Pełnoskalowa wojna na Ukrainie trwa już niemal trzy lata. Jak wpłynęła ona na wiarę i religijność Ukraińców? Na to pytanie postanowiło odpowiedzieć renomowane Centrum Statystyki im. Razumkowa w Kijowie, które przeprowadziło na ten temat szeroko zakrojone badania obejmujące wszystkie części kraju nieokupowane przez wojska rosyjskie. Z lektury raportu końcowego wyciągnąć można kilka wniosków.
Więcej katolików
Po pierwsze: liczebność katolików obrządku greckiego wzrosła w ciągu ostatnich dwóch lat o 50 proc. Jeszcze w 2022 roku stanowili oni 8 proc. populacji, teraz jest ich 12 proc. Badacze wskazują na kilka powodów tego stanu rzeczy. Przede wszystkim wielu „uchodźców wewnętrznych uciekło” ze wschodu Ukrainy na zachód kraju, który jest bardziej religijny niż ich rodzinne strony (w całym państwie agnostycy i ateiści stanowią 18,4 proc. ludności, jednak na wschodzie jest ich 29,4 proc., a na zachodzie tylko 8,6 proc.). Tam zetknęli się oni po raz pierwszy z Kościołem grekokatolickim i to spotkanie owocowało niekiedy ich przejściem na katolicyzm.
Poza tym wielu ludzi, którzy w obliczu wojny zaczęli zadawać sobie pytania o sens, znaczenie i cel swojego życia (m.in. żołnierze na pierwszej linii frontu), odnalazło odpowiedź właśnie w Kościele katolickim obrządku greckiego. Okazuje się, że dla sporej grupy osób katolicyzm okazał się bardziej wiarygodny i przekonujący niż prawosławie. Dlaczego? O tym za chwilę.
Więcej ateistów
Po drugie: wzrosła ponad dwukrotnie liczba ateistów i osób nieidentyfikujących się z żadną religią. Przed pełnoskalową inwazją Rosji na Ukrainę było ich 8 proc., zaś obecnie stanowią 18,4 proc. To zjawisko można przypisać okropnościom związanym z wojną: cierpieniom, utracie najbliższych, masowej śmierci niewinnych osób, w tym kobiet i dzieci. Takie wydarzenia rodzą pytania, gdzie był wtedy Bóg i jak mógł dopuścić do takich zbrodni.
Duchowny zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego arcybiskup Swiatosław Szewczuk mówi, że wojna zniszczyła w umysłach wielu ludzi obraz Boga jako wielkiego obrońcy i protektora, który zawsze będzie przychodził z pomocą, ilekroć o to poprosimy. Okazało się jednak, że modlitwy nie są w stanie uchronić przed bombami, cierpieniem i śmiercią. To zmusza licznych Ukraińców do porzucenia dotychczasowego obrazu Stwórcy, który zawsze pozostaje na naszych usługach i spełnia wszystkie życzenia. Dla niektórych stało się to okazją do nawiązania nowej, bardziej pogłębionej relacji z Bogiem, dla wielu jednak było przyczyną zwątpienia i porzucenia religii.
Mniej prawosławnych
Po trzecie: zmniejszyła się do 55,4 proc. liczba tych, którzy deklarują się jako prawosławni (przed pełnoskalową agresją Rosji na Ukrainę było ich – według Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii – 72 proc.). Ten spadek w dużej mierze wynika z faktu, że patriarcha Cyryl i rosyjska hierarchia poparli ludobójczą politykę Putina, co podważyło zaufanie wielu osób do Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego. Dylemat wiernych tego Kościoła można opisać następująco:
Mój patriarcha, zwierzchnik mojego Kościoła, nawołuje do bombardowania naszych miast, mordowania naszych dzieci, torturowania jeńców. Uważa mnie za sługę szatana tylko dlatego, że nie chcę podporządkować swojej ojczyzny Putinowi. Dlatego w jego oczach zasługuję na śmierć.
Takie myśli dręczyły wielu Ukraińców, którzy postanowili z tego powodu odejść od Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego. Jedni z nich przeszli do Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, drudzy do Prawosławnej Cerkwi Ukrainy, która uznaje zwierzchnictwo Patriarchatu Konstantynopola, a jeszcze inni odeszli w ogóle od wiary. Część deklaruje się nadal jako prawosławni, ale bez przynależności do żadnego odłamu tej religii (14 proc.), a część jako „po prostu chrześcijanie” bez identyfikacji z żadnym Kościołem (9,8 proc.).
Według Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii dziś do Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego należy zaledwie 6 proc. mieszkańców tego kraju. Na dodatek zdecydowana większość obywateli popiera jej zdelegalizowanie jako organizacji wrogiej wobec ukraińskiej państwowości.
I pomyśleć, że kiedy w 1991 roku Ukraina proklamowała niepodległość, był to jedyny Kościół prawosławny na terenie całego kraju. Wystarczyły ponad trzy dekady, a jego wpływy zostały zmarginalizowane. Największa w tym zasługa patriarchy Cyryla, który zrobił wszystko, by obrzydzić Ukraińcom „ruski mir”. W ten sposób Moskwa przegrała bitwę o rząd dusz nad Dnieprem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/720762-jak-wojna-zmienia-sytuacje-religijna-na-ukrainie