Biskup koszalińsko-kołobrzeski Edward Dajczak złożył rezygnację z powodu depresji i zmagania z tą chorobą.
W wywiadzie zrealizowanym dla diecezjalnej telewizji internetowej Dobre Media, hierarcha otwarcie mówił o walce z chorobą, która go zaatakowała po zakażeniu wirusem COVID.
Niezwykle ważna deklaracja
Próbuję to jakoś opanować, również przy pomocy leków, ale idzie to z trudem. Sprawa dotyczy stanów lękowych, które na szczęście minęły, natomiast nie minęły ataki depresji. Bywają one nieraz na tyle mocne, że powodują wycofywanie się, chęć ukrycia się. Człowiek chciałby po prostu zasnąć i nie czuć rzeczywistości. Ci, którzy doświadczają depresji, wiedzą, o czym mówię
— wyjaśniał Dajczak. Przyznał, że z powodu jego choroby diecezja, którą kieruje może ucierpieć i uznał, że lepiej ustąpić z funkcji jej pasterza.
Jego otwartość w przyznaniu się do walki z depresją, nazywaną „plagą współczesności”, która utrudnia dzisiaj życie wielu ludziom, jest niezwykle ważna. Oprócz tego, że jego oświadczenie przyczyni się do uświadomienia nam konsekwencji pocovidowych, o których wciąż niewiele wiemy, jest ono również ważne z powodów, które możemy określić jako duchowe.
W Kościele, mowa o depresji jest często naznaczona pewnym fideizmem. Chodzi o sposób myślenia uznający, że depresja jest wyłącznie wynikiem niewystarczająco intensywnego życia duchowego.
Cysters Jan Strumiłowski w swojej znakomitej książce „Zachwiana hierarchia” (Esprit, 2022) pisze o niebezpieczeństwach „psychologizacji religii”. Chodzi o zjawisko, w którym kryteria dobrostanu psychicznego (szczęście, poczucie harmonii i spokoju) stają się jedyną miarą życia duchowego. Strumiłowski ostrzega, że taki sposób myślenia instrumentalizuje nasz obraz Boga i sprowadza religię chrześcijańską do rodzaju doktryny „self-help”.
Zjawisko to ma też swoją drugą stronę. Mianowice, jest też dużo duszpasterzy, którzy lekceważą sferę psychiczną.
I kiedy ktoś naprawdę cierpi psychiczne, chociażby z powodu głębokiej depresji, kapłani owi, zamiast uznać kompetencje psychiatrów…bagatelizują chorobę i twierdzą, że rozwiązaniem problemu będzie pomodlenie się nad daną osobą
— -pisze Strumiłowski.
Szeroki problem
Znam wiele osób, które cierpią na depresję, z łagodniejszymi lub cięższymi objawami. Są wśród nich intelektualiści, robotnicy, lekarze, księża… Większość z nich prowadzi intensywne życie duchowe.
Część z nich bierze antydepresanty, a ich decyzja o podjęciu terapii nie była łatwa. Została podjęta po głębokim namyśle i modlitwie.
Żyjemy w czasach, w których depresja staje się naprawdę poważnym problemem w naszym społeczeństwie. Jeśli chcemy go przezwyciężyć, musimy o nim rozmawiać, nie bagatelizować i zamiatać pod dywan. W kontekście wiary katolickiej również musimy uznać ten problem i odpowiednio z nim walczyć.
Z tego powodu oświadczenie biskupa Dajczaka jest ważne i pożyteczne. Biskup, który, jak dobrze wiedzą ci, którzy śledzą wydarzenia w Kościele, w swoich działaniach zawsze silnie kierował się natchnieniami Ducha Świętego, znów zrobił krok niemal proroczy. Podziękujmy mu za to.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/633001-chrzescijanie-i-depresja