Festiwal Młodych (Mladifest), jest ważnym wydarzeniem duchowym, które odbywa się w Medjugorje, niewielkim mieście w Bośni i Hercegowinie, w którym zdaniem wielu w 1981 r. ukazała się Maryja Panna.
Mladifest, na który co roku przybywa wielu pielgrzymów z Polski, w tym roku odbędzie się ponownie w dniach 26-30 lipca. Z tej okazji rozmawialiśmy z o. Jozo Grbešem OFM, prowincjałem Prowincji Franciszkańskiej w Hercegowinie, którego współbracia od samego początku aktywnie uczestniczą w wydarzeniach w Medjugorje.
wPolityce: Może dobrze byłoby na początku tej rozmowy wyjaśnić Polakom, skąd wziął się taki silny związek między mieszkańcami Hercegowiny a miejscowymi franciszkanami? To bardzo głębokie powiązania…
Jozo Grbeš OFM: Chorwaccy katolicy z Hercegowiny są po prostu związani historią z franciszkanami oraz ich duchowością. Franciszkanie żyli z tym ludem i razem z nim cierpieli w czasie wielkich represji – zarówno tureckich, jak i komunistycznych. I jedna i druga były bardzo trudne. Franciszkanie przekazali swoją duchowość mieszkańcom Hercegowiny właśnie w czasach cierpienia. Stosunek katolików do nich jest konsekwencją tamtych czasów.
W okresie komunizmu zginęło 66 franciszkanów z Hercegowiny. Ktoś obliczył, że komuniści skazali franciszkanów łącznie na 325 lat więzienia.
Cierpienie było ceną miłości i to ono bardzo ich zbliżyło. Franciszkanom udało się przekazać ludziom duchowość, w której obecność Boga i Maryi w ich życiu jest czymś niezbędnym. Nauczyli ich również mocy sakramentów. To, co dzieje się dzisiaj w Medjugorje jest właśnie tego owocem.
Wielu pielgrzymów przybywających do Medjugorje nie wie, że krzyż, który teraz stoi na wzgórzu Križevac i do którego pielgrzymują, został tam umieszczony już w 1939 roku, na długo przed objawieniami.
Trwa Festiwal Młodych w Medjugorje. Kardynał Sarah: Niech nas Matka Boża z Medjugorje nawróci
Często mówię o Medjugorje jak o duchowej układance, układanej przez wiele lat. To złożony obraz. Krzyż na Križevacu powstał w latach trzydziestych ubiegłego wieku, jako znak męki Chrystusa. Każdy, kto był w Medjugorje i wspiął się na wzgórze, rozumie, ile miłości i poświęcenia było w tych ludziach, którzy prawie 100 lat temu musieli wnosić te materiały na szczyt.
I znów wracamy do cierpienia. Ksiądz, który wtedy pracował z ludem przy wznoszeniu krzyża – o. Bernardin Smoljan – został zamordowany przez komunistów w 1945 roku. W tej historii poświęcenia i cierpienia widzę coś w rodzaju duchowego przygotowania tych ludzi i tego regionu do wszystkiego, co dzieje się dzisiaj.
Medjugorje „stało się“ spontaniczne. Nikt nie miał co do niego żadnego ambitnego planu. I tę spontaniczność można nazwać łaską.
I tak mamy z jednej strony Križevac, a z drugiej – Górę Objawień Podbrdo. I to jest właśnie cecha charakterystyczna tego miejsca, że jego pobozność rozwija się na wzgórzach. To wielki temat biblijny, bo wszystkie ważne wydarzenia w Piśmie Świętym związane są ze wzgórzami. Tam w Medjugorje, pośrodku wzgórz, jest to co najważniejsze: kościół, a w nim Chrystus.
Jak opisałby ojciec to, co dzieje się w Medjugorje? Jak wytłumaczy c to komuś, kto jest tam pierwszy raz?
Trudno to zdefiniować bez wyjaśnienia czym jest łaska. Wszystko, co się tutaj dzieje, przecież nią jest i jest to bardzo widoczne. Często zadawane jest pytanie o Medjugorje jako sanktuarium. Powiedziałbym, że sanktuarium w Medjugorje powstało na łzach i modlitwach ludzi. Od czasu pierwszych objawień, aż do dzisiaj, w Medjugorje nieustannie działo się coś nowego, co kierowało kolejnymi wydarzeniami. Nikt tego nie planował. Ja to widzę jako czyste wylanie łaski.
Ludzie trafiają tu zupełnie przypadkowo. Wyjeżdżają gdzieś indziej, wpadają prawie przypadkiem do Medjugorie, a potem ich życie zmienia się na zawsze. Przyjeżdżają tu ludzie, którzy nie są katolikami, bo czują, że coś ich tutaj ciągnie i ich życie się zmienia. Niedawno rozmawiałem z hollywoodzkim producentem, który nie jest katolikiem i nawet nie wierzy w Boga. Zapytałem go: Dlaczego tu jesteś? Odpowiedział mi: nie wiem, ale musiałem tu przyjechać.
To jest Medjugorje. Mimo wszystkich przeciwności, które płyną z zewnątrz i z samego Kościoła, kontynuuje swoją misję nawracania ludzi.
No, właśnie, Medjugorje było często krytykowane. Jednym z głównych krytyków był były biskup Mostaru Ratko Perić. Niektórzy łączą to z konfliktem, który wybuchł między jego diecezją a waszą prowincją, konfliktem związanym z przejęciem niektórych parafii w Hercegowinie?
Przeciwności, z jakimi borykało się Medjugorje w czasach komunizmu, miały głównie charakter polityczny. Sprzeciw wobec Medjugorje związany był z komunistami i nawet po jego upadku coś z tego pozostało.
Ten, jak go pan nazywa, „konflikt między franciszkanami a biskupami” nie miał nic wspólnego z Medjugorje. Pojawił się niezależnie. Być może później miał niewielki wpływ na Medjugorje, ale nie miał charakteru decydującego.
Wszystkie te przeciwności losu nie zagrażały jednak temu, co dzieje się tutaj. Biskup Ratko Perić z Mostaru był mu zdecydowanie przeciwny. Dziś jest na emeryturze, a Medjugorje wciąż pisze swoją historię.
To co się tutaj dzieje, jest większe niż ludzie, którzy odprawiający nabożeństwa. Jest większe niż biskup. Jest większe i od nas, franciszkanów.
Krytycy wspominają o franciszkanach, którzy pracowali tu w parafii, a później zostali zawieszeni z różnych powodów?
Te historie się skończyły, tych ludzi już tutaj nie ma. Każda diecezja ma takie problemy z księżmi, nasza prowincja też je miała. Nikt nie może od tego uciec.
Ci franciszkanie są jednak przedstawiani jako ci, którzy uformowali, nazwijmy to, duchowość Medjugorje.
To nieprawda. Jak powiedziałem, duchowość Medjugorje powstała spontanicznie. To był akt łaski. Gdyby to było spowodowane naszymi zasługami lub talentami, nic z tego by się nie wydarzyło. My, franciszkanie, także ci, którzy tam służą, jesteśmy tego świadomi. Medjugorje jest większe niż my i nasze talenty.
Polacy to naród zdefinowany duchowością maryjną. Chorwaci też są z nią bardzo związani…
Ona zdefinowała całą naszą historię. Wróciłbym jeszcze raz do tej syntezy cierpienia i miłości. Ta dwójka bardzo dobrze do siebie pasuje. Ich przeplatanie się jest bardzo widoczne w historii Chorwacji. Chorwaci to lud Maryi. Nasze największe sanktuaria są jej poświęcone.
Pierwszym wizytatorem apostolskim był Polak, śp. arcybiskup Henryk Hoser. Jak wspominają go miejscowi?
Pamiętamy jako wielkie dobro. Opatrzność Boża zadziałała w jego powołaniu. Medjugorje miało swoich przeciwników na bardzo wysokim szczeblu, a potem Papież wziął sprawy w swoje ręce i wysłał tutaj Hosera. Przybył do nas człowiek, który dobrze rozumie pobożność maryjną, pochodził z narodu rozumiejącego cierpienie. Pomogły też jego doświadczenia z Afryki i tamtejszych sanktuariów.
Dzięki temu połączeniu polskości, miłości do Maryi i własnego doświadczenia, abp Hoser był w stanie zrozumieć, co się tutaj dzieje. Jego przybycie dało nowy początek temu miejscu. Od tamtej pory nic nie jest takie samo.
Znowu zapytam, jak możemy opisać, co się teraz tutaj dzieje?
Nie wiem, czy to łatwe. Medjugorje jest jak otwarta droga, która wymyka się definicjami i status quo. Wspomniałem o ludziach, którzy przyjeżdżają tu bez wcześniejszej wiedzy i ich życie się zmienia. Medjugorje ma właśnie taki charakter – nieoczekiwany i zaskakujący.
Czy to w ogóle ważne, żeby stało się sanktuarium?
Nie wiem. Wiem, że prawdziwe sanktuaria są uświęcane ludzką modlitwą i ofiarą. W tym sensie Medjugorje jest już sanktuarium. Udajcie się na jedno z tych dwóch wzgórz, o których wam wspomniałem, a zobaczycie kamienie wydeptane przez ludzkie stopy. To sprawia, że jest to bardziej sanktuarium niż kościelne dokumenty i proklamacje.
Co Medjugorie może dać Kościołowi, przede wszystkim temu w Europie?
Medjugorje jest wielką nadzieją Europy. To największy konfesjonał Starego Kontynentu, a nawet świata. Ciągle brakuje nam wystarczającej liczby księży do spowiedzi. Ten sakrament oznacza nowy początek, nową energię duchową. I właśnie tego brakuje Europie, która stała się pusta, ponieważ zdradziła fundamenty, na których stała. Moim zdaniem misją Medjugorje jest właśnie wskazanie drogi powrotu do tych fundamentalnych wartości, do podstaw chrześcijaństwa, do początku.
Co to znaczy?
Powrót do Eucharystii, postu, modlitwy… Powrót do rodziny i modlitwy rodzinnej. Powrót do tego, co stworzyło chrześcijaństwo. Medjugorje cicho i dyskretnie zmienia ludzi. Przywraca Europę do korzeni.
Ludzie, którzy tutaj przeżyli przemianę, przynieśli swoim rodzinom trzy rzeczy: modlitwę, post i regularną spowiedź. Spowiedź jest sakramentem, który w znacznej części Europy stał się przedmiotem kpin, przestarzałym zwyczajem. Medjugorje przywraca jego ważność.
W tej chwili Polacy są najliczniejsi wśród pielgrzymów. W Polsce są też wspólnoty bezpośrednio inspirowane Medjugorje…
To mnie nie dziwi. Każdy, kto doświadczył przemiany, odczuwał silną potrzebę przeniesienia tej wiary do swojego domu. Ludzie, których życie zmieniło Medjugorje, nie mogą milczeć. Dlatego wielu z nich zainspirowanych tym, co się tutaj wydarzyło, zakłada wspólnoty modlitewne.
Mam też nadzieję, że ta droga może być drogą nowej ewangelizacji Europy. Aby szersze ruchy mogły wyłonić się z tych mniejszych społeczności.
A co z uznaniem objawień?
Myślę, że nikt już poważnie nie wątpi, że objawienia miały miejsce. Oznacza to, że nikt nie wątpi w pierwsze objawienia. Istnieją prawdopodobnie pewne wątpliwości co do późniejszych objawień. Ale łaska już tu działa i jest konsekwencją tamtych wydarzeń. W tym sensie wydaje mi się, że nie jest istotne, jak dalej potoczy się historia z uznaniem objawień.
Rozmawiamy kilka dni przed Mladifestem. Jest to spotkanie, które w bardzo dobry sposób pokazuje, jaki przekaz Medjugorje niesie światu. Jak ojciec ocenia to wydarzenie?
Mladifest to spontaniczne spotkanie. Często mówiłem w Ameryce: jeśli chcecie pomóc swoim młodym ludziom, tym, którzy są na rozdrożu wartości, tym, którzy są zdezorientowani światem, w którym żyją, tym, którzy nie znają Kościoła, którzy są katolikami tylko formalnie lub tradycyjnie, wyślijcie ich do Medjugorie, na Mladifest. To czas świadectw, katechezy, spotkań, modlitw, śpiewów… Dla mnie to najpiękniejsze zjawisko medjugorskie. Tu rodzą się młodzi apostołowie, świadkowie spotkań z żywym Bogiem. Tu spotykają Marię i pozostają z nią blisko do końca życia. To potężne wydarzenie. Przyjedź i zobacz!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/655854-nasz-wywiad-o-grbes-medjugorje-wielka-nadzieja-europy