Ekke Overbeek od lat plącze się wokół tematów związanych z pedofilią w Kościele, a jego obsesją jest wmówienie opinii publicznej, że problem ten jest w Polsce przeogromny. To on wylansował oszusta jako ofiarę „księdza-pedofila” i zainspirował Marka Lisińskiego do założenia fundacji. Przy czym wiarygodność tych opowieści okazała się dla niego zupełnie drugorzędna. Dokładnie tak samo, jak wiarygodność zeznań degeneratów i agentów SB, oskarżających kard. Sapiehę i św. Jana Pawła II, na których oparł swoją kolejną książkę. Z wielką pasją atakuje też rząd PiS, a o Polakach twierdzi pogardliwie, że „większość tak naprawdę ma pochodzenie chłopskie i de facto niewolnicze”. Nie dziwi więc, że w liberalno-lewicowych mediach robi zawrotną karierę, choć próżno szukać w jego publikacjach wartości dokumentalnej i historycznej. Intensywna działalność Overbeeka trwa od ponad dekady i dziś widać już jasno, że jest elementem większej operacji.
Kłamliwe świadectwo miało pogrążyć polski Kościół
Przypadek Marka Lisińskiego miał spektakularnie zmiażdżyć polski Kościół, otworzyć ścieżkę do wypłacania odszkodowań przez kurię za indywidualne winy księży i przekonać opinię publiczną do tego, że Kościół katolicki jest instytucją skrajnie skompromitowaną, a przypadków pedofilii wprost nie sposób zliczyć. Włożono w to wiele wysiłku, sprawę Lisińskiego opisywano w światowych mediach, biskup płocki zawiesił oskarżonego księdza, nie czekając na jakiekolwiek rozstrzygnięcia prawne, Joanna Scheuring-Wielgus zawiozła Lisińskiego do Watykanu i przedstawiła papieżowi jako człowieka wykorzystanego w dzieciństwie przez księdza-pedofila. Papież Franciszek ucałował jego ręce w geście przeproszenia za popełnione winy.
Przez lata wrzało, a historia Lisińskiego ciągnęła za sobą kolejne. Lisińskie założył fundację, do czego zainspirował go właśnie holenderski dziennikarz.
Jestem ofiarą księdza-pedofila. Na swojej drodze spotkałem takich samych ludzi jak ja: skrzywdzonych, molestowanych i gwałconych przez osoby duchowne lub najbliższych. Nasze spotkania zaowocowały pomysłem powołania fundacji. Iskrę rozpalił we mnie Ekke Overbeek, holenderski dziennikarz, autor książki „Lękajcie się. Ofiary pedofilii w polskim kościele mówią”. Wtedy byłem pewien, że osób takich jak ja jest garstka. Dzięki fundacji zobaczyłem, jak bardzo się mylę. Skala jest ogromna
— opowiadał w jednym z wywiadów. Overbeek także przyznawał, że namawiał Lisińskiego do założenia fundacji. Najpierw nagrał z nim rozmowę przed kamerą, później opisał jego historię w swojej książce.
Na mnie robił wrażenie człowieka pokiereszowanego. Myślałem sobie: wrak człowieka. Nie jestem psychologiem, ale takie na mnie robił wrażenie. Tak po ludzku
— mówił Holender w wywiadzie udzielonym w czerwcu 2019 roku, gdy już pojawiały się liczne wątpliwości wobec prawdomówności Lisińskiego. Zapytany wprost, co byłoby, gdyby okazało się, że kłamał, odpowiada:
Dla ofiar to byłby cios. Dla fundacji też. Dla książki już nie. Ona spełniła swoją rolę. Zależało mi, żeby pokazać że problem pedofilii istnieje również w Polsce. Dziś mało kto w to wątpi. I to jest ogromna zmiana. Przypadek jednego człowieka tego nie zmieni.
Właśnie tyle znaczy dla Overbeeka prawda! Nawet nie kryje, że jego celem jest samo oskarżenie polskiego Kościoła o pedofilię, wrzucenie tematu do debaty publicznej, rozbuchanie atmosfery nieufności i zdrady, zmiana myślenia. To, że mogłoby się to rozegrać na podstawie kłamstwa jest dla niego nieistotne! Już w 2016 roku narzekał, że w Polsce jest bardzo trudno namówić ludzi, żeby się ujawnić, że społeczeństwo jest katolickie, a pozycja Kościoła silna. Dołożył więc wszelkich starań, by tę pozycję zniszczyć.
Co się okazało? Marek Lisiński jest oszustem. Nigdy nie był molestowany przez księdza, jego fundacja walcząca z pedofilią w Kościele zbudowana została na kłamstwie, a polityczna nagonka wobec duchownych została oparta na fikcji. W grudniu 2021 roku Sąd Apelacyjny w Łodzi wydał jednoznaczny wyrok o niewinności ks. Zdzisława Witkowskiego. Księdza, który przypłacił ten eksperyment Overbeeka utratą dobrego imienia oraz tego, co dla kapłana najistotniejsze: odsunięciem od sprawowania posługi kapłańskiej. Taka była decyzja biskupów płockich, którzy kłamliwą wersję Lisińskiego uznali za prawdę i ukarali księdza 3-letnim zakazem. Trudno nie zadać sobie pytania, ilu niewinnie oskarżonych księży cierpi z powodu pochopnie nałożonych kar?**
WIĘCEJ o sprawie Lisińskiego: Marzena Nykiel: Lisiński kłamał! Nie był molestowany przez księdza. Co na to płocka kuria? Czy biskupi zaczną chronić niewinnie oskarżonych kapłanów?
Kłamstwem w Świętego
Pierwsza książka Overbeeka już w 2013 roku nie wytrzymała zderzenia z rzeczową argumentacją. Ówczesny rzecznik konferencji Episkopatu Polski, ks. Józef Kloch, podkreślał, że jest „dziurawa jak ser szwajcarski” i utkana manipulacjami. Po czasie zweryfikowało ją życie i wyroki sądowe. To jednak nie pomogło, nie nauczyło autora ostrożności i rzetelności. Dekadę później wydał kolejną książkę „Maxima Culpa. Jan Paweł II wiedział”, którą uderza w największy autorytet polskiego kościoła. Eksperci nie zostawili na tym „dziele” suchej nitki, dowodząc Overbeek dokonuje „intelektualnego nadużycia”.
W mojej ocenie, autor „Maxima culpa”, analizując kwestię rzekomego wykorzystywania seksualnego duchownych i kleryków przez arcybiskupa krakowskiego kard. Adama Sapiehę, nie spełnił podstawowych wymogów rzetelnego przekazu historycznego
— mówi dr hab. Paweł Skibiński, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, analizując wątek kard. Sapiehy.
„Autor nie podejmuje próby zmierzenia się ze źródłem, jakim są dokumenty dawnej bezpieki, a odnotowuje tylko te zapiski, które sprzyjają dowodzeniu pewnych tez”
— ocenił dr Marek Lasota podczas konferencji prasowej pt. „Znawcy życia i dorobku Jana Pawła II odpowiedzą na zarzuty pojawiające się w przestrzeni publicznej”. Opieranie się na dokumentach Służby Bezpieczeństwa sporządzonych w oparciu o zeznania zdegenerowanych, uwikłanych życiowo donosicieli, jest świadectwem nierzetelności. Nawet SB-cja nie uznała tych zeznań za wiarygodne.
Wściekły atak na PiS
Nie brakuje w publicystyce Overbeeka mocnych ocen politycznych i ostrej krytyki polskiego rządu. W grudniu 2021 w rozmowie z TVN24 stwierdził, że Frans Timmermans i Mark Rutte wcale nie uwzięli się na Polskę, lecz czynią nam naganę z czystej troski i dla naszego dobra, a na pytanie o blokadę wypłaty należnych Polsce funduszy unijnych odpowiedział krótko: „za głupotę się płaci”. Jego zdaniem Jarosław Kaczyński „upolitycznił sądownictwo” i „już wcześniej izolował Polskę w Unii Europejskiej”. Poza tym, twierdzi, że Zachód miał wobec nas wielkie nadzieje, lecz „nagle ta Polska, która długo była uważana za wzór do naśladowania, zeszła z prodemokratycznego kursu i obrała drogę do autorytaryzmu”.
Afer jest tak dużo, że tego rządu - w normalnej rzeczywistości - już dawno by nie było, a dalej jest liderem sondaży. Tym, co blokuje Polskę przed całkowitą putinizacją, jest Unia Europejska. Bez niej nie byłoby pewnie już żadnych hamulców
— twierdzi, dodając że „Kaczyński podzielił społeczeństwo”, zlikwidował opinię publiczną, stworzył własne „media tożsamościowe, które nie trzymają się zasad dziennikarskich”. Overbeek bawi się też w psychoanalizę narodu, snując wizję Polski, jako człowieka, który miał trudne dzieciństwo:
Jest coś jeszcze: pańszczyzna. To musiało odbić się na narodowej psychice; te setki lat wyzyskiwania, nieludzkiego traktowania. Ja wiem, że tu dominuje narracja postszlachecka, ale prawda jest taka, że zdecydowana większość ma korzenie chłopskie, czyli de facto niewolnicze.
Potwierdza się obserwacja, że wystarczy szydzić z Polski, ujadać na PiS i atakować Kościół, by zrobić karierę w liberalno-lewicowych mediach.
W co gra Overbeek?
Nawet pobieżna kwerenda działalności Overbeeka pokazuje, że człowiek powołujący się na dążenie do prawdy, z prawdą rozmija się nagminnie. Jego analizy są naciągane, deformują prawdę historyczną, a ich celem jest raczej manipulacja niż informacja. Argumenty, które budują jego przekaz są często fałszywe, a źródła wypaczone. Nawet dziennikarz Wirtualnej Polski stwierdził, że „gdyby tak pisał teksty jak autor książki swobodnie wyciąga wnioski, dawno byłby wielokrotnie skazany za zniesławienia”.
Zsynchronizowana akcja trwa od lat. W parze idą książki Overbeeka, reportaże TVN, działania antyklerykalnych aktywistów. Z pewnością niektórym wydawało się, że opinia publiczna została już wystarczająco urobiona, by przyjąć śmiertelny dla Kościoła cios, uderzający w największy autorytet. Odarcie św. Jana Pawła II z godności, zniszczenie dobrego imienia kard. Sapiehy miało być kulminacją i początkiem wdrażania planu „świeckiego państwa”. Nie udało się. Kłamstwo użyte do tej operacji, padło pod naporem prawdy. Opinia publiczna nie uległa manipulacji, a Polacy zjednoczyli się na nowo. Co więcej, zaczęto rozmawiać o dziedzictwie Papieża, wyjaśniać zarzuty, powstało szereg publikacji, analiz i debat odpowiadających na wiele kluczowych pytań.
Za kilka dni 18. rocznica odejścia Ojca Świętego. Już dziś wiadomo, że będzie to dzień wyjątkowy. Czas na nowo odpowiedzieć na wezwanie św. Jana Pawła II z 1979 roku: „Zanim stąd odejdę, proszę was, abyście całe to duchowe dziedzictwo, któremu na imię «Polska», raz jeszcze przyjęli z wiarą, nadzieją i miłością - taką, jaką zaszczepia w nas Chrystus na chrzcie świętym, abyście nigdy nie zwątpili i nie znużyli się, i nie zniechęcili, abyście nie podcinali sami tych korzeni, z których wyrastamy”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/639598-wylansowal-klamce-niszczy-sw-jpii-czego-chce-od-polski