„Dzisiejsza uroczystość Wszystkich Świętych jest skoncentrowana na dziele sztuki Boga, na podziwianiu piękna i działania Zmartwychwstałego Chrystusa w ludziach” - mówi portalowi wPolityce.pl ks. prof. Robert Skrzypczak z Akademii Katolickiej w Warszawie.
wPolityce.pl: W odniesieniu do dzisiejszej daty w Polsce wciąż jeszcze słyszymy, że obchodzimy dziś „święto zmarłych”. A czy dzień Wszystkich Świętych nie jest raczej… świętem żywych?
Ks. prof. Robert Skrzypczak: „Święto zmarłych” było częścią propagandy świata komunistycznego, który usiłował zateizować nas poprzez zateizowanie wszystkich instytucji, a nawet obrzędów. Dlatego nieustannie próbowali przyzwyczaić nas do określenia „święto zmarłych”.
Jako Kościół Katolicki, zwłaszcza w nurcie odnowy liturgicznej i wydobycia na nowo tajemnicy paschalnej, czyli zwycięstwa Chrystusa nad grzechem i śmiercią, przeżywamy w istocie renesans uroczystości Wszystkich Świętych.
Jest to już święto, które skoncentruje nas już nie tyle na modlitwie za zmarłych, co raczej na odzyskaniu perspektywy i celu naszej wiary. Oznacza to, że jesteśmy Kościołem, który nie tylko podziwia świętych, ale też odkrywa, że ma żywe więzi ze świętymi, że stanowią oni część wspólnoty, do której należymy.
Jeśli natomiast chodzi o Dzień Zaduszny, to jest on konsekwencją, która wypływa, wynika z uroczystości Wszystkich Świętych. Wówczas koncentrujemy się na tej części naszego Kościoła, która, jak zakładamy, poddana jest jeszcze potrzebie oczyszczenia, pokuty, którą teologia zna pod nazwą „Czyściec”. Dlatego w tym dniu modlimy się za naszych bliskich zmarłych. Dzisiejsza uroczystość Wszystkich Świętych jest natomiast skoncentrowana na dziele sztuki Boga, na podziwianiu piękna i działania Zmartwychwstałego Chrystusa w ludziach.
Wszyscy jesteśmy wezwani do świętości, jesteśmy na pewnym etapie poddawania się temu projektowi, pomysłowi Pana Boga, ale jednocześnie podziwiamy tych, w których to dzieło sztuki Boga nabrało największego nasycenia, w których życiu objawiła się chwała Boża i którzy rozpoznani zostali przez Kościół, poprzez beatyfikację i kanonizację.
Choć bliscy mogą nam być święci sprzed lat czy nawet sprzed wieków, choć także w nich możemy znaleźć wzór do naśladowania, to jacy są współcześni święci i błogosławieni, tacy, którzy żyli całkiem niedawno, byli jeszcze niedawno wśród nas?
Zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy społeczeństwem, z którego czasami - jak perły - wyrastają piękne postacie, które bez spotkania z Chrystusem i bez poddania się działaniu Boga, nigdy by nie osiągnęli takiej jakości życia.
Dzisiejszy dzień prowadzi nasze myśli w stronę świętych i błogosławionych uznanych już, również tych z ostatnich lat, jak bł. Carlo Acutis, św. Matka Teresa z Kalkuty, św. Jan Paweł II, bł. matka Róża Czacka, bł. kardynał Stefan Wyszyński, ale prowadzi nas również do tych wspaniałych postaci, których świętość nie została jeszcze uznana, ale pozostajemy pod wrażeniem ich niezwykłego świadectwa życia. To na przykład pani Stanisława Leszczyńska, nasza bohaterska położna z Auschiwtz, czy pani Zofia Kossak-Szczucka, która w czasie II wojny światowej bohatersko „przemycała” Komunię Świętą na Pawiak i organizowała pomoc dla innych, także dla Żydów. Trafiła za to do obozu w Auschwitz i doświadczyła tam wielkiego cierpienia.
Wszystko to pomaga również nam uświadamiać sobie, że świętość jest nie tylko czymś zastanym, ale też nieustannie żywym, aktualnym pomysłem zaproszenia Pana Boga. Powołanie do świętości jest powszechne.
Dziennikarz zapytał kiedyś świętą Matkę Teresę: „Matko, nie przeszkadza ci to, że wielu ludzi już za życia uznaje cię za świętą?”. Spodziewał się wywołania u niej pewnej konfuzji, zakłopotania. A ona, swoim zwyczajem, uśmiechnęła się do niego i spytała: A cóż w tym nadzwyczajnego, przecież wszyscy jesteśmy powołani do świętości.
Czy w tym dążeniu do świętości możemy sobie nawzajem pomagać? Naszym bliskim, znajomym, i oni - nam. Na przykład modlitwą, pamięcią?
Modlitwą, pamięcią, ale też przykładem. Słowa pouczają, a przykłady pociągają. Odwaga jednego dodaje odwagi komuś innemu. To że ktoś ryzykuje z miłości dla innych ludzi, dla dobra tych ludzi, dla dobra wspólnego. Pomaga to innym wydobywać się z własnego egoizmu, jakiegoś „kokonu” indywidualizmu, zniechęcenia. Tak właśnie działa dobry przykład.
Człowiek szczęśliwy, szlachetny, uśmiechnięty, szczodry, hojny, zawsze będzie jakimś elementem zachęty, która pobudza do wyobraźni i czynienia dobra innych ludzi.
Dzisiejsze święto pomaga nam uzmysłowić sobie nie tylko ten artykuł Wyznania Wiary, w którym mówimy: „Wierzę w życie wieczne, wierzę w zmartwychwstanie ciała”, ale również to, co wyznajemy, mówiąc: „Wierzę w świętych obcowanie”. A to nie jest to, o czym śpiewa Budka Suflera: „Wszyscy święci balują w niebie”, tylko że jest jakaś szczególnego rodzaju więź łącząca nas w łonie Kościoła. I ta więź w każdym wypadku przechodzi przez Chrystusa.
A dlaczego tak ważne jest, abyśmy wspomagali modlitwą tych, którzy jeszcze tej świętości nie dostąpili?
Tę więź możemy także odczuwać i rozwijać w stosunku do tych naszych krewnych, przyjaciół, ludzi, których kochaliśmy, ale znaleźli się już na drugim brzegu życia. Jeśli są już w pełni zbawieni albo przeżywają drogę oczyszczenia, mogą nam pomagać. Wielu wierzących doświadcza jakiegoś specjalnego, intymnego kontaktu z duszami w Czyśćcu cierpiącymi, a jednocześnie my także świadczymy im pomoc, wspieramy ich także naszą modlitwą, naszymi drobnymi ofiarami, aby jak najszybciej mogli spotkać Pana Boga.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/669094-ks-skrzypczak-kosciol-odkrywa-zywe-wiezi-ze-swietymi