W ciągu ostatnich kilku dni w środowiskach katolickich na całym świecie, a tym samym i w Polsce, dyskutowano nad odpowiedziami, jakich papież Franciszek udzielił pięciu kardynałom na ich dubia.
Debaty toczą się według linii starych podziałów.
Po jednej stronie są ci, którzy twierdzą, że papież udzielił kardynałom właściwej odpowiedzi na ich pytania, unikając bezpośredniej retoryki. Ta strona twierdzi, że bezpośrednia odpowiedź stłumiłaby dalszą debatę teologiczną dotyczącą kontrowersyjnych kwestii, takich jak błogosławieństwo par homoseksualnych i wyświęcanie kobiet.
Druga strona twierdzi natomiast, że unikanie jednoznacznej odpowiedzi w rodzaju „tak” lub „nie” (dubia przewidują takie odpowiedzi) może jedynie przyczynić się do dalszego zamieszania.
O tym, że ta strona ma w pewnym sensie rację, świadczy także reakcja świeckich mediów na wszystko, co się dzieje.
Większość z nich śledziła tę historię, opatrując ją nagłówkami, że Papież „otworzył drzwi dla ewentualnego błogosławieństwa par tej samej płci”.
Błogosławieństwo dla… grzechu?
Czy rzeczywiście taka interpretacja odpowiedzi Papieża jest „powierzchowna”, jak twierdzą jego obrońcy? Być może tak jest, ale faktem jest, że do dyskursu publicznego wkroczyła narracja, zgodnie z którą Kościół może błogosławić grzech.
To, co w tym wszystkim mnie niepokoi jako osobę wierzącą, jest to, że wielu innych katolików czuje to samo, to pewna dwuznaczność, jaką spowodowała cała ta sytuacja.
Zamiast rozwiać wątpliwości, które kardynałowie wyrażali w swoich pytaniach w imieniu dużej liczby katolików, sytuacja ta tylko ich wzmocniła. Gwoli prawdy trzeba przyznać, że w pewnym stopniu winni są temu sami kardynałowie. Być może w pierwszej wersji swojego tekstu powinni byli zadawać pytania w taki sposób, aby można było na nie odpowiedzieć jedynie „tak” lub „nie”. Zrobili to dopiero po otrzymaniu od Papieża odpowiedzi, które nie były dla nich wystarczająco jasne. Odpowiedzi na tę drugą, prostszą wersję, nie otrzymali.
Nie napiszę nic oryginalnego, jeśli stwierdzę, że żyjemy w niespokojnych czasach. Niszczenie wszelkich wartości i tradycji powoli, ale niezawodnie zaczyna stawać się główną cechą otaczającego nas świata. Każdy rodzic, który obecnie wychowuje dziecko, będzie wiedział, o czym piszę. Czasami wydaje nam się, że jeśli chcemy dobrze wychować dzieci, musimy znaleźć się w konflikcie z całym światem.
Potrzeba jasności
W takim świecie potrzebujemy Kościoła, który będzie mówił jasno i zdecydowanie o wartościach, którymi powinniśmy się kierować. Potrzebujemy przejrzystości, a nie kolejnej platformy do niekończących się debat, które nie mówią nam nic o naszym życiu.
Pozwolę sobie na osobisty ton.
Jestem nawróconą osobą, która wróciła do wiary po trzydziestce. Jedną z rzeczy, która mnie przyciągnęła do wiary, było poczucie, że w Kościele mogę znaleźć rozwiązanie moich życiowych i intelektualnych wątpliwości. Miałem dość niekończących się dyskusji, różnych punktów widzenia, bożka „dialogu”, który stał się celem samym w sobie. Dziś mam wrażenie, że nie z własnej woli wróciłem do tego świata odwiecznego „dialogu”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Papież Franciszek odpowiedział na list kardynałów i ich Dubia! „Kościół ma bardzo jasną koncepcję małżeństwa”
Ktoś mógłby powiedzieć, że projektuje swoją niepewność na moją relację z Bogiem i Kościołem. Inni mogą powiedzieć, że boję się działania Ducha Świętego, który zawsze zaskakuje.
Może tak.
Ale jestem pewien jednego. Wielu katolików czuje głęboki i autentyczny szacunek dla tego Papieża, następcy Piotra. Jednakże wiele z tych osób spodziewało się uzyskać od niego bardzo potrzebne wyjaśnienia i wskazówki.
Myślę, że doszliśmy do punktu, w którym jest dla nas jasne, że tego nie zobaczymy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/665436-kiedy-wierzacy-dostana-od-papieza-jasnosc-w-nauczaniu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.