Z normami głoszonymi przez Jana Pawła II nie sposób polemizować. Łatwiej już zdyskredytować ich autora, udowadniać, że jest niewiarygodny. I z tym mamy do czynienia wobec Jana Pawła II poprzez nasilające się insynuacje i ataki bez żadnej mocy dowodowej - mówi w rozmowie z wPolityce.pl na temat kolejnych produkcji TVN ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr.
wPolityce.pl: O czym warto pamiętać oglądając produkcje TVN mające na celu zdemaskowanie kard. Karola Wojtyły, później papieża Jana Pawła II, jako tego, który rzekomo zamiast chronić ofiary przypadków pedofilii w Kościele, chronił sprawców?
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr:To, co mnie w tych filmach zastanawia i uderza, to dwie sprawy. Pierwsza, że opowiadana historia ewentualnie dotyczy w sposób domniemany kard. Karola Wojtyły do 1978 roku. Jeśli jakieś wydarzenia miałyby obciążać jego posługę – zostały przypomniane po ponad 45 latach. Dlatego trzeba zakładać, że jest to bardzo mało wiarygodne. Rodzą się pytania: dlaczego z takim poślizgiem? Jaki charakter mają te świadectwa z prawie półwiecza?
Jest to tym bardziej zastanawiające, że fałszywe oskarżenia, które padały w słynnej sprawie kard. George’a Pella, były formułowane niemal na bieżąco. W dobie, kiedy różne zdarzenia są, a przynajmniej mogłyby być bardzo dobrze dokumentowane, doszło do przyjęcia czyichś kłamstw, aresztowania i nawet skazania. Dlaczego zatem – choćby z całkiem racjonalnego punktu widzenia – mam dawać wiarę pogłoskom podawanym po kilkudziesięciu latach od rzekomych, nieudokumentowanych wydarzeń?
Jaka jest więc metoda dowodzenia TVN-u?
Pamiętam wywiad na jednym z internetowych portali z autorem serii „Bielmo” Marcinem Gutowskim z TVN, w którym mówił on, że: „kard. Wojtyła skierował księdza …. do Austrii, a musiał wiedzieć o jego nadużyciach seksualnych”, oraz że „…nie sposób sobie wyobrazić, żeby nie wiedział”. Warto zapytać: a skąd to wiadomo, że „musiał wiedzieć”? I czy fakty ustala się na podstawie miary własnej wyobraźni?
W ten sposób, na podstawie hipotezy, żeby nie powiedzieć insynuacji autora tworzy się „fakty”. Gdyby rzeczywiście kard. Wojtyła miał taką wiedzę i byłaby ona udokumentowana, to stwierdzenie powinno być sformułowane zupełnie inaczej. Dlatego mam bardzo poważne wątpliwości co do rangi materiału dowodowego przedstawianego przez TVN.
Warto dodać, że są to materiały oparte w przeważającym stopniu na teczkach agentów UB udostępnionych przez IPN, którzy często musieli się wykazać w swojej pracy.
Tak. I to tym ważnym elemencie nie można zapominać. W temacie słynnego raportu na temat kard. McCarricka – osoby, które ten raport analizowały, podkreślały, że jeżeli Jan Paweł II miał pewną wstrzemięźliwość w stosunku do takich oskarżeń, było to spowodowane jego doświadczeniami z okresu polskiego, kiedy wielokroć takie akty oskarżeń były fabrykowane w celu zdyskredytowania duchownych w Polsce. Bardzo podobne akty, choć niedotyczące pedofilii, były formułowane w PRL-u w celu zdyskredytowania bł. ks. Popiełuszki. I podobnie chciano pod koniec pontyfikatu dyskredytować samego Jana Pawła II przywołując sfabrykowane materiały z czasów, gdy był w Krakowie duszpasterzem akademickim. Miał więc papież prawo do pewnej ostrożności w stosunku do docierających do niego poważnych oskarżeń wobec biskupów.
Skąd obecna eskalacja szkalowania Kościoła i jego pasterzy?
Przede wszystkim żyjemy w czasach ogromnego chaosu. Z kolei nauczanie Jana Pawła jest absolutnie wyjątkowe, klarowne i pomocne, by z tego chaosu wyjść. Dotyczą one m.in. świętości ludzkiego życia, godności i nierozerwalności małżeństwa, wartości ludzkiej pracy, zagadnień społecznych, politycznych itp. Przypomnijmy choćby słowa, że demokracja oderwana od wartości zmienia się w jawny lub ukryty totalitaryzm.
To są słowa zdecydowanie płynące pod prąd współczesnej inżynierii społecznej. Z normami głoszonymi przez Jana Pawła II nie sposób polemizować. Łatwiej już zdyskredytować ich autora, udowadniać, że jest niewiarygodny. I z tym mamy do czynienia poprzez nasilające się insynuacje i ataki bez żadnej mocy dowodowej. To jest w moim przekonaniu - tym bardziej, że Jan Paweł I nie może nijak się dziś bronić – działanie absolutnie perfidne i podłe.
Warto insynuacji wobec Jana Pawła II używać w walce politycznej przed jesiennymi wyborami, z czym mamy właśnie do czynienia ze strony Michała Kobosko z Polski 2050?
Mówiąc bardziej ogólnie: obóz rządzący jest w sposób zasadny lub bezzasadny, ale bardzo mocno kojarzony z Kościołem katolickim w Polsce. Dyskredytacja papieża prowadzi więc do dyskredytacji Kościoła, a dyskredytacja Kościoła – do dyskredytacji obozu rządzącego.
Z kolei kwestie szczegółowe dotyczą norm szczegółowych. Rozbijając nauczanie papieskie, dewastując je można na nowo podjąć kampanię dotycząca legalizacji aborcji, związków jednopłciowych i tego typu działań, które zawsze są atrakcyjnym paliwem w kampaniach wyborczych.
Rozmawiał Radosław Molenda
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/637258-wywiad-ks-bortkiewicz-nie-oskarza-sie-wg-miary-wyobrazni