Kardynał Willem Jacobus Eijk jest w Polsce w kilkudniowej wizycie.
Jak już pisałem, Holender jest tu, aby promować swoją nową książkę „Więź miłości” i porozmawiać o poruszanych w niej tematach. Kardynał Eijk jest prymasem Niderlandów i duchownym, który już od dłuższego czasu broni prawdy Kościoła o życiu i człowieku w kraju, w którym większość mieszkańców odwróciła się od niej na dobre.
Ten „wyjątkowo odważny człowiek”, jak go opisał ks. Robert Skrzypczak, przyjechał do Polski, aby podzielić z nami swoje zmartwienie dotyczące duchowej kondycji Europy i porozmawiać o możliwych sposobach odnowy Kościoła.
Wierzę, że jego przybycie do Polski niesie ze sobą silną symbolikę.
Już od dłuższego czasu jesteśmy świadkami sytuacji, kiedy duchowni, którzy poprzez swoje działania stali się silnym „znakiem sprzeciwu” we współczesnym kościele, chętnie przyjeżdżają do Polski, do kościoła który, w pewien sposób również jest takim znakiem w dzisiejszym świecie.
Jednym z takich prałatów jest kardynał Gerhard Ludwig Müller, były prefekt Kongregacji Nauki Wiary, który regularnie odwiedza Polskę, wygłasza wykłady i publikuje książki. W wywiadzie, który ukaże się w nowym numerze tygodnika „Sieci”, zapytałem niemieckiego kardynała, jak widzi Kościół polski i jego miejsce w kontekście Kościoła powszechnego. Ze zrozumiałych powodów nie będę wymieniać wszystkiego, co mi powiedział (w końcu jest to rozmowa, która jeszcze nie została opublikowana), ale sedno jego wypowiedzi było jasne: nie macie się czego wstydzić i czuć żadnych kompleksów wobec innych. Kościół w Polsce wciąż ma ogromne znaczenie dla Kościoła Katolickiego w Europie.
I teraz pytam: Czy rzeczywiście jest tak, że inni muszą nam przedstawiać stan w jakim znajduje się Kościół w Polsce, podczas gdy my sami nie jesteśmy tego świadomi?
Kiedy słucham większości naszych katolickich intelektualistów i publicystów, słyszę tylko narrację o „kryzysie”, „śmierci katolickiego imaginarium”, „klęsce pokolenia Jana Pawła II” i tak dalej. Bądźmy szczerzy, niektórzy z tych intelektualistów na takich narracjach budują karierę w Kościele i w społeczeństwie. Wygląda to tak, jakby komuś zależało na tym, aby polscy katolicy mieli złą opinię o swoim Kościele. Właśnie taką narrację promuje się w czołowych mediach kościelnych.
Szczerze mówiąc, mam tego dość.
Podam przykład tej narracji. W jednym ze swoich ostatnich felietonów publicysta Gościa Niedzielnego Marcin Jakimowicz pisał o „faryzeuszach”, którym w ich wierze brakuje odnosienia do prawdziwego przesłania Ewangelii.
„Do czego służy ci religia? Do tropienia herezji? Udowadniania innym swej świętej racji? Poniżania? Sceptycznych uwag: Oni modlą się inaczej niż my?”,
pisze Jakimowicz na łamach prawdopodobnie najpoczytniejszego katolickiego tgodnika w Polsce.
Dla tych czytelników, którzy nie są pewni, czy Jakimowicz faktycznie pisze o Kościele w Polsce, stanie się to jasne, gdy dziennikarz obszernie zacytuje czeskiego teologa Tomáša Halika na temat Kościoła w Polsce.
Zdaniem Halika, „to co młode generacje Polaków prowadzi do szybkiego odwrotu od Kościoła, jest katolicyzm bez chrześcijaństwa. Religia faryzejska, grzesznie pewna siebie, niezraniona religia zamiast chleba daje kamień, zamiast wiary ideologię, zamiast świadectwa teorię, zamiast pomocy pouczanie, zamiast miłosierdzia tylko nakazy i zakazy”. Tak mówi Halik, teolog, który swoją karierę buduje na zaszczepianiu ojkofobii w głowach i sercach katolików z Europy Środkowej. Człowiek, który w imię teologii niemieckiej udziela lekcji żywym Kościołom w Polsce, na Węgrzech, Słowacji i Chorwacji, sam zaś pochodzi z Kościoła umierającego. To, że akurat taki teolog jest autorytetem dla autorów Gościa, jest bardzo symbolicznym zjawiskiem.
Tak, Kościół w Polsce także odczuwa kryzys, jak wszystkie Kościoły w Europie. Tak, kryzys ten odcisnął swoje piętno na statystyce liczby powołań do życia konsekrowanego i praktyki sakramentalnej. Tak, duszpasterstwo młodzieży pozostawia wiele do życzenia.
Jednak mimo tego, Kościół w Polsce nadal prowadzi silne i dynamiczne życie. Wciąż może być wzorem i inspiracją, a nawet przywódcą dla innych, mniejszych Kościołów Europy Środkowej. Wiele osób niepokoi fakt, że tak jest. I powinniśmy być tego świadomi.
I dlatego przestańmy myśleć o polskim Kościele jako o „rakowej ranie” europejskiego katolicyzmu, jak sugerują ludzie tacy jak Halik. Uświadommy sobie odpowiedzialność za wielkość i znaczenie, do jakiego powołany jest ten Kościół.
Posłuchajmy tego, co mówią nam o nas ludzie tacy jak Müller, Eijk i wielu, wielu innych.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/679682-mam-dosc-narzekania-na-kryzys-w-polskim-kosciele