Wielokrotnie podczas różnych konferencji chrześcijańskich, zwłaszcza ekumenicznych, dało się w ostatnich dekadach słyszeć głosy, że największy potencjał, by odegrać decydującą rolę w pojednaniu zwaśnionych narodów, posiada religia. Dotyczyć to miało zwłaszcza wyznawców Chrystusa, których dzieli co prawda polityka, ale łączy wspólna wiara nakazująca miłować nieprzyjaciół i przebaczać wrogom. W przypadku obecnego konfliktu między Rosją a Ukrainą taka zgoda na gruncie religijnym wydaje się jednak niemożliwa.
Herezja pacyfizmu?
To prawda, że są w Rosji prawosławni kapłani, którzy myślą w ten sposób. Nawołują do pojednania z Ukrainą, modlą się o pokój i zaprzestanie przelewu krwi. Są jednak z tego powodu oskarżani przez władze patriarchatu moskiewskiego o herezję pacyfizmu. A herezja, jak wiadomo, wyklucza z Kościoła. Tacy duchowni trafiają przed oblicza cerkiewnych sądów, które dają im ostatnią szansę poprawy – żądają porzucenia dotychczasowych poglądów, deklaracji posłuszeństwa oraz publicznej pochwały wojny. Jeśli mimo to księża pozostają wierni swojemu sumieniu, otrzymują zakaz sprawowania funkcji kapłańskich i są wydalani do stanu świeckiego.
Część z nich, by ratować swe powołanie, wyjeżdża za granicę, gdzie przechodzą pod jurysdykcję patriarchatu Konstantynopola. Tą drogą podążyli m.in. ks. Iwan Kordoczkin, który trafił do Niemiec, czy ks. Joann Kowal, posługujący obecnie w Turcji. Niedawno do tego grona dołączyli jedni z najbardziej znanych i opiniotwórczych duchownych w Rosji: ks. Aleksiej Umiński i diakon Andriej Kurajew, który zamieszkał w Pradze. W dokumentach przywracających ich do stanu duchownego stwierdzono, iż kary kanoniczne nałożone na nich nie wynikały w żaden sposób z kryteriów kościelnych. W ten sposób Konstantynopol powrócił do praktyki, którą zapoczątkował po rewolucji bolszewickiej, gdy masowo przyjmował pod swe zwierzchnictwo prawosławnych kapłanów zbiegłych na Zachód przed komunistycznymi prześladowaniami.
Herezja etnofiletyzmu
Protestuje przeciwko temu patriarcha Moskwy Cyryl, który twierdzi, iż patriarcha Konstantynopola Bartłomiej nie ma prawa przywracania do stanu kapłańskiego księży przez niego suspendowanych. Ten drugi powołuje się jednak na swój status „primus inter pares” w Kościele prawosławnym oraz obowiązujące od wieków prawo kanoniczne, które mówi, że tylko patriarcha Konstantynopola może przyjmować księży wydalonych przez innych biskupów.
O ile patriarchat moskiewski szermuje oskarżeniami o herezję pacyfizmu, o tyle pod jego adresem pada zarzut innej herezji: etnofiletyzmu. Jest to fałszywa doktryna potępiona na soborze prawosławnym w Konstantynopolu w 1872 roku. Można ją nazwać nacjonalizmem kościelnym, gdyż uznaje ona prymat jedności etnicznej nad eucharystyczną. To właśnie ta herezja jest fundamentem „ruskiego mira”. To na jej podstawie Cyryl i inni biskupi rosyjscy ogłaszają dziś publicznie „świętą wojnę” przeciwko narodowi, którego większość mieszkańców stanowią wyznawcy prawosławia.
Już w marcu 2022 roku grupa 342 teologów prawosławnych z wielu krajów świata opublikowała deklarację potępiającą herezję „ruskiego mira”, który jest rosyjską wersją etnofiletyzmu. Jak napisali sygnatariusze:
W przypadku uznania tych błędnych zasad za obowiązujące, Kościół prawosławny przestaje być Kościołem Ewangelii Jezusa Chrystusa, przestaje być Kościołem Apostołów, Nicejsko-Konstantynopolitańskiego Credo, Soborów Powszechnych i Ojców Kościoła.
W tej sytuacji trudno mówić nie tylko o pojednaniu między narodami prawosławnymi, ale między samymi Kościołami prawosławnymi. Nie ma w tym jednak nic dziwnego, jeśli przyjmiemy, że władze jednej ze wspólnot wyznaniowych kierują się nie zasadami chrześcijańskimi, lecz herezją podporządkowującą religię narodowi i państwu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/688747-patriarcha-konstantynopola-kontra-patriarcha-moskwy