Arcybiskup Héctor Aguer z Argentyny uznał, że nie może dłużej milczeć. Emerytowany ordynariusz archidiecezji La Plata nie wytrzymał i opublikował tekst protestujący przeciw postępowaniu swojego współbrata w biskupstwie, Gabriela Barby, ordynariusza argentyńskiej diecezji San Luis. Do wydarzenia, które tak wzburzyło 80-letniego dostojnika, że musiał chwycić za klawiaturę, doszło 25 października 2023 roku. Tego dnia w katedrze w San Luis odbyło się nabożeństwo międzyreligijne i ekumeniczne, które celebrował wspomniany już biskup Barba. Spotkanie liturgiczne zakończył on jedynym w swoim rodzaju, niezapomnianym błogosławieństwem: „W imię Ojca i Ducha Świętego”.
Jezus Chrystus – persona non grata
Czy pominięcie osoby Jezusa podczas błogosławieństwa było nieświadomym przeoczeniem ze strony hierarchy? Wydaje się to mało prawdopodobne. Wszystko wskazuje na to, że celem skrócenia trynitarnej formuły była obawa, iż niechrześcijanie mogliby się poczuć urażeni wspomnieniem o Chrystusie. Po co niepotrzebnie zrażać ich do siebie? W końcu przedstawiciele większości religii uznają, że istnieje jakiś Bóg, który jest stwórcą świata, a więc ojcem. W większości religii pojawia się też jakiś Duch albo duchy funkcjonujące w wymiarze duchowym. Ale wiara w Jezusa Chrystusa jako Syna Bożego istnieje tylko w chrześcijaństwie. To jego istota. To je odróżnia od wszystkich innych religii. W końcu Pismo mówi, by „na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich i podziemnych. I aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem”. Dlaczego? Ponieważ „nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni”.
Arcybiskup Héctor Aguer nie zostawia na biskupie Barbie suchej nitki. Pisze, że systematycznie niszczy on „wspaniałą rzeczywistość duchową i duszpasterską” diecezji San Luis, którą zbudowali jego poprzednicy na czele z biskupem Juanem Rodolfem Laise’m. Ocenzurowanie imienia Jezusa nazywa skandalem i zniewagą, które – jego zdaniem – wynikają z prezentowanej przez Gabriela Barbę woli zerwania ciągłości, zniszczenia i rozkładu.
Niekiedy pojedyncze epizody bywają przykładami szerszych zjawisk. Emerytowany ordynariusz archidiecezji La Plata nie zwraca na to uwagi, ale wydarzenie z katedry w San Luis wpisuje się w ogólniejszy kontekst procesów zachodzących się w Kościele. Zwolennicy rewolucji teologicznej i duszpasterskiej w duchu oświeceniowym (a należy do nich także biskup Gabriel Barba) mają bowiem tendencję do marginalizowania, pomijania i usuwania imienia Jezusa – przy nieustannym powoływaniu się zarazem na Ducha Świętego. Nawet księża unikają się więc powitania „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”, by zastąpić je świeckimi „Dzień dobry” lub „Dobry wieczór”. Także w oficjalnych dokumentach katolickich imię Jezusa pojawia się coraz rzadziej.
Z drugiej strony towarzyszy temu ciągłe odwoływanie się do Ducha Świętego, który ma patronować wspomnianej rewolucji. Każdemu, kto nie zgadza się na pomysły dekonstruujące naukę katolicką, zarzuca się, iż niedostatecznie wsłuchuje się w głos Ducha Świętego, który przecież dmie kędy chce. Działanie pod wpływem Ducha Świętego, które jest dynamiczne i charyzmatyczne, przeciwstawione zostaje sztywnemu trzymaniu się nieżyciowych norm i katechizmowych doktryn. Owo działanie Ducha Świętego najpełniej rozeznawać ma Lud Boży poprzez swój zmysł wiary, a nie hierarchowie czy teologowie dogmatyczni i moralni, oderwani od życia i problemów zwykłych ludzi.
Trzecia era – epoka Ducha Świętego
Generalnie przypomina to koncepcje żyjącego w XII wieku cysterskiego mnicha Joachima z Fiore, który zaproponował trynitarny podział dziejów. Pierwszą epoką miał być okres Boga Ojca, charakterystyczny dla Starego Testamentu, gdy ludzie kierowali się potrzebami ciała; druga era to czas przejściowy – zapoczątkowany przez Chrystusa okres Syna, gdy ludzie kierują się potrzebami zarówno ciała, jak i ducha; jednak prawdziwą wolność przyniesie dopiero trzecia epoka – okres Ducha, gdy ludzie kierować się będą w życiu potrzebami duchowymi.
W tej nadchodzącej erze zmieni się struktura Kościoła z hierarchicznej na zdecentralizowaną. Niepotrzebni staną się biskupi jako nauczyciele wiary, ponieważ sam Lud Boży, oświecony przez Ducha Świętego, posiądzie nieomylną wiarę. Znikną wszystkie instytucje kościelne z ich nieznośnym klerykalizmem i doktrynerstwem. Zbędne staną się nawet sakramenty, ponieważ każdy będzie miał bezpośrednio dostęp do łaski Bożej. Ludzie przestaną gonić za bogactwami, a ideałem stanie się życie w ubóstwie na wzór mnichów. W efekcie zapanuje powszechna sprawiedliwość społeczna.
Dalekie echa teorii Joachima z Fiore pobrzmiewają dziś w wielu dzisiejszych koncepcjach, które utrzymują, iż kończy się pewna epoka w życiu Kościoła, a zaczyna się następna. Ta kolejna era oznacza zerwanie z hierarchicznym modelem zarządzania na rzecz synodalnego, głosi wyższość zmysłu wiary Ludu Bożego nad Magisterium Kościoła, prymat duszpasterstwa nad doktryną czy zanik rozumienia sakramentów jako uprzywilejowanych kanałów łaski. Oczywiście cały ten proces dziejowy odbywa się pod przewodnictwem Ducha Świętego, który usuwa w cień Jezusa, mogącego przecież urazić uczucia religijne niechrześcijan.
Joachim z Fiore, który zmarł w roku 1202, przewidywał, że nowa era zacznie się w roku 1260. Naśladowcy i kontynuatorzy jego idei, trzymając się tej daty, przyczynili się w XIII wieku do licznych podziałów w Kościele, tworząc wiele sekt i herezji. Zamiast oczekiwanej odnowy życia duchowego i osiągnięcia doskonałej wolności pozostawili pod sobie rozłam, zamęt, chaos i zamieszanie. Współcześni joachimici, głosząc podobne hasła, wydają się podążać tą samą drogą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/672140-dlaczego-biskup-pomija-w-blogoslawienstwie-imie-jezusa
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.