Odpowiedź Jana Pawła II na przestępstwa pedofilii wśród księży była zdecydowana, biorąc pod uwagę czasy, w których żył – powiedział PAP redaktor naczelny Tygodnika „Idziemy”. Zaznaczył, że Jan Paweł II podejmował decyzje zgodne z wiedzą dostępną w czasie jego pontyfikatu.
„Zmasowany atak na św. Jana Pawła II”
Według ks. Zielińskiego od pewnego czasu jesteśmy świadkami „zmasowanego ataku na św. Jana Pawła II”.
To jest atak nie tylko na jego osobę, ale również na cały proces kanonizacyjny, który jest firmowany autorytetem Ojca Świętego
— ocenił.
Zdaniem redaktora naczelnego tygodnika „Idziemy” powodem ataku na św. Jana Pawła II jest m.in. próba zakwestionowania jego historycznej roli w przeciwstawieniu się ideologii marksistowskiej, w obaleniu komunizmu i tego wszystkiego, co dzięki niemu dokonało się w Europie Środkowo-Wschodniej.
Jest to również próba unieważnienia całego nauczania moralnego, które Jan Paweł II głosił – począwszy od książki +Miłość i odpowiedzialność+, którą napisał jeszcze jako bp Karol Wojtyła, poprzez jego wkład w encyklikę papieża Pawła VI +Humanae vitae+, aż po nauczanie dotyczące teologii ciała, etyki małżeńskiej, seksualnej i rodzinnej, które miało stanowić pewnego rodzaju szczepionkę dla świata przeciwko rozmywaniu tożsamości płciowej i całej dyktaturze relatywizmu, z którą mamy obecnie do czynienia
— stwierdził.
Zastrzegł, że ci którzy nie potrafią dyskutować merytorycznie z tym, czego nauczał Jan Paweł II, próbują go „obrzucić błotem rozmaitych oskarżeń”.
„Odpowiedź Jana Pawła II na te przestępstwa była zdecydowana”
Ks. Zieliński podkreślił, że jednym z głównych zarzutów jest to, że kard. Wojtyła i potem Jana Paweł II nie reagował właściwie na przestępstwa pedofilii popełniane przez duchownych.
Odpowiedź Jana Pawła II na te przestępstwa była zdecydowana, biorąc pod uwagę czasy, w których żył
— ocenił.
Duchowny zastrzegł, że w początkach pontyfikatu Jana Pawła II stan wiedzy o zjawisku pedofilii był zupełnie inny niż obecnie.
Po pierwsze, powszechna wówczas była wiara, także wśród psychologów i psychiatrów, że sprawca tego typu przestępstw, który podda się terapii, już do nich nie powróci. To się okazało nieprawdą i było tragiczne w skutkach. Jeszcze we wrześniu 2008 r. ówczesny premier RP Donald Tusk zapowiadał przymusową „chemiczną kastrację” pedofilów, jako radykalne rozwiązanie. Jak wiadomo, nic z tego nie wyszło. Co więcej, samo przestępstwo pedofilii było w prawie karnym nie do końca skodyfikowane, co umożliwiało jeszcze do 2009 r. oficjalne propagowanie tzw. +dobrej pedofilii+
— powiedział ks. Zieliński.
Przypomniał, że w okresie pontyfikatu Jana Pawła II skala przestępstw seksualnych wobec dzieci w Kościele nie była powszechnie znana. Zaznaczył, że początkowo wydawało się, że problem wykorzystywania seksualnego małoletnich przez duchownych dotyczy głównie krajów anglosaskich.
Jeśli chodzi o Polskę prawda o skali tego zjawiska zaczęła wychodzić na jaw dopiero po roku 2000. W okresie PRL, kiedy służby bezpieczeństwa odkrywały, że jakiś duchowny wykorzystał dziecko, czasem nie wytaczali takiemu księdzu procesu, ale wykorzystywali tę wiedzę po to, by go szantażować i uczynić z niego tajnego współpracownika. Na kogo bezpieka miała tzw. haka, tego chroniła jako swojego
— zastrzegł.
Dodał, że także same ofiary dopiero niedawno zaczęły otwarcie mówić o tym, co je spotkało.
Lata 70., 80. i 90. to były czasy, kiedy o sprawach dotyczących seksualności nie mówiło się tak otwarcie. To był wciąż temat tabu. Z tego powodu ofiary najczęściej milczały. W tej kwestii wiele się zmieniło dopiero w ostatnim czasie i to nie tylko w Kościele. Przypomnijmy, że także ruch Me Too, którego celem było nagłośnienie przypadków molestowania kobiet, powstał dopiero w roku 2017
— stwierdził.
Przypomniał, że w latach 70. i 80. XX wieku zjawisko pedofilii było akceptowane wśród części elit kulturalnych i politycznych.
Funkcjonowały wówczas całe grupy i partie polityczne, które starały się doprowadzić do legalizacji pedofilii. W odróżnieniu od tych grup stanowisko Jana Pawła II było bardzo radykalne. Widać to chociażby w przemówieniu Jana Pawła II do kardynałów ze Stanów Zjednoczonych, wygłoszonym w 2002 r., kiedy papież zorientował się, jaka jest skala tego zjawiska
— zastrzegł.
Zdaniem ks. Zielińskiego Jan Paweł II dążył „nie tylko do tego, żeby karać tych, którzy się tych przestępstw dopuścili, ale także bardzo mocno zabiegał o to, żeby powstawały procedury kościelne, które uniemożliwią przyjmowanie do seminariów duchownych ludzi ze zwichniętą seksualnością”.
Redaktor naczelny tygodnika „Idziemy” odniósł się także do zarzutów, że proces kanonizacyjny św. Jana Pawła II nie został przeprowadzony z należytą starannością i można go zakwestionować.
Do tych zarzutów wielokrotnie odnosił się już postulator procesu beatyfikacyjnego ks. Sławomir Oder. Z drugiej strony nie możemy zapominać, że ogłoszenie świętości danej osoby nie oznacza nieomylności we wszystkich wypowiedziach i decyzjach, które dana osoba podjęła za życia. Oznacza po prostu szczególną relację z Chrystusem
— wyjaśnił.
Jednocześnie zastrzegł, że gdyby ktoś udowodnił Janowi Pawłowi II złą wolę, zakłamanie czy świadome tuszowanie pedofilii, to byłaby przeszkoda do kanonizacji.
Natomiast fakt, że Jan Paweł II podejmował decyzje w taki a nie inny sposób, zgodnie z wiedzą, którą posiadał na danym etapie, nie jest taką przeszkodą. To tak jakby komuś, kto został kanonizowany w średniowieczu, robić zarzut z tego, że wierzył, iż to Słońce kręci się wokół Ziemi, a nie odwrotnie
— mówił.
Według ks. Zielińskiego oczywiste jest, że niektóre decyzje podjęte przez Jana Pawła II wynikały właśnie z niewiedzy.
Jako przykład można podać nominowanie kard. Theodora McCarricka na metropolitę Waszyngtonu. Ten człowiek (wydalony ze stanu duchownego w 2019 r. po tym, jak Watykan uznał go za winnego molestowania dzieci i dorosłych – PAP), był tak przebiegłym manipulatorem, że wprowadził w błąd co do swojej osoby nie tylko Jana Pawła II, ale nawet prezydentów USA, którzy powierzali mu ważne misje międzynarodowe, a mieli przecież do dyspozycji najlepsze na świecie służby wywiadowcze
— stwierdził.
Duchowny przyznał, że najprawdopodobniej część otoczenia papieża nie przekazywało mu istotnych informacji.
Być może były to działania w dobrej wierze po to, by ująć Ojcu Świętemu kłopotów i zmartwień
— ocenił.
Sam słyszałem od jednego z biskupów, że kiedy udał się na audiencję do Jana Pawła II tuż przed wejściem do gabinetów papieskich usłyszał, że Ojciec Święty jest już tak zmęczony, że lepiej nie mówić mu już o trudnych sprawach
— dodał ks. Zieliński.
Zaznaczył, że być może w samym Watykanie funkcjonowała jakaś „druga strona”, która starała się „kryć, umniejszać czy bagatelizować zjawisko pedofilii wśród duchownych”.
Ja wiem z pewnego źródła, że Jan Paweł II już na przełomie roku 2002 i 2003 polecił wypracowanie instrukcji dotyczącej kryteriów rozeznawania powołania w przypadku osób mających problemy ze swoją seksualnością. Przygotowanie tej instrukcji spotkało się z bardzo długo trwającym włoskim strajkiem. Niektórzy wprost mówili: +Po co to ruszać? Niech zostanie jak jest+. Ostatecznie instrukcję tę podpisał dopiero papież Benedykt XVI, Jan Paweł II już tego nie doczekał
— ujawnił.
Przypomniał, że o swego rodzaju mafii, dla której nie może być miejsca w Kościele, mówił również papież Franciszek.
Czasem ludzie powiązani ze sobą różnego rodzaju interesami, może także słabościami, potrafią być dużą przeszkodą i opóźniać zapadanie pewnych ważnych decyzji
— przyznał.
Zdaniem ks. Zielińskiego w Polsce dyskusja o postaci Jana Pawła II jest potrzebna po to, by papież „przestał być postacią z mitów”.
Chodzi o to, żeby mówić prawdę o Janie Pawle II, żeby był postacią z krwi i kości. Nie twórzmy o nim legend, nie twórzmy mitów. Nie może być tak, że w każdej parafii w Polsce są relikwie Jana Pawła II – których nota bene on sam sobie nie życzył – natomiast właściwie nigdzie nie czyta się jego encyklik i nie wraca się do jego myśli
— zastrzegł.
kk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/631652-ks-zielinski-zmasowany-atak-na-sw-jana-pawla-ii