Niedawno dużym echem w Polsce odbiła się publikacja książki Artura Nowaka i Ireneusza Ziemińskiego „Chrześcijaństwo. Amoralna religia”. To, że autorzy przedstawili chrześcijaństwo jako największe zło, jakie mogło spotkać ludzkość w całych swoich dziejach, nie wywołało większego zdziwienia. W końcu przyzwyczailiśmy się już do nieustannych oskarżeń pod adresem naszej religii. Sądząc po reakcjach, oburzenie wywołała natomiast napastliwość, z jaką autorzy potraktowali samego Chrystusa, przedstawiając go jako głównego sprawcę całego zła, które przyniosła światu instytucja Kościoła oraz idee wywiedzione z Ewangelii.
Generalnie książka Nowaka i Ziemińskiego jest nieuczciwa intelektualnie i bałamutna. Zawiera tak wiele przekłamań i przeinaczeń, że trudno je nawet wszystkie zliczyć, o czym pisałem w recenzji na łamach „Sieci”. To, że tak wiele osób daje wiarę tezom przedstawionym przez autorów, jest jedynie świadectwem ignorancji, by nie rzec analfabetyzmu religijnego panującego w naszym kraju.
Jedno jednak należy oddać Nowakowi i Ziemińskiemu: są w swej krytyce konsekwentni. Nie można zwalczać chrześcijaństwa bez zwalczania założyciela. To przecież Jezus stworzył tę religię, nadał jej kształt i zasady. Do tej pory większość krytyków ograniczała się do piętnowania Kościoła, pozostawiając jednak Chrystusa w spokoju. Ich zdaniem nauka wędrownego kaznodziei z Nazaretu została wypaczona przez jego późniejszych wyznawców. W tym kontekście powtarzały się zazwyczaj te same oskarżenia o udział w krucjatach, inkwizycji, konkwiście itd.
Dziś jednak znajdujemy się w innej sytuacji. Sprzeciw budzi nie tylko grzeszne postępowanie ludzi Kościoła, ale same zasady, które głosił Chrystus. Dla większości ludzi (a może nawet i chrześcijan?) na Zachodzie są one dzisiaj nie do przyjęcia. Nowak i Ziemiński są tylko wyrazicielami tej coraz powszechniejszej mentalności. Przykłady? Proszę bardzo.
Jezus o piekle
Aż piętnaście razy w Ewangeliach Jezus przestrzega przed piekłem, mówiąc m.in. o „ogniu wiecznym”, gdzie będzie „płacz i zgrzytanie zębów”. Kłóci się to jednak z dominującą dziś wizją Boga miłosiernego, który nie może skazać nikogo na wieczne potępienie (ze wszystkich badań wynika, że większość chrześcijan w krajach zachodnich nie wierzy dzisiaj w istnienie piekła).
Jeśli więc Chrystus mówił prawdę o wiekuistych mękach, to Bóg skazujący człowieka na taką karę byłby tyranem, którego należy odrzucić. Jeżeli natomiast Jezus używał obrazu piekła tylko po to, by wstrząsnąć słuchaczami i nakłonić ich do nawrócenia, to znaczy, że uprawiał tanią pedagogikę strachu, pielęgnującą stany lękowe i odwołującą się do najprymitywniejszych instynktów. W obu przypadkach – w świetle współczesnej mentalności – jest to nie do przyjęcia.
Jezus o miłości
Ani razu Jezus nie powiedział, że miłość to uczucie i każdy, kto kocha, powinien podążać za swoimi uczuciami. Wręcz przeciwnie, mówił: „Jeśli mnie miłujecie, przykazań moich przestrzegać będziecie”. Wiązał więc miłość z zasadami i obowiązkami, a nie z emocjami i afektami. Według panujących dziś standardów jest to przejaw moralnego rygoryzmu, sztywnego dogmatyzmu i nieżyciowych oczekiwań. Prawdziwa miłość nie może być bowiem krępowana żadnymi ograniczeniami w postaci przykazań, norm czy zasad. Dla Chrystusa odwrotnie: miłość to postawa, która wyraża się w wierności przykazaniom, nawet jeśli ich przestrzeganie jest trudne, a nawet wydaje się niemożliwe do spełnienia. Dla współczesnego świata to prawdziwy kamień obrazy.
Jezus o rozwodach
Jezus jasno mówi o nierozerwalności małżeństwa:
Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!
I dalej:
Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo.
Trudno o jaśniejsze słowa: Jezus nie akceptuje rozwodów, a trwanie w ponownych związkach uważa za cudzołóstwo. To stanowisko nie do przyjęcia dla współczesnego świata. Gdyby któryś z polityków w krajach zachodnich wypowiedział publicznie takie tezy, stałby się natychmiast celem ataków we wszystkich mediach głównego nurtu jako nietolerancyjny fanatyk religijny. Zresztą takich zdań nie odważą się dziś głosić nawet biskupi – jedni, ponieważ nie wierzą w nie; drudzy, ponieważ obawialiby się reakcji na takie słowa.
Jezus o cudzołóstwie
Chrystus mówił:
Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa.
Te zdania brzmią dziwnie w dzisiejszym świecie, gdzie nie używa się już w ogóle słowa „cudzołóstwo”. Takie pojęcie praktycznie wyszło z powszechnego użytku, ponieważ rozwiązłość seksualna nie jest już kojarzona z grzechem (nie mówiąc już o tym, że sam wyraz „grzech” uznawany jest za przejaw minionej epoki).
Normą społeczną i kulturową stały się niemal wszystkie rodzaje aktywności seksualnej – poza pedofilią i kazirodztwem. We wszystkich tych aktach pożądliwość spojrzenia, o której Jezus mówi, odgrywa kluczową rolę. Podobnie jak w rozpowszechnionej dziś pornografii, gdzie ciało kobiece to tylko przedmiot do wywołania podniecenia.
Ten styl życia („wolna miłość”, „wolne związki”) jest przez współczesny świat uważany za wielką zdobycz rewolucji seksualnej. Każdy, kto śmie to krytykować, jest traktowany jak obskurancki dewot i zacofany bigot, pragnący ludziom odebrać wolność. A jednak Jezus to wszystko bezkompromisowo potępia.
Jezus o grzechu
Jezus jest dziś chwalony za to, że nie dopuścił do ukamienowania jawnogrzesznicy. Najczęściej jednak nie przywołuje się ostatniego momentu tej historii, gdy Chrystus wypowiada do uratowanej kobiety słowa: „Idź i nie grzesz więcej!” Nie mówi: „Idź i wróć tu ze swoim partnerem (lub partnerką), a jak was pobłogosławię”. Uważa utrzymywane przez nią pozamałżeńskie relacje seksualne za grzech, bez wchodzenia w zawiłości jej życia osobistego. W myśl dominującej dziś etyki sytuacyjnej odwołuje się do abstrakcyjnych zasad, zamiast dokonać duchowego rozeznania konkretnego przypadku. Nie próbuje nawet zrozumieć uwarunkowań rodzinnych lub środowiskowych owej kobiety, lecz kieruje się anachroniczną doktryną łączącą grzeszność z aktywnością seksualną. To dziś nie do przyjęcia.
Podobnych przykładów można podać znacznie więcej. To pokazuje, że świat dzisiaj oddala się od chrześcijaństwa nie tylko z powodu grzechów ludzi Kościoła, lecz także z powodu odrzucenia jednoznacznej nauki Jezusa. Gdyby Chrystus dziś zjawił się na ziemi i głosił swoje poglądy, zapewne zostałby powszechnie odrzucony – przynajmniej w bogatych krajach, których mieszkańcy kierują się mądrością, natomiast byłby słuchany w biednych społecznościach, gdzie ludzie są otwarci na tego rodzaju głupstwa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/687711-jezus-chrystus-jako-persona-non-grata