Likwidacja funduszu kościelnego była jedną z wyborczych obietnic Koalicji Obywatelskiej, zaprezentowaną wśród słynnych „100 konkretów”. Wydaje się, że Donald Tusk chce wypełnić przynajmniej tę obietnicę, jeśli nie potrafi pozostałych.
„Powołaliśmy zespół międzyresortowy, który zajmie się zmianą systemu finansowaniu Kościoła ze środków publicznych. Prace będą zmierzały w stronę dobrowolnego odpisu od podatku dla Kościoła. To musi być decyzja wiernych, a nie państwowa. Jeśli uwolnimy Kościół od środków publicznych, będzie to tylko z korzyścią dla Kościoła”,
powiedział Tusk na wczorajszej konferencji prasowej, po posiedzieniu jego rządu.
Nie ma tu mowy o realnej likwidacji, chodzi tu raczej o zmianę modelu finansowania Kościoła. Jasne już jest, natomiast, że utrudni on funkcjonowanie organizacjom wyznaniowym. Może nie w aż tak dużym stopniu, ale jednak.
Czym jest fundusz kościelny?
Chodzi o fundusz, który powstał jeszcze w 1950 r., w czasach komunistycznych. Jak niedawno napisał Marcin Przeciszewski, prezes Katolickiej Agencji Informacyjnej:
„Fundusz został powołany na mocy ustawy z 1950 r. o przejęciu przez państwo dóbr martwej ręki, której celem było pozbawienie Kościoła beneficjów umożliwiających mu działalność. Komuniści, dokonując zaboru dóbr kościelnych zdecydowali, że dochody z nich uzyskiwane przez państwo powinny być wpłacane na tzw. Fundusz Kościelny, który przekazywałby je istniejącym w Polsce związkom wyznaniowym. W praktyce większość tych zadań nie była wypełniana, a przez cały okres komunistyczny Fundusz Kościelny służył finansowaniu działalności antykościelnej oraz premiowaniu kolaborantów wśród duchownych“.
Chodziło zatem o zadośćuczynienie Kościołowi za skonfiskowane mu ziemie i nieruchomości. Jednak w czasach komunizmu pochodzące z funduszu środki kierowane były przeciwko Kościołowi. Wraz z powstaniem III RP sytuacja uległa zmianie.
Od 1990 roku, w pierwszych latach demokracji pieniądze służyły wspomaganiu działalności charytatywnej Kościoła, a następnie pomagały finansować składki na ubezpieczenie zdrowotne księży różnych wyznań, którzy pracują w duszpasterstwie, ale nie są zatrudnieni w żadnej instytucji.
Kwotę, jaką państwo co roku przekazuje Kościołowi katolickiemu i innym związkom wyznaniowym, określa decyzja polityczna, ale także panujące w danym momencie wskaźniki ekonomiczne. W 2023 r. państwo przekazało na finansowanie Funduszu 213 mln zł. W 2024 r. na ten cel zaplanowano kwotę 257 mln zł. To decyzja rządu Mateusza Morawieckiego i wygląda na to, że rząd Tuska będzie ją respektował. O „rekordowej” kwocie pisały już media lewicowo-liberalne, określając ją jako „ustępstwo” rządu Tuska na rzecz Kościoła katolickiego. Eksperci śledzący cały proces finansowania Kościoła uważają jednak, że przy poszanowaniu zasady rekompensat dotacja z Funduszu mogłaby być jeszcze wyższa.
W swoim tekście na portalu Stacja7, Przeciszewski cytuje ks.prof. Dariusza Walencika z Uniwersytetu Opolskiego, który twierdzi, że fundusz powinien wynosić 334 mln złotych rocznie.
Skąd taka kalkulacja?
Z prostego faktu, że do dziś w rękach państwa polskiego pozostaje 62 357,6 ha ziemi zagrabionej Kościołowi katolickiemu, która nie została mu zwrócona. Suma dotyczy dochodów z tych ziem.
Czy powołana przez Tuska komisja weźmie pod uwagę wszystkie te okoliczności, czy postara się zrobić wszystko, aby zadowolić tę część wyborców, która pragnie ostrego konfliktu z Kościołem?
Oprócz ministra rodziny, opieki społecznej i pracy Agnieszki Dziemianowicz-Bąk, ministra Spraw Wewnętrznych Marcina Kierwińskiego i ministra Finansów Andrzeja Domańskiego, w posiedzeniu komisji weźmie udział także wicepremier i szef PSL Włodzysław Kosiniak-Kamysz. Jak wynika z przekazów niektórych mediów, to przedstawiciele Trzeciej Drogi byli przeciwni całkowitej likwidacji Funduszu przez koalicję Tuska, opowiadając się jednak za zmianami w jego funkcjonowaniu. Czy obecność szefa PSL sprawi, że prace komisji przyniosą rozwiązanie odpowiadające przedstawicielom Kościoła – czas pokaże. Tusk powiedział, komentując początek pracy Komisji, że „nikt nie powinien ulec pokusie konfrontacji wokół religii czy wokół Kościoła”. Jest natomiast jasne, że jeśli ta konfrontacja będzie mu opowiadała politycznie, pierwszy ją zacznie.
Warto zaznaczyć, że pomysł nowego sposobu funkcjonowania Funduszu Kościelnego pojawił się za rządów Tuska już w 2012 roku, gdy zaproponował, aby finansowanie Kościoła odbywało się w oparciu o dobrowolny odpis podatku przez Polaków.
Prowadzono wówczas negocjacje z przedstawicielami Kościoła katolickiego w sprawie wysokości tego odpisu. Po negocjacjach powstał roboczy projekt nowej umowy, który jednak nigdy nie trafił do parlamentu. Czas pokaże, w jakim stopniu nowy model będzie oparty na wówczas zaproponowanym projekcie.
„Mam nadzieję, że nikt nie chce regulować spraw kościoła w Polsce bez pytania go o jakiekolwiek zdanie w tym zakresie. Spodziewam się rozmowy ze stroną kościelną”,
stwierdził niedawno kardynał Grzegorz Ryś, komentując wiadomości o zamiarach nowego rządu likwidacji Funduszu Kościelnego.
Jak wynika z pierwszych reakcji Kościoła, istnieje świadomość, że Fundusz Kościelny jest reliktem czasów komunistycznych i należy zmienić sposób jego funkcjonowania. Nie jest jednak do końca jasne, w jaki sposób zostanie to zrealizowane. Od tego zależy bezpieczeństwo społeczne duchowych katolickich oraz z innych wspólnot wyznaniowych.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/676255-co-tusk-chce-zrobic-z-funduszem-koscielnym