Dr Paweł Milcarek 15 maja otrzymał nagrodę im. św. Jana Pawła II dla Rodziny, Miłości i Życia, która jest przyznawana przez francuski Instytut na rzecz Rodziny w Europie. Redaktor naczelny kwartalnika „Christianitas” został uhonorowany wyróżnieniem za francuskie wydanie książki “Z całą prostotą“ - wywiadu-rzeki przeprowadzonego z o. opatem benedyktyńskiego Opactwa Matki Bożej w Fontgombault, Dom Antoinem Forgeotem OSB. Poniżej przedstawiamy przemówienie wygłoszone przez doktora Milcarka przy okazji odbierania wspomnianej nagrody.
Eminencjo, Wielebni Ojcowie, Drodzy Bracia i Siostry w Chrystusie,
Przede wszystkim chciałbym powiedzieć, że jestem tutaj, aby reprezentować przed wami polskiego współwydawcę książki „Z całą prostotą”, Wydawnictwo Dębogóra (którego nazwa jest wymowna i przywołuje obraz góry dębów). Jesteśmy bardzo dumni, że francuskie wydanie, zrealizowane we współpracy ze stowarzyszeniem „Petrus a Stella”, z pomocą i życzliwością Ojca Opata Jeana Pateau, zostało przez Was docenione. Cieszymy się, że otrzymaliśmy tak zaszczytną nagrodę, której patronem jest papież Jan Paweł II. Dziękujemy!
Ale jestem tu także jako „przeprowadzający wywiad” z ojcem Antoine Forgeot. Czy moglibyśmy raczej powiedzieć „prowokator”? W rzeczywistości Dom Forgeot bez wahania przyjął propozycję nagrania naszych rozmów w celu opublikowania książki. Znając dobrze Opata, uznawałem pomysł przeprowadzenia wywiadu za dość zuchwały. Byłem więc bardzo zaskoczony jego natychmiastową i pozytywną reakcją. Odniosłem wrażenie, że był gotowy i chętny do dania świadectwa, a przede wszystkim - jak sądzę - chciał szczegółowo opowiedzieć, jak opactwo Fontgombault broniło swojej miłości do starego rytu i jak następnie trwało w tej miłości w nadziei na jej powrót. W czasie naszych nagrań przeżywaliśmy radość z liturgicznego pokoju odzyskanego w Kościele dzięki staraniom papieża Benedykta XVI.
Jednak ogólnie rzecz biorąc, Opat nie był zbyt rozmowny. Często uciekał za klauzurę milczenia i pokory. Słuchał uważnie - jak umiał to robić ze swoimi mnichami - moich pytań, które czasami były bardzo rozbudowane, a na koniec mówił tylko „Tak, właśnie tak!” Cóż, byłem zaszczycony jego życzliwym „tak”. Ale jednocześnie czułem, że za tym skromnym słówkiem kryje się wiele. Musiałem więc postępować jak detektyw prowadzący uparte śledztwo. Myślę, że nie zbyt uparte. Koniec końców, Opat Antoni powiedział wiele rzeczy, które nie zostały powiedziane wcześniej i udzielił wielu duchowych nauk.
Operacja ujawnienia osobowości Opata powiodła się do pewnego stopnia. Ktoś, kto go dobrze znał, powiedział mi po przeczytaniu naszych rozmów: „To ten sam Dom Forgeot, którego spotykałem kilka razy. Ale teraz widzę jego twarz lepiej. Jego oblicze otworzyło się przed moimi oczami. Teraz widzę trójwymiarowość jego wnętrza”.
Trójwymiarowość jego wnętrza. Zawsze wyczuwało się tę tajemniczą alchemię wierności, odwagi i pokory - połączenie cnót, którymi żył ojciec Antoni i które z pogodą ducha wyrażał w swoich acta et verba.
Był człowiekiem wiernym Bogu prawdziwemu i żywemu, a także człowiekiem, który wiedział, jak podejmować odważne decyzje, wyłamując się ze schematów oczekiwanych przez tych, którzy żyli Tradycją w taki sam sposób jak on. Nigdy nie widziałem go zgorzkniałego, urażonego, obrażonego, chociaż widziałem go w sytuacjach i klimatach, w których gorycz, uraza lub obraza nie byłyby zaskakujące. Nigdy nie widziałem, by kogoś oczerniał lub żalił się na słabości innych, podczas gdy wielu dobrych ludzi robi to codziennie w celu poprawy świata. Nigdy nie widziałem, by okazywał komukolwiek pogardę z powodu przywiązania do Bożej prawdy. Taka była i jest tajemnica Fontgombault, klasztoru, który Dom Forgeot ukształtował i który ukształtował jego samego. Jak prawdziwy mąż Boży był niewzruszony w skupieniu in sacris. Posiadał spokój ojca oddanego sprawowaniu urzędu vices Christi w swojej wspólnocie. Promieniował spokojem połączonym z troską o każdą ludzką potrzebę. Patrząc na niego, często myślałem o słowach jego poprzednika, Dom Edouarda Roux: „Zawsze jest łaska aktualna chwili obecnej, i ona wystarczy. Żyjcie więc z dnia na dzień, bez trosk, w zaufaniu i oddaniu, w radości posiadania Ojca, który jest w niebie, Zbawiciela, który odkupił nas za bardzo wielką cenę, Matki miłosierdzia i dobroci”.
Zrozumcie dobrze: czułem się przed nim jak ci dwaj młodzi wędrowcy, Jan i Germanus, którzy prowadzili rozmowy z ojcami pustyni, znane nam od wieków pod tytułem Collationes Patrum Jana Kasjana. Ja również byłem uczniem, który prosił: „Abba, daj nam słowo”. Zredagowaliśmy razem dość obszerną książkę, to prawda. Myślę jednak, że gdzieś pod zawartymi tam cennymi odpowiedziami, Dom Forgeot pozostaje dla nas ojcem - abba - który wolał kilka krótkich apoftegmatów od ogromnych gmachów zbudowanych z ludzkich słów.
Owszem, udzielał wykładów i wywiadów. Pisał artykuły. Podobnie jak jego poprzednik Dom Jean Roy, opat Antoni był często obecny poza klauzurą - aby przemawiać. Korzystano z tego, tak jak ryby korzystają z chleba rzuconego na wodę jeziora. Z radością przyjmował duchownych i świeckich, którzy przychodzili szukać u niego wsparcia. Uwielbiał pomagać młodym ludziom w odnalezieniu ich duchowej ścieżki. Był szczególnie zachwycony młodymi rodzinami, kiedy małe dzieci przyprowadzane przez rodziców wspinały się na jego kolana i bawiły się jego krzyżem pektoralnym…
Pewnego dnia przyjął parę, która chciała zostać oblatami w opactwie, ale mieszkała dwa tysiące kilometrów od Fontgombault. Powiedzieli z młodzieńczym entuzjazmem, jeszcze nie oczyszczonym: „Od dawna szukamy naszego duchowego domu, a w nim doktryny jak ta Tomasza z Akwinu, życia wewnętrznego - jak ta u św. Teresy, a reguły życia rodzinnego - jak ta św. Benedykta”. A Opat powiedział im: „Oni wszyscy są tutaj, przybyliście do domu”. Od tego dnia przez dziesięciolecia pozostawał wierny pełnieniu swojego duchowego ojcostwa w mnóstwie wydarzeń, czasem nieistotnych, czasem poważnych i bolesnych, które są częścią ludzkiego życia.
Kilka lat później polski chłopiec o imieniu Antoni odrabiał pracę domową. Zadanie polegało na napisaniu listu do zagranicznego przyjaciela. Mały Antoś spontanicznie wybrał Ojca Opata Antoniego - i w liście pokolorowanym szkolnymi kredkami zadał serię pytań: Ojcze Opacie, jak się masz? Czy wszystko idzie dobrze w Opactwie Fontgombault? Kto obecnie rządzi w Twoim kraju?
List ten długo czekał na wysłanie. Po przetłumaczeniu i wysłaniu jako zabawnej rodzinnej anegdoty, otrzymał bardzo poważną odpowiedź. Zacytuję tylko odpowiedź opata na ostatnie pytanie małego Antoniego:
Obecnie nasz biedny kraj jest w rękach wrogów Boga i Kościoła; robią wszystko, co w ich mocy, aby zrujnować to, co jeszcze pozostało z naszej chrześcijańskiej cywilizacji, ale ufamy, że Najświętsza Dziewica nie pozwoli im na to; jest Królową Francji, a także Polski, i jest silna jak armia ustawiona w bitwie! Trzeba modlić się za chrześcijan, aby byli wierni i gorliwsi, i za grzeszników, aby się nawrócili.
Tak, był, że tak powiem, dzielnym i pokojowym obrońcą chrześcijaństwa, poruszonym zazdrosną miłością do społecznej królewskości naszego Pana Jezusa Chrystusa i do praw chroniących życie. W tym zapale pozostawał jednak zawsze wierny szczęśliwym granicom, jakie Reguła benedyktyńska wyznacza nauczaniu opata. Kiedy pewnego razu wyraziłem uznanie dla jego homilii, odpowiedział po prostu: „Ja tylko cytowałem Papieża”. Dokładniej mówiąc, cytował dwóch: Piusa XII i Jana Pawła II. Ta homilia była przykładem hermeneutyki ciągłości praktykowanej na długo avant la lettre.
Dom Forgeot wyznawał i praktykował w pełni katolicką religię, fides catholica, szanując jej całość z prawdy i miłości, nie zaniedbując niczego co prowadziłoby do wykreowania czegoś częściowego - i stronniczego. „Powinniśmy być integrystami w wierze i postępowcami w miłości” - to motto usłyszane od arcybiskupa Chidimbo, które opat Antoni uczynił swoim własnym.
Opat dawał więc z siebie bardzo wiele. Ale - jak napisał w przedmowie Dom Pateau - niewiele się zwierzał. Pozostał bardzo dyskretny nawet wobec swojej ukochanej rodziny Opactwa (to właśnie do niej zwrócił się w dniu swojej benedykcji opackiej w 1977 r. tak czułymi słowami świętego Pawła: gaudium meum et corona mea - moja radości i moja korono).
Mam nadzieję, że nie będę niedyskretny, jeśli podzielę się z wami wyznaniem starego mnicha z Fontgombault, który powiedział mi: „Teraz widzę, jak dyskretny był on przed nami w sprawach, które należały tylko do niego”.
Stary Opat, który zwraca się do nas z całą prostotą, był i pozostaje w pewien sposób nieuchwytny. Aby go zrozumieć, nie wystarczy kilka fioretti - małych historii z jego życia. Powinniśmy raczej przeczytać stronę z Gerontikonu, gdzie pewien abba, chcący zobaczyć „wszystkich ojców”, zauważa, że Święty Ojciec Antoni jest nieobecny na zgromadzeniu. Powiedziano mu: „Nie ma go tutaj, ponieważ jest ze swoim Bogiem”.
Tak bliski nam, jak nieuchwytny, Opat Antoni pozostawił jednak wiele śladów swoich duchowych upodobań: słowa ukochane przez jego serce, które mogą być drogowskazami na przyszłość.
Wyciągam z brewiarza małą kartkę, którą Dom Forgeot, już emeritus, podarował mi po swojej podróży na Węgry. Są to fragmenty dziennika młodej węgierskiej zakonnicy, Moniki Timar, która w 1962 roku ofiarowała swoje życie Bogu za uwolnienie swoich sióstr więzionych przez komunistów (nawiasem mówiąc, siostry te zostały uwolnione kilka miesięcy po jej śmierci). Czytam dziś słowa tej młodej kobiety i myślę, że to nie przypadek, że stary mnich tak bardzo je polubił, jako prawdziwy uczeń Ksieni Cécile Bruyère i Dom Delatte’a oraz jako wytrwały czytelnik Dzienniczka św. Faustyny Kowalskiej. Dlatego przeczytam je wam jako, być może, ipsissima verba jego modlącej się duszy:
Panie, ofiaruję się jak kwiaty rozsiewające swe wonie w letni wieczór. W ciszy, po prostu, naturalnie. Nikt nie może tego zauważyć, nawet ja. Bo to, co „zauważają”, nie istnieje. To tylko szklany blask mojej próżności, mojego zadowolenia, mojej pychy. Nie chcę niczego… ani modlić się, ani pracować, ani milczeć, ani mówić - chcę tylko, z podatną duszą, wślizgnąć się jako narzędzie w Twoją dłoń.
Dr Paweł Milcarek
tkwl/christianitas.org
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/648172-dr-milcarek-otrzymal-nagrode-instytut-na-rzecz-rodziny