W ostatnich latach wielokrotnie byliśmy świadkami tego, jak katoliccy hierarchowie podważają nauczanie Kościoła w sprawach wiary i moralności. Mogliśmy słyszeć biskupów, a nawet kardynałów akceptujących antykoncepcję, współżycie pozamałżeńskie, czyny homoseksualne, błogosławienie par jednopłciowych, dopuszczanie do Eucharystii osób żyjących w stanie grzechu ciężkiego, możliwość święceń kapłańskich dla kobiet etc. etc.
Jedna kwestia wydawała się jednak do tej pory poza wszelką dyskusją: aborcja. Nawet jeśli byli dostojnicy, którzy wypowiadali się afirmatywnie o proaborcyjnym prawie (jak przewodniczący Papieskiej Akademii Życia arcybiskup Vincenzo Paglia, który nazwał niedawno ustawę aborcyjną we Włoszech filarem życia społecznego), to jednak nikt z nich nie negował, że aborcja jest zabiciem człowieka w prenatalnej fazie rozwoju i pogwałceniem piątego przykazania Dekalogu. Teraz się to jednak zmieniło za sprawą emerytowanego ordynariusza diecezji Ivrea w Piemoncie, biskupa Luigiego Bettazziego.
Złamane kolejne tabu: aborcja
Wspomniany hierarcha na łamach katolickiego magazynu „Rocca” (czasopisma organizacji Pro Civitate Christiana z Asyżu) opublikował tekst zatytułowany „Refleksje o aborcji” z tajemniczym dopiskiem „Posterus”, co po łacinie oznacza „później”. Postawił w nim tezę, że aborcja nie jest zabójstwem, a nawet grzechem, jeśli dokonano jej z ważnych powodów przed czwartym/piątym miesiącem ciąży.
Myśl hierarchy rozwinął w jednym z kolejnych numerów wspomnianego periodyku włoski teolog katolicki, były wykładowca etyki na uniwersytetach w Turynie i Urbino, profesor Giannino Piana. Przyznał, że jest to co prawda koncepcja „sprzeczna z tradycyjną nauką Kościoła”, ale może być ona zgodna z „autentyczną tradycją chrześcijańską”, która „nie może i nie powinna być uważana za monolityczną bryłę, przekazywaną w zmumifikowany i powtarzalny sposób”. Jego zdaniem jest to „tradycja otwarta i nowatorska, stale rozwijająca się”, a w jej ramach może się mieścić także akceptacja dla aborcji.
Na jakich przesłankach teologicznych opierają swe stanowisko biskup Luigi Bettazzi i profesor Giannino Piana? Włoski dostojnik zaczyna od cytatu z Księgi Rodzaju: „Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą” (Rdz 2,7). Następnie hierarcha dochodzi do wniosku, że najpierw istnieje jakaś forma biblijnego „prochu ziemi” – „coś wstępnego, co nie jest jeszcze pojedynczym człowiekiem” i co staje się człowiekiem dopiero po tym, jak Bóg tchnie w to „coś” tchnienie życia. Ta Boska interwencja, zdaniem biskupa, następuje dopiero w czwartym/piątym miesiącu ciąży, dlatego przed tym momentem płód ludzki nie może być uznawany za człowieka.
O wyższości intuicji i odczuć nad nauką i religią
Na jakiej podstawie jednak katolicki hierarcha dokonuje swego odkrycia? Otóż nie kieruje się on w tej sprawie ani wiarą, ani rozumem, lecz wprowadza kluczowy dla swojej koncepcji podział na rozsądek i intuicję. Rozsądek mówi, że ludzkie życie zaczyna się w momencie zapłodnienia, czyli połączenia plemnika z komórką jajową. Jednak biskup Bettazzi daje w tej sprawie przewagę „intuicji”, która jest bardziej „otwarta na tajemnicę”. To intuicja podpowiada mu, że człowiek staje się osobą ludzką dopiero w czwartym/piątym miesiącu ciąży.
Profesor Giannino Piana w pełni popiera powyższe rozumowanie dostojnika, nazywając je „jak zawsze bardzo klarownym” i popartym „rygorystycznymi argumentami”. Sam powołuje się przy tym na „odczucia” kobiet jako decydujące w tej kwestii. Kobiety zaś, jak twierdzi, zaczynają odczuwać nowe życie w swoim łonie dopiero jakiś czas po zapłodnieniu. Dlatego, jego zdaniem, życie nie zaczyna się w momencie połączenia gamety męskiej z żeńską, lecz długo po tym akcie. Wynika z tego logiczny wniosek, że aborcja w pierwszych miesiącach ciąży nie jest zabiciem człowieka, lecz usunięciem z organizmu kobiety jakiejś formy „prochu ziemi”.
W koncepcji przedstawionej przez biskupa, popartej przez teologa i opublikowanej w katolickim czasopiśmie mamy do czynienia z odrzuceniem zarówno wiary, jak i nauki pod pozorem otwarcia się na niezgłębioną tajemnicę ludzkiego życia. Decydującym kryterium poznania rzeczywistości staje się intuicja (według Bettazziego) i odczucia (według Piany).
Przyznajmy, że te kategorie należą całkowicie do sfery subiektywnej. Sam autor tej koncepcji pisze zresztą bardzo nieostro o „czwartym/piątym miesiącu ciąży” jako początku życia. A dlaczego nie o trzecim albo szóstym? Przecież jednym intuicja i odczucia mogą podpowiadać, że życie zaczyna się w momencie poczęcia, a innym, że dopiero w momencie narodzin. Tak naprawdę jesteśmy zdani w tej sprawie na czyjeś widzimisię. Ale ani wiara chrześcijańska, ani nauka nigdy nie opierały się na widzimisię.
Ideologiczna kolonizacja Kościoła
Być może nie warto byłoby się zajmować tego typu wypowiedziami, gdyby nie to, że ich autorami nie są przedstawiciele New Age lub jakiejś sekty intuicjonistów, lecz emerytowany biskup Kościoła katolickiego oraz były przewodniczący Włoskiego Stowarzyszenia Teologów Moralnych. Szczególnie bulwersujący jest fakt, że twórcą nowej teorii aprobującej aborcję okazuje się osoba dziedzicząca nieprzerwaną sukcesję sakramentalną po apostołach, a więc odpowiedzialna za strzeżenie depozytu wiary. Wszystko to jest kolejnym przykładem pogłębiającej się kolonizacji ideologicznej Kościoła, zwłaszcza w krajach zachodnich oraz obserwowanego tam zaniku tożsamości katolickiej.
Cała sprawa przypomina wypuszczenie balona próbnego, wprowadzenie do obiegu nowego tematu, oswajanie opinii publicznej ze złamaniem kolejnego tabu i testowanie reakcji. W każdym razie wiemy, czego możemy spodziewać się wkrótce.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/623897-biskup-katolicki-popiera-aborcje-nie-nazywa-tego-zabojstwem