Nazajutrz po pogrzebie Benedykta XVI Franciszek ogłosił konstytucję apostolską „In ecclesiarum communione”. Jest ona poświęcona wikariatowi generalnemu Rzymu, czyli instytucji zarządzającej bezpośrednio diecezją rzymską (odpowiednik kurii diecezjalnej), której biskupem pozostaje sam papież. Funkcjonowanie tej struktury kościelnej regulowała do tej pory konstytucja apostolska „Ecclesia in Urbe” Jana Pawła II z 1998 roku.
Przez całe stulecia w Wiecznym Mieście funkcjonował następujący system: papieże zajmowali się kwestiami Kościoła katolickiego w skali globalnej, natomiast zarządzanie bieżącymi sprawami w swojej diecezji pozostawiali wikariuszom generalnym z tytułem kardynała. Trudno przecież było oczekiwać, by sam papież zajmował się bezpośrednio takimi sprawami, jak przenoszenie proboszczów z jednej parafii do drugiej czy dopuszczanie do święceń poszczególnych seminarzystów. Po to miał wikariusza generalnego, by na niego delegować te zadania.
Nad Tybrem centralizacja
Ogłoszona właśnie konstytucja apostolska „In ecclesiarum communione” zmienia jednak to prawo i znacznie ogranicza kompetencje wikariusza generalnego, centralizując wszystkie decyzje duszpasterskie, administracyjne i finansowe diecezji rzymskiej w jednych rękach – papieża. Ten ostatni – zgodnie z zapisami w dokumencie – zobowiązuje się przewodniczyć radzie biskupiej, która musi zbierać się co najmniej trzy razy w miesiącu.
Wikariusz generalny z kolei nie może podejmować żadnych „ważnych inicjatyw ani inicjatyw wykraczających poza zwykłą administrację” bez uprzedniej zgody papieża. Biskupi pomocniczy przestają być pomocnikami wikariusza generalnego, a stają się bezpośrednio wikariuszami biskupimi papieża. To papież ma decydować o takich sprawach, jak mianowanie każdego proboszcza czy wyświęcanie każdego kleryka. Jeszcze nigdy – w myśl obowiązującego prawa – władza kardynała wikariusza nie była tak mała jak obecnie. Zdaniem watykanistów, żeby znaleźć podobny przykład centralizacji w diecezji rzymskiej, należałoby cofnąć się wiele wieków.
Na papierze decentralizacja
Oczywiście papież jest jedynowładcą w swojej diecezji i może na jej terenie podejmować decyzje oraz ustanawiać prawa, jakie tylko zapragnie. Większa centralizacja władzy w rękach Franciszka każe jednak postawić pytanie o jedno z naczelnych haseł jego pontyfikatu, którym jest… decentralizacja. W programowym dokumencie swego pontyfikatu, czyli adhortacji apostolskiej „Evangelii gaudium”, pisał on wprost:
Nie jest rzeczą stosowną, żeby Papież zastępował lokalne Episkopaty w rozeznaniu wszystkich problemów wyłaniających się na ich terytoriach. W tym sensie dostrzegam potrzebę przyjęcia zbawiennej «decentralizacji».
Mimo powyższej deklaracji, konstytucja apostolska „In ecclesiarum communione” nie jest wcale wyjątkiem w sposobie zarządzania strukturami Kościoła przez Franciszka. Widać to choćby na przykładzie Włoch, których każdorazowy papież jest prymasem. Przewodniczącego tamtejszej Konferencji Episkopatu wybierają sami biskupi, natomiast prawo wyboru sekretarza tego gremium ma papież.
Ani Jan Paweł II, ani Benedykt XVI nie korzystali z tego prawa, uznając, że włoscy hierarchowie mają lepsze rozeznanie problemów na swoim terenie, dlatego sami powinni wyłaniać sekretarza Episkopatu z własnego grona. Już na początku urzędowania, w grudniu 2013 roku, Franciszek odstąpił jednak od reguły stosowanej przez swych poprzedników, wskazując na sekretarza Konferencji Episkopatu arcybiskupa Nunzio Galantino. Okazuje się więc, że Jan Paweł II, stojąc na czele zarówno diecezji rzymskiej, jak i Kościoła we Włoszech, zarządzał nimi w sposób o wiele bardziej zdecentralizowany niż Franciszek.
Decentralizacja doktrynalna
Z drugiej strony trzeba przyznać, że w Kościele postępuje decentralizacja, która dotyczy jednak nie zakresu władzy nad strukturami, lecz głoszenia doktryny. Ten proces zapowiedział zresztą sam Franciszek w swej adhortacji apostolskiej „Amoris laetitia”, gdy pisał:
pragnę podkreślić, iż nie wszystkie dyskusje doktrynalne, moralne czy duszpasterskie powinny być rozstrzygnięte interwencjami Magisterium.
Nowość tego stanowiska polega na tym, że do tej pory to właśnie Magisterium Kościoła miało ostateczny głos w rozstrzyganiu wszystkich problemów doktrynalnych i moralnych. Gwarantem tego był zawsze papież. Powyższe słowa Franciszka oznaczają de facto zrzeczenie się przez papiestwo swych wyłącznych prerogatyw w sprawach wiary i moralności.
Czy jest to tylko pisemna deklaracja, czy też ma ona już może swoje konsekwencje w praktyce? W tym miejscu wystarczy przypomnieć ogłoszoną we wrześniu zeszłego roku przez wszystkich biskupów Flandrii (na czele z kardynałem Josefem De Keselem) instrukcję błogosławienia par homoseksualnych w katolickich świątyniach. Zrywa ona całkowicie z nauczaniem Kościoła dotyczącym m.in. antropologii, prawa naturalnego czy rozumienia grzechu.
Chociaż od tamtego czasu minęły cztery miesiące, dokument hierarchów flamandzkich nie doczekał się najmniejszej nawet reakcji ze strony Urzędu Nauczycielskiego Kościoła. Tak długie milczenie Watykanu w tej sprawie trudno odebrać inaczej niż przyzwolenie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/630122-rzymska-centralizacja-w-czasach-decentralizacji-kosciola