Ks. Michał dobrze wie, co to ataki medialne. Doświadczał ich już 10 lat temu ze strony choćby „Wprost”, kiedy bezprawnie wykorzystano jego wizerunek jako podbicie tekstu o Nergalu. Faktycznie tekst, zamiast ostrzegać przed niebezpieczeństwem zagrożeń demonicznych, był jawną pochwałą satanizmu w czystej postaci. Ksiądz Michał zareagował, ale się nie obraził, bo jest wyjątkowo medialnym kapłanem. Wie, że bez mediów nie można dziś mówić o ewangelizacji. Jego pagórkiem, z którego głosił z wielkim sukcesem Słowo Życia było radio Profeto, obok działalności w social mediach i pewnie dzięki nim, ale i spotkaniom z ludźmi, których tragedie poznawał, postanowił wyjść im z pomocą, budując ogromny ośrodek terapeutyczny Archipelag. Sam chętnie zorganizował spotkanie dla dziennikarzy, którym z dumą pokazywał przebieg prac w domu, ciesząc się, że już niedługo będą mogli z niego korzystać potrzebujący. Dziś dzieło, które niszczeje, zamiast pomagać ofiarom przemocy, kojarzy się głównie z górą kłamstw powtarzanych w przejętych bezprawnie mediach publicznych. Sam kapłan nie ma możliwości się bronić przed fałszywymi oskarżeniami o kradzież (ośrodek przecież stoi), a jego jedynym głosem są jego obrońcy. Nagonka na księdza Michała to nie tylko tekst we Wprost, to również nachodzenie jego mamy, a od marca prześladowanie jego samego. Tu należy operować nazwiskami. Sędzia Magdalena Wójcik doskonale wie jak wykorzystać nadaną jej władzę, tym bardziej, że po kolejnym przedłużeniu aresztu ks. Michałowi i dwóm urzędniczkom (łamiąc decyzję wyższej instancji - Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 31 lipca, który zadecydował, że z końcem sierpnia ks. Olszewski i dwie urzędniczki wyjdą na wolność), otrzymała awans i została szefową Wydziału VIII Karnego w SO w Warszawie. Sędzia Wójcik nie uzasadniła swojej decyzji i w ogólne nie odniosła się do orzeczenia wyższej instancji. Teraz, na dwa dni przez rozpatrzeniem zażalenia obrońców wezwała na 22 października (w liturgiczne wspomnienie św. Jana Pawła II) ks. Michała celem zmiany zarzutów, a p. Urszulę celem uzupełnienia i zmiany. Zdaniem obrony jedynym celem takiego zachowania jest utrudnienie przez prokuraturę wydania postanowienia o zwolnieniu.
Słuchając dzisiejszej konferencji prasowej obrońcy ks. Michała nie mamy już żadnych wątpliwości, że działania sędzi Wójcik oraz neoprokuratora Dariusza Korneluka to jawne prześladowanie przez prawo.
Areszt wydobywczy stosowany wobec osób podejrzanych, czyli de facto niewinnych, znane było na Rakowieckiej i w czasach głębokiej komuny, a i metody wydobywania ewentualnych zeznań mają z nimi wiele wspólnego.
Ograniczenie lub brak możliwości spotkania z najbliższymi, nawet przez plexi, np. z przełożonym zakonu, czy mamą ks. Michała, brak zgody na specjalną dietę, a po interwencji mediów zgoda, ale zaledwie przez 2 dni w tygodniu, zamiast wnioskowanych 5, brak zgody na wymianę przeczytanych książek. Odmówienie przez dwa miesiące przekazania różańców pani Urszuli, które wysłała jej niepełnosprawna mama. Tak działa neoprokurator Korneluk, nigdy nie uzasadniając swoich decyzji. Dlaczego tak robi? Bo może. A decyzje wyraźnie sprawiają mu radość. Wszystko zgodnie z prawem. Za co? Za podejrzenie niedopełnienia warunków konkursu.
Od tamtej pory, nie licząc cichej modlitwy wielu osób, których nie pokażą media głównego nurtu, kilku listów skierowanych w obronie ks. Michała przez środowiska intelektualistów, dziennikarzy, posłów, oświadczenia Zgromadzenia Księży Sercanów oraz zespołu KEP ds. Nowej Ewangelizacji, (w którego gronie znajduje się ks. Michał Olszewski), apelującego o „podjęcie publicznej interwencji w jego sprawie”, wciąż czekamy na głos pasterzy Kościoła.
Biskup Wojda w rozmowie dla redakcji katolickiej z marca tego roku, tuż po wyborze na urząd przewodniczącego KEP zapytany o zadanie Kościoła na nasze czasy, odpowiedział, że Kościół musi docierać do wszystkich, bo świątynie pustoszeją. Obawą arcybiskupa jest to, że kapłani nie docierają do wiernych, bo być może zbyt górnolotnie przemawiają?
A może dlatego, że milczą? Jestem pewna, że mimo wszystko, tych którzy nie boją się bronić swojego współbrata jest wielu. Szkoda jednak, że brakuje głosu pasterzy i odważnego Non possumus, które dla wielu wątpiących w trudnych momentach naszej historii stawało się okazją do odnowienia relacji z Bogiem i powrotu do Kościoła. Pasterze, odwagi. Wierzę, że modlicie się za przebywających w areszcie od 200 dni ks. Michała, panie Ulę i Karolinę. Nie bójcie się. W końcu presja przyniesie skutek, może już 22 października za sprawą wspominanego tego dnia w Kościele św. Jana Pawła II? Artyści, dziennikarze, posłowie, współbracia już zareagowali. Czekamy na wasz głos.
Barbara Pycel-Andrijanić
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/709526-pasterze-kosciola-czekamy-na-wasz-glos