Dyrektorium ogólne o katechizacji Kongregacji ds. Duchowieństwa z 1997 r. rozróżnia pomiędzy lekcją religii w szkole i katechezą. Stwierdza też, że „jest […] konieczne, by nauczanie religii w szkole jawiło się jako przedmiot, który wymaga takiej samej systematyczności i organizacji jak inne przedmioty” (nr 73).
Podobnie sprawę stawia Dyrektorium o katechizacji Papieskiej Rady ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji z 2020 r.: „Nauczanie religii katolickiej w szkole […] odróżnia się […] od katechezy, a zarazem jest wobec niej komplementarne. Tam, gdzie rozróżnienie nie jest wyraźne, istnieje zagrożenie, że utracą one swoją tożsamość” (nr 313).
Tymczasem Dyrektorium katechetyczne Kościoła katolickiego w Polsce Konferencji Episkopatu Polski z 2001 r. stawia sprawę w następujący sposób: „W warunkach polskich, biorąc pod uwagę historyczne uwarunkowania oraz utwierdzoną przez ostatnie dziesięciolecia tradycję katechetyczną, należy szkolne nauczanie religii traktować jako część katechezy, tj. jako specyficzną formę katechezy” (nr 82).
O powrocie religii/katechezy do szkół zaczęto mówić na początku lat 80-tych w kontekście przemian sierpnia 1980 r. Wówczas ks. bp Zygfryd Kowalski, biskup pomocniczy Diecezji Chełmińskiej i znakomity katechetyk, na spotkaniu z katechetami przestrzegał, że wypracowany nowy model katechezy nie sprawdzi się w warunkach szkolnych (byłem na tym spotkaniu). Mądry biskup wiedział, co mówi. Kiedyś bowiem, jeszcze po II wojnie światowej, jak mogłem się przekonać chociażby z licealnych zeszytów mojej Matki, na lekcjach religii była „twarda” wiedza z zakresu dogmatyki, etyki, historii Kościoła.
Decydentom w zakresie religii/katechezy proponuję rozważenie takiej możliwości: Może jednak w szkole pozostawić lekcje religii (ilość godzin tygodniowo, zwłaszcza w szkołach ponadpodstawowych, do ponownego rozważenia), a katechezę, rozumianą jako inicjacja w budowanie relacji z Bogiem, inicjacja w życie modlitewne, liturgiczne, sakramentalne, jako wprowadzenie w dziedzinę caritas, w różne formy społecznego zaangażowania, w kulturę, związać z parafią.
Szkolne lekcje religii natomiast powinny być czasem i miejscem zdobywania wiedzy religijnej. Wiedza ta ma charakter teoretyczny, ale ma także konsekwencje praktyczne. Jeśli człowiek ma żyć wiarą, musi wiedzieć, jaka jest wiara Kościoła. Trzeba ukazać prawdę. Przestrzegam przed kształtowaniem postaw eksperiencjalistycznych, woluntarystycznych i fideistycznych. Nauczyciel religii powinien uczniom pokazać, że życie wiarą jest czymś racjonalnym, że są racjonalne powody, aby przyjąć Boże Objawienie i wedle niego żyć. Potrzebna jest więc apologia religii. Chodzi o wskazanie na to, co nazywa się przedprożami wiary (praeambula fidei). Następnie trzeba pokazać, jak Bóg działa w świecie. Chodzi więc o dzieje zbawienia – o historię biblijną Starego i Nowego Testamentu, a także o dalsze dzieje Kościoła, aż do współczesności. Wreszcie chodzi o „wykład” Credo, o pokazanie tego, co Bóg objawił, i jak w świetle tego Objawienia ma się sprawa ludzkiego życia, i sprawa tzw. rzeczywistości ziemskich.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/655518-lekcje-religii-i-katecheza-propozycja-pewnego-rozwiazania