzeciwili. Nie wydaje się jednak, aby ów apel spowodował wzrost nieufności do Kościoła w USA. Przyczyna jest oczywista – sondaże pokazują, że miliony katolików w USA popierają imigracyjną politykę Trumpa, oddały na niego swój głos i nie zamierzają w tej sprawie słuchać Franciszka (tym bardziej, że nie wypowiada się w sprawach, w których wiernych obowiązuje dogmat o nieomylności papieża). Ich twarzą w nowej administracji pozostaje wiceprezydent JD Vance, który podczas swoich wystąpień często wyjaśnia założenia polityki imigracyjnej Białego Domu, powołując się na zasady katolickiej nauki społecznej.
Podział w tej kwestii panuje także wśród samych biskupów amerykańskich. Zaniepokojenie decyzjami Trumpa wyrazili w niedawnym oświadczeniu przewodniczący Konferencji Episkopatu arcybiskup Timothy Broglio i przewodniczący Komitetu ds. Migracji przy Episkopacie USA biskup Mark Seitz. W innym duchu utrzymany był wspólny list dwóch biskupów Karoliny Północnej (Michaela Martina i Luisa Rafaela Zaramy), którzy kładli nacisk na prawo kraju do ochrony własnych granic i regulowania imigracji. Jeszcze inni dostojnicy, np. trzej biskupi z Georgii, wydali oświadczenie, starające się godzić oba stanowiska: prawo władzy do kontrolowania imigracji oraz miłosierdzie dla nielegalnych przybyszów i unikanie nadużyć przy deportacjach.
Podwójne standardy
Komentatorzy w USA zwracają uwagę na podwójne standardy stosowane w tej sprawie przez Franciszka. Pod koniec zeszłego roku Stolica Apostolska zaostrzyła bowiem drastycznie kary za nieuprawnione naruszenie granic Watykanu. Obecnie grozi za to kara od 1 do 4 lat więzienia i grzywna w wysokości od 10.000 do 25.000 euro.
Kontrastuje to mocno z całą proimigracyjną retoryką tego pontyfikatu, także obecną w omawianym liście.
We wspomnianym piśmie Franciszek pisze, że naród ma prawo do obrony i zapewnienia bezpieczeństwa swoim obywatelom przed imigrantami, którzy „dopuścili się poważnych przestępstw lub przestępstw z użyciem przemocy podczas pobytu w kraju lub przed przybyciem do niego”. Sam Watykan uznał jednak pod koniec zeszłego roku, że już samo nielegalne przekroczenie granicy jest poważnym przestępstwem, skoro podwyższył za ten czyn karę więzienia i grzywny. Tak drakońskiego prawa, jakie uchwalono w tej sprawie za pontyfikatu Franciszka w Watykanie, nie ma w USA.
Zarzut stosowania podwójnych standardów dotyczy także odmiennego podejścia do polityki demokratów i republikanów. Z oficjalnych danych wynika, że tylko w ciągu pierwszych dwóch lat prezydentury Bidena przeprowadzono 4,44 miliona repatriacji, deportacji i wydaleń z USA, podczas gdy w całym czteroletnim okresie prezydentury Trumpa było ich 3,13 miliona. Mimo to polityka imigracyjna Bidena nie spotkała się z najmniejszą nawet krytyką Watykanu. Obecny list Franciszka dotyczy natomiast nie tego, co Trump zrobił, ale tego, co zapowiada zrobić.
Trzeba w tym kontekście pamiętać, że obecna głośna retoryka Trumpa ma na celu przede wszystkim powstrzymanie nielegalnej imigracji przez zniechęcenie potencjalnych przybyszów do wyruszenia w podróż ku Stanom Zjednoczonym. Pokazywane na okrągło obrazki zakutych w kajdanki Latynosów, wydalanych z USA, obliczone są na odstręczenie chętnych do emigracji. Temu samemu służy zresztą nacisk na sąsiadów, Meksyk i Kanadę, by zaostrzyli kontrole na swoich granicach. Doświadczenie innych krajów, np. Australii czy Włoch, pokazuje, że nagłaśniana publicznie polityka „zamkniętych granic” i „zamkniętych portów” zmniejsza automatycznie strumień nielegalnej imigracji.
Wybór między dwoma rodzajami zła?
Podobnego listu Franciszek nie napisał też nigdy w sprawie najbardziej proaborcyjnej polityki, jaką kiedykolwiek prezentował Biały Dom. Zarówno Joe Biden, jak i Kamala Harris opowiadali się otwarcie za legalizacją aborcji do dziewiątego miesiąca ciąży i robili wszystko, by ten projekt wcielić w życie. Mimo to prezydent USA, mieniący się katolikiem, nigdy nie został z tego powodu publicznie upomniany przez papieża, a nawet szczycił się tym, że podczas wizyty w Watykanie przystępował do Komunii.
Sam Franciszek przed ostatnimi wyborami w Ameryce przedstawił swój dylemat jako wybór między dwoma rodzajami zła. Jednym złem była, według niego, antyimigracyjna polityka Trumpa, drugim złem proaborcyjna polityka Harris. W tej sytuacji, jak zaznaczył, katolicy w USA sami muszą dokonać wyboru.
Miliony katolików uznały jednak, że Kamala Harris de facto nie pozostawiła im żadnego pola manewru. Aborcja jest bowiem uśmierceniem dziecka w prenatalnej fazie rozwoju, w związku z czym stanowi pogwałcenie piątego przykazania Dekalogu: „Nie zabijaj”. Jest to grzech śmiertelny, a jego akceptacja pozostaje dla katolika absolutnie niedopuszczalna.
W przypadku imigracji Kościół prezentuje bardziej zniuansowane podejście. W paragrafie 2241 Katechizmu Kościoła Katolickiego czytamy:
Narody bogate są obowiązane przyjmować, o ile to możliwe, obcokrajowców poszukujących bezpieczeństwa i środków do życia, których nie mogą znaleźć w kraju rodzinnym. Władze publiczne powinny czuwać nad poszanowaniem prawa naturalnego, powierzającego przybysza opiece tych, którzy go przyjmują. Władze polityczne z uwagi na dobro wspólne, za które ponoszą odpowiedzialność, mogą poddać prawo do emigracji różnym warunkom prawnym, zwłaszcza poszanowaniu obowiązków migrantów względem kraju przyjmującego. Imigrant obowiązany jest z wdzięcznością szanować dziedzictwo materialne i duchowe kraju przyjmującego, być posłusznym jego prawom i wnosić swój wkład w jego wydatki.
Zgodnie z katolicką nauką społeczną, żaden naród nie jest zobowiązany do przyjmowania nieograniczonej liczby imigrantów, zwłaszcza jeśli pociąga to za sobą nadmierne obciążenia dla obywateli. Odesłanie z powrotem do ojczystego kraju osoby, która bezprawnie dostała się do obcego państwa, nie jest z natury niemoralne. Podjęcie decyzji w takiej sprawie wymaga znalezienia równowagi między miłością bliźniego a sprawiedliwym porządkiem społecznym. Główną zasadą, jaką należy się kierować w tej kwestii, jest dobro wspólne. W takiej sytuacji wielu katolików może się ze sobą oczywiście nie zgadzać. Ważenie racji i wysuwanie argumentów „za” lub „przeciw” mogą stawiać ich po dwóch stronach sporu, a mimo to i jedni, i drudzy mogą pozostawać prawowiernymi katolikami postępującymi zgodnie z katolicką nauką społeczną.
Franciszek w San Remo
We Włoszech list Franciszka do biskupów amerykańskich przeszedł niezauważony, ponieważ został przesłonięty przez inne wydarzenie z jego udziałem. Podczas Festiwalu Piosenki Włoskiej w San Remo zaprezentowano publiczności zgromadzonej na widowni (oraz milionom widzów przed telewizorami) nagranie przesłania odczytanego przez Franciszka.
Dopiero następnego dnia okazało się, że mowa papieża nie została wygłoszona specjalnie z myślą o festiwalu, lecz została nagrana w maju 2024 roku jako podziękowane dla muzyków, którzy wzięli udział w uroczystościach z okazji Światowego Dnia Dziecka w Rzymie. On sam – jak donoszą włoskie media – nic o tym nie wiedział i dowiedział się o użyciu tego nagrania w San Remo już po fakcie.
W swym wystąpieniu mówił głównie o pięknie muzyki, która dociera do ludzkich serc, a także o krwawych wojnach, w których giną dzieci. Organizatorzy festiwalu potraktowali go jak konferansjera, którego mowa okazała się wstępem do wykonanej następnie piosenki. Po wypowiedzi Franciszka izraelsko-palestyński duet Noa i Mira Awad zaśpiewał piosenkę „Imagine” Johna Lennona.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/721230-franciszek-krytykuje-polityke-imigracyjna-trumpa