Z prośbą o zatrzymanie wojny na Ukrainie i o bezpieczeństwo polskich granic, na Jasnej Górze modlili się kawalerzyści z Zaręb Kościelnych. Grupa nawiązuje do tradycji 10. Pułku Ułanów Litewskich. Jest to jedyna taka Pielgrzymka konna, która przybywa do Sanktuarium.
Po tylu dniach w siodle, łzy się cisną do oczu, że jesteśmy u Mamy. Staramy się kultywować tradycje ułańskie, rycerskie, jakie kiedyś były. Kochamy konie, więc do Matki Bożej przybywamy z przyjaciółmi. Ja swoją klacz - „Simonę” przygotowuję kilka miesięcy przed pielgrzymkom, też ze względu na coraz cięższe drogi
— powiedział ułan Karol Gąsowski z Łap.
Ułan Waldemar Rostkowski podkreślił, że modlitwa w siodle jest dla niego wyjątkową formą pielgrzymowania. Opowiadał, że przed wjazdem do Matki Bożej zakładają odświętne mundury i emblematy.- Ja też mam pamiątkową szablę na której wyryte są słowa generała Czarneckiego:
Kto kraj swój kocha i Boga się boi ma szablę i konia o więcej nie stoi
— mówił z uśmiechem.
Ks. Grzegorz Sniadach, szef przemarszu, podkreślił, że pielgrzymka wymaga od nich dużo samozaparcia, wysiłku, czasu, a także musi być odpowiednio przemyślana.
Przemieszczamy się tak, jak kawaleria II Rzeczypospolitej, z meldunkami, regulaminami i Apelami. Trasa jest dostosowana do potrzeb koni, dlatego każdy odcinek musi być sprawdzony
— tłumaczył ks. Sniadach.
Kawalerzyści zaznaczyli, że przybyli do Królowej Polski prosić o bezpieczeństwo dla naszej Ojczyzny i zakończenie wojny na Ukrainie.
Błagamy, żeby ustała wojna na Ukrainie, żeby to nie zamieniło się w konflikt światowy tak, jak np. w 1939 r. kiedy cały świat stanął w ogniu. Dzisiaj nie znamy skali rażenia broni, których teraz się używa. Za dużo cierpienia i krzywd przeżył nasz naród. Jeżeli teraz wojna w tym przysłowiowym zarodku się nie zakończy i ludzie się nie zjednoczą przy Bogu to może być wielki dramat
— powiedział dowódca, st. wachmistrz ks. Andrzej Dmochowski, proboszcz parafii Zaręby Kościelne.
Przypomniał, że historia już kiedyś pokazała, że ludzie odeszli od Maryi i zapłacili największą cenę życia, dlatego Boga i Królowej Polski nie może zabraknąć w naszej Ojczyźnie. Dodał, że kawalerzyści mieszkają blisko granicy z Białorusią i słyszeli jak „ziemia drży” z prowadzonych tam manewrów.
Msza święta
Mszy św. wieńczącej pielgrzymkę konną przewodniczył na Szczycie Jasnej Góry bp Tadeusz Bronakowski, ordynariusz łomżyński. Podkreślił, że pielgrzymując do Sanktuarium ułani dają świadectwo miłości do Boga i umiłowanej Ojczyzny.
W swoim życiu pielęgnujecie takie wartości jak: patriotyzm, honor, wierność Chrystusowej Ewangelii i miłość do Kościoła. Stoicie teraz na placu, gdzie przed laty nasz naród polski ślubował Królowej Polski, że pozostanie wierny Bogu. Teraz wszystkich czeka jeszcze większa walka, o przyszłość kraju
— podkreślił w kazaniu bp Bronakowski.
W Sanktuarium grupę powitali parafianie z Zaręb Kościelnych, którzy podarowali kawalerzystom żółte słoneczniki i chleby z namalowaną podkową.
Zawsze jak wyjeżdżają z parafii prosimy ich o modlitwę, a my modlimy się przez ten cały czas za nich, żeby „zmniejszyć” ich trud
— mówiła z uśmiechem pani Elżbieta Błędowska.
Na Jasną Górę przybyło 17 ułanów na koniach i 11 w zabezpieczeniu logistycznym. Hasłem pielgrzymki był temat roku duszpasterskiego w Polsce ”Wierzę w Kościół Chrystusowy”.
mly/KAI
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/652974-pielgrzymka-kawalerzystow-przybyla-na-jasna-gore