Już kilka razy na tym portalu pisałem o możliwej rewolucji kulturowej jaką nam szykuje rząd Donalda Tuska.
O takiej samej rewolucji, jaką w swoich czasach zgotował Hiszpanom lewicowy premier Jose Luis Zapatero, liberalizując wszystkie zasady społecznie i gwałtownie transformując katolicki kraj w państwo „postępowe”, które odwraca się od swoich korzeniach. Do podobnej i równie głębokiej zmiany społecznej przygotowuje się Koalicja 13 grudnia.
Jeśli ktoś uważa, że przesadzam, niech koniecznie przeczyta wywiad, którego minister ds. równości Katarzyna Kotula udzieliła „Newsweekowi”. Czytamy w nim, że cały jej program polityczny został uformowany w duchu Strajku Kobiet, agresywnej grupy lewicowych aktywistek, które chcą głęboko zmienić polskie społeczeństwo według kryteriów swojej ideologii.
Kotula, sama przyznaje, że jest aktywistką, nie interesuje jej idea konsensusu społecznego, ale rewolucyjne zmiany w społeczeństwie i świadomości ludzi. Legalizacja zabijania nienarodzonych, tabletka „dzień po”, gejowskie „małżeństwa”, sankcjonowanie „mowy nienawiści” według kryteriów ideologii gender… Kotula wypunktowuje wszystkie te cele świadoma, że ma dla nich wsparcie Donalda Tuska.
Cztery najważniejsze punkty wojny kulturowej, która jest przed nami
Rzekomy opór sił „konserwatywnych” w koalicji rządzącej w postaci Polska 2050 i PSL, o którym mówi posłanka, jedynie wprowadza opinię publiczną w błąd.Nie ma tam żadnego poważnego oporu. Program radykalnej lewicy ma otwartą drogę do zmian, Oczywiście, należy przyjąć, że wszystkie ustawy związane z tymi tematami, trafią na biurko prezydenta Andrzeja Dudy. Należy jednak zaznaczyć, że mówimy o prezydencie, który podpisał ustawę o publicznym finansowaniu metody in vitro.
Jeśli istnieje siła, która może przeciwstawić się tej rewolucji, którą przygotowuje dla nas Tusk, to tylko jedna – Kościół katolicki. Ten, który – nie tylko w społeczeństwie polskim – zawsze stawał w obronie prawdy o człowieku, jego prawach i wolnościach. W tym wszystkim musi dać jasno do zrozumienia, że nie zgadza się na to, aby jedna mała grupa ideologiczna decydowała o tym, jak społeczeństwo powinno myśleć, i kto ma, tak naprawdę, żyć a kto nie.
I dlatego tak ważne apel, który abp Stanisław Gądecki skierował do polskich instytucji politycznych i polityków.
Każdy człowiek prawego sumienia stoi wobec moralnego obowiązku uszanowania ludzkiego życia od jego początku, aż do naturalnej śmierci. O racji nie decyduje liczba zwolenników danego poglądu. Racja – przede wszystkim racja etyczna – często jest po stronie mniejszości. Niekiedy zaś, o czym przypomina Sokrates, po stronie pojedynczego człowieka o dobrze uformowanym sumieniu,
— czytamy w apelu przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski.
Przesłanie Gądeckiego skierowane jest do wszystkich polskich polityków i jest bardzo jasne: przestańcie relatywizować podstawowe idee cywilizacji chrześcijańskiej, tej, w której narodziła się Polska i bez której nie da się jej zrozumieć.
Jego apel to jeden z pierwszych bardziej zdecydowanych wystąpień Kościoła przeciwko temu, co przygotowuje dla nas Tusk.
Przydałoby się więcej takich apeli. Konieczne jest, aby wszyscy biskupi mówili zjednoczonym głosem w obronie cywilizacji życia. Nie chodzi tu o jakiekolwiek „upolitycznienie” religii, ale o obronę podstawowych zasad, na których opiera się to społeczeństwo. Mam nadzieję, że wszyscy biskupi to zrozumieją.
To nie czas na tchórzostwo ukrywające się za frazesami o „unikaniu polaryzacji”. To nie czas na fałszywy pokój społeczny, za który poświęcano życie niewinnych ludzi.
Nadszedł czas na „Non possumus”. Taki sam, jaki biskupi skierowali niegdyś do polskich komunistów.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/680152-kosciol-musi-sie-przeciwstawic-rewolucji-ktora-szykuje-tusk