„Wszyscy wyznawcy Chrystusa, gdziekolwiek się znajdują, są zobowiązani świadectwem, słowami i przykładem życia potwierdzać to, w co uwierzyli” – podkreślił ks. bp Wiesław Śmigiel, ordynariusz diecezji toruńskiej, w homilii wygłoszonej podczas Mszy św. w Sanktuarium Najświętszej Maryi Panny Gwiazdy Nowej Ewangelizacji i św. Jana Pawła II w Toruniu.
W Toruniu odbywa się 16. Dziękczynienie w Rodzinie. To doroczne święto Rodziny Radia Maryja. Centralnym punktem jest Msza święta sprawowana w Sanktuarium pw. Najświętszej Maryi Panny Gwiazdy Nowej Ewangelizacji i św. Jana Pawła II. Eucharystii przewodniczył ks. bp Wiesław Śmigiel, ordynariusz diecezji toruńskiej.
Gromadzi nas dzisiaj wielkie dziękczynienie, a wiemy, że tak naprawdę dziękuje ten człowiek, który ma wielkie serce. Dzisiaj dziękujemy za siebie nawzajem, dobrze, iż jesteśmy wytrwali w naszych przekonaniach, wierni raz przyjętej drodze i gotowi do obecności, modlitwy, ale także działania, jeśli taka jest potrzeba
– oznajmił ks. bp Wiesław Śmigiel.
W Ewangelii usłyszeliśmy opowieść o Herodzie, któremu przekazano informacje o Jezusie. Zapewne powiedziano mu, że Chrystus naucza z mocą, czyni znaki i cuda oraz wielu ludzi gromadzi się wokół niego. Herod natychmiast powiązał te wydarzenia z tym, którego kazał zamordować, ściąć, rzekł: „To Jan Chrzciciel. On powstał z martwych i dlatego moce cudotwórcze w nim działają”. Herod był człowiekiem podejrzliwym i mściwym, choć miał wielkie osiągnięcia. To zły człowiek, który bardzo dbał o swoją pozycję społeczną i władze. Bał się przeciwników, dlatego starał się niszczyć wszystkich, którzy mogli zagrozić jego interesom. Kierował się prostą zasadą, że cel uświęca wszystkie środki. Postawa i słowa Jana Chrzciciela poruszały go, chciał go zgładzić, bał się go, a jednocześnie lubił go słuchać. Jan nie starał się przypodobać Herodowi, wręcz przeciwnie, odważnie ganił jego niemoralne życie, nieprawy związek z bratową. Prawda, choć bolesna, poruszała jego sumienie, ściął Jana Chrzciciela, ale sumienie nie dawało mu spokoju (…). Jan Chrzciciel był tym, który przygotował, prostował drogi dla Pana. Można powiedzieć, że zajmował się preewangelizacją. On ewangelizował, ale przygotowywał ludzi na to, żeby otworzyli swoje serca na przyjęcie Jezusa Chrystusa
-– wyjaśnił ordynariusz diecezji toruńskiej. Podkreślił, że żyjemy w czasach, w których mamy inne wyzwania niż Jan Chrzciciel. Mimo to wielu dostrzega podobieństwo czasów współczesnych do tych, w których żył prorok. Dziś chrześcijaństwo postrzegane jest jako relikt przeszłości.
Zmieniły się czasy, uwarunkowania, wyzwania, ale dzisiaj jest sporo podobieństw do tamtej sytuacji. Najważniejsze jest takie, że dziś wielu ludzi – podobnie jak w czasach Jana Chrzciciela – utraciło wrażliwość na Słowo Boże, wartości religijne, świat się zlaicyzował, a niekiedy bywa agresywny wobec ludzi wiary, krzyża. Jesteśmy światkami tego i nie trzeba wielkiej analizy, żeby zobaczyć, iż są takie kraje, ludzie, którzy kpią z chrześcijaństwa i choć nazywają to wielką sztuką, to jednak w pewnym sensie dotykają sumień ludzi wrażliwych na sprawy religijne, ludzi, dla których krzyż jest niezwykle ważny. Coraz częściej chrześcijaństwo nie jest postrzegane tak jak dawniej, dziś widziane ono jest jako relikt przeszłości. Na te zjawiska nakłada się jeszcze bardzo mocno to, o czym mówił papież Benedykt XVI, a mianowicie dyktatura relatywizmu, która mówi, że właściwie wszystko wolno, wszystko jest umowne. Ze zdumieniem obserwujemy, iż zjawiska kojarzone z ideologicznym rozmyciem, wolnością, rzekomą tolerancją, w praktyce okazują się gotowe sięgać po twarde, brutalne formy nacisku, jak: ośmieszenie, wykluczenie, cenzura, zawieszenie, izolowanie lub otaczanie kordonem milczenia. Te wszystkie zjawiska ukazują kryzys społeczeństwa, ale także pokazują, jak wielkie wyzwania stoją przed nami
– stwierdził duchowny.
Ks. bp Wiesław Śmigiel podkreślił, że nie możemy się zniechęcać w ewangelizowaniu, nawet kiedy spotykamy się z obojętnością, kpinami i lekceważeniem.
Potrzeba nowego wysiłku, jeżeli chodzi o głoszenie Ewangelii. Zawsze chodzi o Jezusa Chrystusa. Dziś doświadczamy po części tego, co spotkało św. Pawła na areopagu, kiedy mówił o Chrystusie (…). Nie można się zniechęcać, nawet kiedy spotykamy się z obojętnością, kpiną i lekceważeniem. To jest dla nas jeszcze większe wyzwanie i zachęta do tego, by być odważnymi. Współcześnie preewangelizacja, ewangelizacja choć może być początkowa i niepełna, ale najpiękniej została pokazana w soborowym dekrecie o działalności misyjnej Kościoła. W dokumencie wskazuje się na cztery wymiary preewangelizacji. Po pierwsze, obecność w świecie, czyli najpierw trzeba być. Po drugie, świadectwo chrześcijańskiego życia, które ma ogromne znaczenie. Po trzecie, dialog z ludźmi dobrej woli. Trzeba szukać ich wokół siebie, nawet jeżeli oni nie zawsze już uwierzyli w Jezusa Chrystusa albo są bardzo daleko on Niego, ale jest w nich pragnienie dobra i chcą działać w dobrych sprawach. Po czwarte, służba potrzebującym
– mówił duchowny. Jak wskazywał, chrześcijanie, aby ewangelizować, muszą być obecni pośród ludzi i się z nimi solidaryzować, ale również dawać świadectwo o Bogu w ich życiu.
Trzeba być obecnym nie w sposób sporadyczny, okazjonalny, lecz stały aż do momentu, w którym można nawiązać relacje z tymi ludźmi. Chodzi o kontakty osobiste, których nic nie może zastąpić. Po prostu trzeba się starać, aby być obecnym w różnych sytuacjach. Bogu niech będą dzięki, że tutaj jesteście, ale trzeba być też w swojej wspólnocie parafialnej. Trzeba być obecnym tam, gdzie nie zawsze chcą nas widzieć, bo może promowany tam jest klimat nieprzyjazny chrześcijaństwu. Tam też trzeba się pojawiać i odważnie mówić o Jezusie Chrystusie, a nawet mówić o tym, że nie zgadzam się na taką postawę (…). Chrześcijanie winni być obecni pośród ludzi i z nimi się solidaryzować. Nie wystarczy tylko być, ale jeszcze trzeba dać świadectwo. Wszyscy wyznawcy Chrystusa, gdziekolwiek się znajdują, są zobowiązani świadectwem, słowami i przykładem życia potwierdzać to, w co uwierzyli. Świadek nie przedstawia jakiejś tezy, ale pokazuje to, co wydarzyło się w nim od momentu, w którym spotkał Jezusa
– akcentował ks. bp Wiesław Śmigiel.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/701239-ks-bp-smigiel-nie-wystarczy-byc-trzeba-dac-swiadectwo