W przededniu watykańskiego synodu jezuicki magazyn „America” zamieścił tekst zatytułowany „Zgadnijcie, kto jeszcze będzie obecny na synodzie? Diabeł”.
Żeby nie było wątpliwości: zarówno autor artykułu, jak i medium, które go opublikowało, zaliczane są do gorących zwolenników Franciszka i jego linii duszpasterskiej. Redaktorem wspomnianego magazynu jest największy homolobbysta w Kościele katolickim, amerykański jezuita ks. James Martin, natomiast materiał wyszedł spod klawiatury ks. Louisa J. Cameliego – jednego z najbardziej zaufanych współpracowników kardynała Blase’a Cupicha (kolejnego promotora „tęczowego chrześcijaństwa”) w archidiecezji chicagowskiej.
Na początku swego tekstu ks. Cameli zauważa, że tam, gdzie dzieją się ważne rzeczy z chrześcijańskiego punktu widzenia, tam zawsze pojawia się diabeł, który zainteresowany jest niszczeniem dzieł Bożych. Dlatego obecność złego ducha na synodzie – zdaniem autora – jest niekwestionowana, choć będzie brał on udział w obradach bez prawa głosu. Niemniej jednak demon, według amerykańskiego kapłana, posługiwał się będzie czterema głównymi pokusami, by wpłynąć na uczestników wydarzenia. Streśćmy je po kolei, tak jak widzi to kapłan z Chicago.
Pokusa oszustwa
Ks. Louis J. Cameli pisze:
Ojciec kłamstwa jest biegły w przedstawianiu dobrych rzeczy w zwodniczy sposób. Zwróćmy uwagę, jak często słyszymy, jak papież Franciszek mówił, że na synodzie nie chodzi o to czy tamto. Nie chodzi na przykład o zmianę doktryny czy struktur.
Tak więc istnieje pokusa wypaczenia prawdziwego znaczenia i sensu synodu. Przejawia się ona nie tylko na poziomie ogólnym, lecz także osobistym, np. w epatowaniu oświadczeniami typu: „Chodzi o (wreszcie) posiadanie i dopuszczenie mojego głosu w Kościele”. Lub: „Chodzi o podzielenie się moim doświadczeniem, które jest czyste i szczere”. Autor tekstu każe zastanowić się, czy w tego rodzaju słowach jest więcej prawdy, czy może zwodniczego zniekształcenia.
W tej sytuacji, jego zdaniem, jedynym remedium może być prawda, powrót do Słowa Bożego oraz do mądrości Tradycji, której wierne były pokolenia ludzi w Kościele.
Pokusa podziału
Sama nazwa diabeł (diabolos, czyli ktoś wprowadzający podział) pochodzi od greckiego słowa „dia-ballein”, oznaczającego dzielić. Dlatego, według ks. Cameliego, zły duch będzie chciał na synodzie wykorzystać fakt, iż jego uczestnicy pochodzą z różnych krajów i kultur, by siać między nimi podziały. Dlatego kusiciel będzie dążył do tego, by ludzie czuli się bardziej osobno niż razem, żeby dzięki temu móc wbić klin między nich i zniszczyć jedność.
W tej sytuacji, zdaniem duchownego, najlepszym środkiem zaradczym będzie odnalezienie siły w Eucharystii.
Pokusa odwrócenia uwagi
Kolejna pokusa, o której pisze ks. Cameli, polega na porzuceniu spraw najistotniejszych i skoncentrowaniu się na kwestiach drugorzędnych. Uczestnicy synodu mogą więc zostać pociągnięci w kierunku szukania łatwych rozwiązań oraz stawiania przed sobą zadań, które mają tę zaletę, że są proste do opanowania i kontrolowania, natomiast zupełnie nieistotne. Delegaci na synod mogą czerpać doświadczenie np. ze świeckich przedsięwzięć, próbując przenieść na grunt kościelny ich schemat razem z planowaniem, rozwiązywaniem problemów oraz zarządzaniem kryzysowym zamiast rozeznawania duchowego.
Reakcja na tę pokusę powinna, według autora, polegać na pozostawaniu skupionym, tak jak pozostawał Jezus na pustyni, na wracaniu do Słowa Bożego oraz na otwieraniu się na Ducha Świętego.
Pokusa zniechęcenia
Pokusa zniechęcenia pojawi się nie na początku, lecz pod koniec obrad synodalnych. Jak zauważa amerykański duchowny, dopada ona ludzi zmęczonych długotrwałym wysiłkiem i niezadowolonych z efektu swych starań, zasiewając w nich zwątpienie, czy cały ich trud miał w ogóle jakiś sens. Pojawia się wtedy apatia oraz poczucie bezwartościowości wykonanej przez siebie pracy. Może to prowadzić nawet do stanu beznadziei lub rozpaczy.
Ks. Cameli radzi wtedy uświadomić sobie, że los Kościoła nie zależy tylko od naszych wysiłków, lecz znajduje się w rękach Boga. W sumie to On jest panem historii, a nie my – i to do Niego należeć będzie ostatnie słowo.
Synod polem walki duchowej
Co ciekawe, motyw walki duchowej oraz obecności szatana na synodzie pojawia się w wypowiedziach wielu hierarchów katolickich. Ograniczmy się do najwyższych dostojników Kościoła, czyli samych tylko kardynałów.
Kardynał Joseph Zen z Hongkongu odniósł się np. do nałożonego na uczestników synodu obowiązku zachowania w tajemnicy tego, co się powiedziało i co się usłyszało podczas watykańskich obrad. Skomentował to następująco:
Pracownicy ciemności boją się światła.
Jak powiedział kardynał Zen:
To nie jest synod rozeznawania prawdy, a jedynie „dzielenia się” emocjami. Tu nie chodzi o prawdę wiary, tylko o psychologię.
Inny purpurat, kardynał Juan Sandoval z Meksyku stwierdził:
Synodalność to koń trojański, wprowadzony do Kościoła, by go zniszczyć.
Kardynał Gerhard Müller powiedział z kolei, że obecny synod to:
system samo-objawienia i okupacja Kościoła katolickiego… to wrogie przejęcie Kościoła Jezusa Chrystusa.
Kardynał Raymond Burke nazwał natomiast synod „puszką Pandory”, zaś kardynał George Pell (w ostatnim swoim tekście opublikowanym przed śmiercią) „toksycznym koszmarem”.
Od czasu, gdy w 1965 roku Paweł VI przywrócił po wiekach instytucję synodu jako organu doradczego papieża, żadnemu tego typu wydarzeniu nie towarzyszyło tyle kontrowersji, napięć, polemik i sporów, co obecnemu zgromadzeniu. Żaden z nowożytnych synodów nie wywoływał tak dużego oporu i niepokoju wśród kardynałów, biskupów, księży i świeckich na całym świecie jak ten obecny. To nie przypadek, że tak się dzieje. Być może więc ma rację ks. Louis Cameli, gdy pisze, iż synod stanowi doskonałe pole do działania dla księcia ciemności.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/667836-co-robi-diabel-na-synodzie-refleksje-o-walce-duchowej