W „Imieniu Róży” Umberto Eco akcja powieści toczy się wokół zaginionej księgi – drugiej księgi „Poetyki” Arystotelesa poświęconej problematyce śmiechu. Życie kardynała Victora Fernandeza także kręci się ostatnio wokół zaginionych ksiąg, ale tym razem jego autorstwa, a nie Arystotelesa. Kiedy argentyński hierarcha został w zeszłym roku mianowany prefektem Dykasterii Nauki Wiary, a więc głównym strażnikiem ortodoksji wiary w Kościele katolickim, media na świecie przypomniały sobie o jego książce zatytułowanej „Uzdrów mnie ustami. Sztuka całowania”, którą wydał w 1995 roku, a która nie znajdowała się w żadnym jego oficjalnym życiorysie lub bibliografii na watykańskich stronach internetowych. Pisałem o tym pół roku temu na portalu Polityce.
Duchowość i zmysłowość kardynała Fernandeza
Wczoraj media katolickie w wielu krajach obiegła informacja o kolejnej książce, którą kardynał Fernandez napisał przed laty, a którą postanowił ukryć przed światem, nie wspominając o niej w żadnym swoim biogramie. Chodzi o pozycję zatytułowaną „Mistyczna pasja. Duchowość i zmysłowość”, opublikowaną w 1998 roku w katolickim wydawnictwie Dabar w Meksyku.
Warto pokrótce omówić tę książkę z dwóch powodów. Po pierwsze: kardynał Fernandez jest obecnie osobą numer 2 w Watykanie, następcą na urzędzie takich teologów, jak kardynałowie Alfredo Ottaviani, Joseph Ratzinger czy Gerhard Ludwig Müller. Był też bliskim współpracownikiem Jorge Mario Bergoglio jeszcze w Buenos Aires, zaś podczas obecnego pontyfikatu dał się poznać jako faktyczny autor papieskich tekstów. O rzeczywistych wpływach argentyńskiego purpurata świadczy fakt, że napisana przez niego deklaracja „Fiducia supplicans”, ogłoszona za aprobatą samego Franciszka, nie była wcześniej ani omawiana, ani tym bardziej zatwierdzana przez Zgromadzenie Ogólne Kardynałów i Biskupów Dykasterii Nauki Wiary, jak było do tej pory za jego poprzedników.
Po drugie: kardynał Fernandez znajduje się obecnie w samym centrum największej kontrowersji, która podzieliła ostatnio Kościół katolicki, a zwłaszcza jego hierarchów na całym świecie. Chodzi oczywiście o wspomnianą deklarację „Fiducia supplicans”, która wyraża zgodę na błogosławienie przez księży par homoseksualnych. Skazujemy się na niezrozumienie intencji argentyńskiego hierarchy, jeśli nie zapoznamy się z jego wcześniejszymi przemyśleniami na temat ludzkiej seksualności, ponieważ to właśnie one rzucają nam światło na jego dzisiejsze poglądy, mające tak wielki wpływ na treść watykańskich dokumentów. Prawdziwą kopalnią wiedzy w tym względzie jest odnaleziona właśnie książka „Mistyczna pasja. Duchowość i zmysłowość”. Zanurzymy się w niej i wydobądźmy kilka fragmentów.
Subtelny znawca kobiet
Jeden z rozdziałów książki kardynał Fernandez zaczyna od zdania: „Spróbuję opisać swoimi niezdarnymi słowami doświadczenie miłości, pełne pasji spotkanie z Jezusem, o którym opowiadała mi szesnastoletnia nastolatka”. Dalej następuje fantazyjny opis (rzeczywiście niezdarnymi słowami) erotycznych pieszczot między niepełnoletnią dziewczynką a Jezusem. Intencją odmalowanej plastycznym językiem sceny jest ukazanie, jak cienka granica ma dzielić przeżycie erotyczne od doświadczenia mistycznego. Wątek ten rozwijany jest zresztą w kolejnych rozdziałach zatytułowanych: „Orgazm męski i żeński”, „Droga do orgazmu” i „Bóg w orgazmie pary”.
W rozdziale poświęconym „Orgazmowi męskiemu i żeńskiemu” kardynał Fernandez wykazuje dużą znajomość przedmiotu, pisząc o kobiecie:
Bardziej lubi pieszczoty i pocałunki, i potrzebuje, żeby mężczyzna się trochę pobawił, zanim ją spenetruje. Krótko mówiąc, bardziej interesuje ją pochwa niż łechtaczka. W momentach orgazmu zwykle wydaje agresywne chrząkanie, dziecinny bełkot lub westchnienie. Nie zapominajmy, że kobiety mają bogaty splot żylny wokół pochwy, który zapewnia dobry przepływ krwi po orgazmie. Dlatego zwykle są nienasycone. Muszą rozładować przekrwienie miednicy i dopóki się to nie stanie, mogą mieć po osiągnięciu orgazmu ochotę na więcej. Kobiety wymagają więcej czasu, więcej poświęcenia. Potrzebują, żeby mężczyzna dał im coś ekstra, by osiągnąć satysfakcję. Ale zwykle dobrze to się uwalnia podczas wytrysku, gdy są zadowolone i wyczerpane.
Myliłby się ten, kto by myślał, że argentyńskiemu duchownemu chodzi tylko o banalny opis stosunku seksualnego. Jego myśl biegnie dalej, budując związek pomiędzy orgazmem a doświadczeniem mistycznym. Kardynał Fernandez stawia hipotezę, że ponieważ kobiety silniej przeżywają orgazm niż mężczyźni, a więc są bardziej otwarte na doświadczenie religijne, dlatego jest ich więcej w kościołach niż mężczyzn.
Ten wątek autor kontynuuje w rozdziale pt. „Droga do orgazmu”, opowiadając o „odurzających” i „zmysłowych” doświadczeniach mistycznych św. Teresy z Avili i św. Teresy z Lisieux. W tym kontekście pisze o „możliwości osiągnięcia pewnego rodzaju satysfakcjonującego orgazmu w naszej relacji z Bogiem”.
Prawdziwe praźródła „Fiducia supplicans”
W tym samym rozdziale autor poświęca fragment zjawisku homoseksualizmu. Victor Fernandez pisze, że „radosne doświadczenie Bożej miłości” nie sprawi bynajmniej, że homoseksualista przestanie być homoseksualistą i porzuci swą orientację. Dlaczego? Jak wyjaśnia teolog:
Pamiętajmy, że łaska Boża może współistnieć ze słabościami, a także z grzechami, gdy zachodzi bardzo silne uwarunkowanie. W takich przypadkach osoba może robić rzeczy, które są obiektywnie grzeszne, ale nie jest temu winna i nie traci łaski Bożej.
Jest to kluczowy fragment dla zrozumienia „Fiducia supplicans”. Co prawda mężczyźni współżyjący z mężczyznami popełniają czyny, które w świetle nauczania Kościoła są grzeszne, ale ponieważ doświadczają głębokiego przeżycia erotycznego, które jest zbliżone do stanów mistycznych, co otwiera ich na wymiar boski, nie zaciągają z tego powodu winy i nie tracą łaski Bożej. Jest to myśl, która legła u podstaw ostatniego watykańskiego dokumentu autorstwa kardynała Fernandeza, stróża katolickiej ortodoksji. On sam podkreśla, że „Fiducia supplicans” stanowi część oficjalnego nauczania Kościoła i nie ma od niej odwrotu.
„Chwała niech będzie Allahowi”
W kolejnym rozdziale książki zatytułowanym „Bóg w orgazmie pary” ani razu nie pada słowo „małżeństwo”,które – zgodnie z nauczaniem Kościoła – jest jedynym związkiem, w ramach którego dopuszczalne jest współżycie seksualne (rozumiane jako wzajemny, bezinteresowny dar z siebie). Fernandez pisze natomiast ogólnikowo o „parach” o różnym statusie, w tym także niesakramentalnych i jednopłciowych.
Po odkryciu, że istnieje możliwość osiągnięcia pewnego rodzaju satysfakcjonującego orgazmu w naszej relacji z Bogiem, autor dochodzi do wniosku, że Bóg może być też obecny podczas orgazmu dwojga współżyjących ze sobą ludzi. W tym wymiarze stosunek seksualny staje się więc czynnością religijną.
W ten sposób przyjemność orgazmu staje się zapowiedzią wspaniałego festiwalu miłości, jakim jest niebo
– konkluduje argentyński duchowny, powołując się na św. Bonawenturę, który mówił, że „nikt nie osiąga kontemplacji, jeśli nie ćwiczy się w miłości do innych”, oraz na św. Tomasza z Akwinu piszącego, że „ludzkie uczucie wzrasta z przyjemnością”.
Jako podsumowanie tego wywodu niechposłużą cytowane przez Victora Fernandeza słowa XV-wiecznego egipskiego teologa muzułmańskiego Al-Sonuoutiego, który napisał:
Chwała niech będzie Allahowi, który stworzył penisy tak twarde i proste jak włócznie, aby prowadzić wojnę z pochwami.
Na tym zakończmy cytowanie kardynała Fernandeza. Przywołane fragmenty jego dzieła dają jednak chyba wystarczające pojęcie o formacie umysłowym, klasie intelektualnej i kondycji moralnej osoby odpowiadającej dziś jako strażnik doktryny wiary za kierunek teologiczny, w jakim zmierza Stolica Apostolska.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/677720-prawdziwe-prazrodla-deklaracji-fiducia-supplicans