Wielu liderów chrześcijańskich na świecie stara się za wszelką cenę przyciągnąć wyznawców do swoich wspólnot. W tym celu wprowadzają zmiany, które mają być przyjazne ludziom i unikające wszystkiego, co może źle się kojarzyć. Chodzi o stworzenie wiernym strefy komfortu, w której czuliby się dobrze. Należy więc zrezygnować z tych elementów tradycji, które kłócą się z dzisiejszą mentalnością i nie przystają do ducha naszych czasów.
W związku z tym w Kościele anglikańskim panuje tendencja, by odchodzić od używania słowa „kościół”, które może odstraszać potencjalnych członków, a zamiast tego używać „bardziej odpowiednich i nowocześnie brzmiących” terminów. Tak – jak donosi dziennik „The Telegraph” – wynika z badań, które przeprowadził zespół The Centre for Church Planting Theology and Research pod kierownictwem doktora Willa Foulgera.
Wspomniana zmiana ma charakter masowy i nie wynika z żadnych odgórnych zaleceń anglikańskich władz. Po prostu sami proboszczowie, duszpasterze czy kaznodzieje porzucają słowo „kościół”, używając w zamian takich wyrazów, jak „wspólnota”, „zgromadzenie”, „społeczność” czy „nabożeństwo”. Zamiast słowa „church” najczęściej wybierają terminy typu „worship”, „congregation”, „community” czy „new worshipping communities”. Generalnie zachowują się tak, jakby sama nazwa „kościół” była czymś obciążającym, czego należy unikać.
Ks. Giles Fraser, anglikański duchowny, który sam jest przeciwny takiemu podejściu, mówi, że nie było głupszego „rebrandingu” od czasu, gdy w 1993 roku amerykański piosenkarz Prince zamienił swój pseudonim artystyczny na niewymawialny znak graficzny „– O{+>”.
Ów trend panujący na Wyspach Brytyjskich w ironiczny sposób skomentował ks. David Palmer, który sam przeszedł niegdyś z anglikanizmu na katolicyzm. Na platformie X napisał:
W oszałamiającym geście ekumenicznym Kościół Anglii przyjął naukę katolicką, że tak naprawdę nie jest Kościołem.
Ks. Palmer nawiązał w ten sposób do doktrynalnego sporu między obu wyznaniami, w którym katolicy zarzucali anglikanom, że nie są Kościołem w rzeczywistym tego słowa znaczeniu, ponieważ stracili sukcesję apostolską, zaś ci drudzy bronili się, twierdząc, że są prawdziwym Kościołem ponad wszelką wątpliwość. Teraz anglikanie wydają się przyznawać rację katolikom, sami rezygnując z używania tego pojęcia. A swoją drogą, wiele mówi to zarówno o klimacie duchowym panującym na Wyspach Brytyjskich, jak i o samoświadomości tamtejszych chrześcijan.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/703246-kosciol-ktory-porzuca-uzywanie-slowa-kosciol